Według informacji postawiono im zarzuty z 84. artykułu łotewskiego prawa karnego – złamanie sankcji Unii Europejskiej, za które grozi kara finansowa lub więzienia.
Obywateli Łotwy oskarżono o złamanie sankcji z powodu pracy w agencji MIA „Rossiya Segodnya”. Według wersji Łotwy, Litwy i Estonii agencja MIA „Rossiya Segodnya” objęta jest sankcjami personalnymi Unii Europejskiej, nałożonymi na dyrektora generalnego agencji Dmitrija Kisieliowa w 2014 roku. U pracowników przeprowadzono przeszukania, skonfiskowano sprzęty i narzędzia łączności. Po przesłuchaniach podpisano klauzulę poufności
- czytamy w oświadczeniu na kanale w Telegramie.
Nastąpił chaos prawny. Za złamanie sankcji może grozić do ośmiu lat pozbawienia wolności lub grzywna. Skala represji jest taka, że zdajemy sobie sprawę, że (to) nie tylko inicjatywa Łotwy, cytuje Starikowa Radio Sputnik.
Przypomniał też, że dzisiaj Facebook zablokował stronę Baltnews, bez podania przyczyny, a kilka dni temu kontrahent portalu z Londynu nie mógł otrzymać zapłaty z powodu zamrożenia rachunku.
A dzisiaj dowiadujemy się o przeszukaniach i zatrzymaniach naszych dziennikarzy. Wiemy o przynajmniej sześciu osobach, z niektórymi nie ma kontaktu, poinformował szef agencji.
Sprawa Sputnika Estonia
Wcześniej, pod koniec ubiegłego roku w podobnej sytuacji znalazła się redakcja Sputnika Estonia. Wówczas pod groźbą wszczęcia przez władze Estonii postępowania karnego z artykułu przewidującego do pięciu lat pozbawienia wolności pracownicy Sputnika Estonia zostali zmuszeni do rozwiązania stosunku pracy z redakcją. Pierwszego stycznia pojawiła się informacja, że strona Sputnika Estonia rozpoczęła pracę w trybie nadzwyczajnym.
Poproszony o skomentowanie sytuacji wokół Sputnika prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że rosyjskie władze zrobią wszystko, żeby wspierać pracę Sputnika w innych krajach.