Przede wszystkim Stany Zjednoczone będą kontynuować swoją działalność w zakresie inicjatywy „Trójmorze”. Oprócz Waszyngtonu, swoje aspiracje do wpływania na ten projekt wykazuje również Polska. Bułgaria, która także jest uczestnikiem tej inicjatywy, powinna uważać i starać się nie stracić zaufania Rosji – napisał Baczew w artykule dla gazety „Duma”.
„Oprócz tego, że celem „Trójmorza” jest wywarcie presji na Rosję, projekt realizowany jest po to, by ukarać kraje „nieposłuszne”” – dodał.
Trzeba w tej kwestii uważać. Z naszej strony błędem byłoby marnowanie energii na realizację egoistycznych celów innych ludzi, a tym samym utrata zaufania starych przyjaciół, którzy mają dobrą pamięć – powiedział politolog.
„Dlatego próby wstrzymania realizacji Nord Stream 2 trwają, ta gra będzie trwała do końca. Jeśli nie uda im się powstrzymać (realizacji projektu – red.), to rozsądnym byłoby spodziewać się napięć w tej części Europy, w tym – post factum – w naszym kraju” – powiedział Baczew.
W połowie grudnia bułgarski portal informacyjny, powołując się na wypowiedź operatora gazowego Bulgartransgaz, poinformował o zakończeniu budowy Tureckiego Potoku w Bułgarii, jednak władze oficjalnie nie skomentowały zakończenia projektu. Premier Bojko Borisow odwiedził 1 stycznia tłocznię interkonektora z Grecją, przez którą Bułgaria odbiera gaz z Azerbejdżanu, i zapowiedział, że wiadomość o ukończeniu Bałkańskiego Potoku pojawi się po zakończeniu budowy interkonektora z Grecją.
Widzicie, jak szczęśliwi są nasi bracia w Serbii, że Potok Bałkański (jak nazywa się projekt w Bułgarii – red.) działa. Ale otworzymy go, gdy wszystko u nas będzie gotowe (interkonektor z Grecją – red.) – powiedział wtedy premier.