Wiadomo zresztą, że w każdym społeczeństwie istnieje kilkuprocentowa populacja, która z obrzydzeniem odrzuca wszelkie formalne zatrudnienie. Ale takie bezrobocie jest zupełnie czym innym niż nagła, na ogół nie zawiniona przez pracującego, utrata stałego miejsca zarabiania na życie.
Pierwsza ofiara ograniczeń
Ostatnio powszechna stała się informacja o poważnych kłopotach znanego producenta rajstop i pończoch, bez których kobiety nie wyobrażają sobie życia. Określa się ją (firmę, a nie panie) pierwszą ofiarą wprowadzanych od miesięcy ograniczeń. Poważna fabryka ze Zduńskiej Woli, z międzynarodową renomą, mogłaby pracować pełną parą. Tylko po co, skoro nie ma gdzie sprzedawać swoich wyrobów? Markowe salony głównie w dużych centrach handlowych, zostały zamknięte wiosną, potem na chwilę otwarte, a potem żaluzje opadły. Prezes firmy kombinuje, jak koń pod górę, ale sąd ogłasza w oficjalnym komunikacie jego upadłość.
Bryndza w górach i restauracjach
Nic nie zarabiają też w górach, więc i pracownicy nie są potrzebni. Stowarzyszenie Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne, reprezentujące 90 stacji narciarskich, apeluje o zgodę na uruchomienie wyciągów od lutego. Według Stowarzyszenia: ponowny start sezonu narciarskiego od 1 lutego pozwoli na uniknięcie wielu upadłości i utrzymanie znaczącej liczby miejsc pracy, mimo że minął już szczyt sezonu narciarskiego.
„Każdy kolejny dzień zwłoki przyniesie zwolnienia i bankructwa, których po tym terminie nie będzie można już uniknąć” – piszą do rządu. Straty sięgają 5 mln zł dziennie. Niemal codziennie telewizja pokazuje pustki w górskich hotelach i gospodach. Tam pracy nie ma dla okolicznych mieszkańców, ale też rodzin właścicieli pensjonatów. Oni raczej nie będą dopisani do listy bezrobotnych, choć przecież z tej pracy żyją.
Sytuacja zawodowych kelnerów z dużym doświadczeniem i pracujących dla renomowanych restauracji i hoteli już dawno została wyjaśniona: oni w znacznej mierze zostali zwolnieni – wyjaśnia znawca branży. Mieli umowy o pracę, dostali wypowiedzenia. Z kolei pracownicy zatrudniani na czarno bądź umowy cywilnoprawne zostali bez pracy z dnia na dzień. Wiele osób już nie wróci do tej pracy – mówi znawca i ostrzega, że po otwarciu gastronomii oraz hoteli, firmy będą miały spory problem ze skompletowaniem załogi. Dwudniowy kurs dla kelnera kosztuje około 2 tysięcy złotych netto. Którą firmę po pandemii będzie stać na to, by zapłacić taką sumę? Czyli dla bezrobotnych raczej marne szanse.
Co kto czyta
Bezrobocie rejestrowane w Wielkopolsce wzrosło o 32,2 proc. – wskazuje Ryszard Zaczyński, wicedyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Poznaniu. Na początku pandemii najwięcej zwolnień było w branżach motoryzacyjnej, lotniczej i przemysłowej. 4 procent załogi zwolnił Volkswagen. Podczas drugiej fali koronawirusa najczęściej tracili pracę sprzedawcy. Niemal w każdym miesiącu są też zwolnienia w branży górniczej na wschodzie Wielkopolski. To wszystko są dane, jakich w ostatniej dekadzie nie notowano. Stopa bezrobocia dla Wielkopolski w grudniu 2019 r. wyniosła 2,8 proc., natomiast w listopadzie 2020 r. już 3,7 proc.
W stolicy Wielkopolski w najpopularniejszych portalach z ofertami pracy było w listopadzie tylko 1,4 tys. propozycji. W porównaniu do listopada 2019 r. to rekordowy spadek – o 63 proc. To tylko 2,4 oferty pracy w przeliczeniu na 1 tysiąc mieszkańców. Nawet w mniejszych niż Poznań miastach kandydaci mogą liczyć na większą liczbę ofert pracy. W stolicy ten spadek w ciągu roku wyniósł „tylko” 31 proc., a dla porównywalnego z Poznaniem Wrocławia – 25 proc. W Poznaniu liczba rekrutacji jest o prawie pięć razy mniejsza niż w stolicy Dolnego Śląska. I to wszystko w regionie znanym z zaradności...
To nie wirus zwalnia
Zakład Elektrotechniki Motoryzacyjnej w Ełku ma funkcjonować tylko do lipca tego roku. Ruszyła procedura likwidacji fabryki. Niewykluczone, że produkcja zostanie przeniesiona na Ukrainę. Zakład poinformował pracowników, że zgromadzenie wspólników spółki podjęło uchwałę o likwidacji fabryki w Ełku. Nieoficjalnie powodem jest zapowiedziana przez rząd podwyżka minimalnego wynagrodzenia. Przed takimi pomysłami w okresie wychodzenia z recesji przestrzegali ekonomiści. Ale rządzący chcą przypodobać się wyborcom, więc nie słuchają specjalistów, jak na przykład, nie przymierzając, Balcerowicza – tego od zaciskania pasa.
Więc się zgodzili...
Będzie dobrze ale nie beznadziejnie
Na początku 2020 r. stopa bezrobocia rejestrowanego w kraju wynosiła 5,5 proc. Po nieznacznym spadku w marcu (do 5,4 proc.), kwiecień przyniósł wzrost wskaźnika do 5,8 proc., a maj do 6 procent. Od czerwca do listopada bezrobocie utrzymywało się na poziomie 6,1 proc. W grudniu, według szacunków Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii, wzrosło do 6,2 proc..
Jednocześnie coraz częściej słychać głosy przedsiębiorców niegodzących się z planem zamykania różnych gałęzi gospodarki i wskazujących, że dalszy lockdown uniemożliwia utrzymanie zatrudnienia na dotychczasowym poziomie. Fachowcy wieszczą, że w pierwszej kolejności zwalniać będą firmy z dużym spadkiem obrotów i bez rządowego wsparcia. Według szacunków, na koniec roku bezrobocie może osiągnąć ok. 7,5 procenta (jeszcze to liczą). Na początku dekady było aż 12 procent. No ale przecież ma być lepiej...