W międzyczasie naukowcy spierają się o pochodzenie wielu tajemniczych metalowych artefaktów znalezionych podczas ekspedycji archeologicznych.
Nierdzewna kolumna w Indiach
Być może najbardziej znanym metalowym artefaktem jest żelazna kolumna w Delhi. Uważa się, że powstała w IV wieku naszej ery za króla Czandragupty II. Dużym zainteresowaniem cieszyła się odporność korozyjna kolumny, wielu próbowało wyjaśnić to zjawisko, wysuwało różne hipotezy.
Kolumna o wysokości siedmiu metrów i 62 centymetrów u podstawy znajduje się na terenie starożytnego pomnika Qutb Minar. Jej waga to około sześciu ton. Według niektórych autorów gorący klimat tej części Indii chroni obelisk przed rdzą: w Delhi i na zachodzie kraju, gdzie przebywał do XI wieku, wilgotność nie przekracza 70 procent.
Krytykowana jest również hipoteza, jakoby kolumna została wykuta z jednego kawałka żelaza. Naukowcy znaleźli na niej ślad po kuli armatniej, wykonanej nie wcześniej niż pięćset lat temu. Od takiego uderzenia obelisk rozpadłby się na dwie części. Ale wytrzymał, co oznacza, że jego struktura nie jest jednorodna, ale wykuta z oddzielnych części.
Pytanie, kto i dlaczego zarządził ostrzał żelaznej kolumny, jest samo w sobie tajemnicą. Być może chciano sprawdzić, czy w środku nie ma ukrytych skarbów. Wiadomo, że przedmioty kultu religijnego są często wykonane ze szlachetnych materiałów i kamieni.
Żelazna kolumna w Delhi nie rdzewieje od 1600 lat. Dopiero niedawno odkryto na powierzchni ślady korozji, jak sądzą naukowcy, spowodowanej zanieczyszczoną atmosferą metropolii.
Dary niebios
Kulki analizowano za pomocą skaningowego mikroskopu elektronowego. Jak się okazało, składają się z tlenku żelaza z domieszką niklu i kobaltu. Procent wagowy wynosi odpowiednio 4,8 i 0,6. Około 5% niklu w żelazie jest oznaką meteorytu. Podobny skład jest znany z innych artefaktów, w szczególności z koralików Indian amerykańskich z V wieku p.n.e. Ta sama charakterystyczna, zwietrzała struktura materiału występuje w chińskiej broni z ostrzem wykonanym z żelaza z meteorytu około tysiąca lat przed naszą erą.
Zaginiona miedź z południowego Uralu
W latach sześćdziesiątych XX wieku archeolodzy znaleźli miedziane przedmioty w kurhanach pogrzebanych z III-II tysiąclecia p.n.e. na południu Rosji od Wołgi po Ural. Metal jest wyjątkowo czysty – jak nowoczesna miedź elektrochemiczna. Założono, że jego źródłem jest miejsce zwane Kargały na południowym Uralu. Naukowcy zaczęli je systematycznie badać dopiero w 1989 roku.
Odkrywca tego stanowiska archeologicznego, członek Rosyjskiej Akademii Nauk Jewgienij Czernych w swojej książce "Kargały – zapomniany świat", opisuje, jak „chemiczny portret” miedzi pomógł prześledzić szerokie rozmieszczenie wykonanych z niej przedmiotów – znajdują się one w regionie Dniepru, na Kubanie, na Krymie.
W tamtych czasach miedź była rzadkim i drogim metalem, dlatego robiono z niej rytualne przedmioty, które szlachetny zmarły zabrał ze sobą w zaświaty: siekiery, sztylety i szydła. Ich kształt jest zbliżony do tych, które wykonywano w innych ośrodkach metalurgicznych rejonu cirkumpontyjskiego. Ale o ile tam zastosowano brąz – stop miedzi z arsenem lub cyną, to na południowym Uralu dominowała czysta miedź.
Archeolodzy przeanalizowali dziesiątki tysięcy przedmiotów metalowych z epoki brązu znalezionych na terytorium od południowego Uralu po Dniepr. Tylko połowa jest wykonana z czystej miedzi. To bardzo mało, biorąc pod uwagę olbrzymią objętość wyrobisk górniczych w Kargały – naukowcy spodziewali się innego wyniku. Gdzie trafiła lwia część miedzi Kargały, pozostaje tajemnicą. Nie jest też jasne, dlaczego ludzie nagle porzucili kopalnie po dwóch tysiącach lat intensywnej eksploatacji.