„Watykan nie miał wielkiego wyboru, bo polscy biskupi – zwłaszcza od czasu katastrofalnego pontyfikatu Jana Pawła II – są rozbestwieni przywilejami, zdemoralizowani, oderwani od rzeczywistości. A jednak można było poszukać wśród biskupów młodszych, mniej znanych” – pisze z właściwą sobie niechęcią do eufemizmów gdyńska posłanka prof. Senyszyn, dodając na końcu, cokolwiek drwiąco: „Zapraszam do współpracy z moim Biurem Poselskim, zwłaszcza w postępowaniach dotyczących przestępstw pedofilskich”.

Zapytaliśmy Joannę Senyszyn, jakiej reakcji oczekuje od następcy Sławoja Leszka Głódzia. Z posłanką SLD rozmawiała Agnieszka Wołk-Łaniewska.
— Napisała pani do nowego metropolity gdańskiego list otwarty, w który najpierw go pani strasznie obraża, a potem mu proponuje współpracę... Jakiej odpowiedzi się pani spodziewa?
— Nie spodziewam się żadnej odpowiedzi – dlatego jest to „list otwarty”. Pisząc go, stosuję się do zasad głoszonych przez Kościół katolicki: że prawda wyzwala. Przypuszczałam, że nikt z katolików nie zechce mu tej prawdy powiedzieć – w związku z tym musiała to zrobić ateistka.
— A co właściwie panią tak oburza w abp. Wojdzie? Niektórzy pamiętają mu, że stwierdził, iż „Kościół nie jest miejscem do manifestacji nacjonalizmu”, co ma stanowić jakoby dowód na otwartość i tolerancję.
— „Oportet praedicari Evangelium” – „Aby była głoszona Ewangelia”
— Coś mu się bardzo pomyliło, skoro uważa, że nienawiść wypływa z Ewangelii.
— Narażając się na podejrzenia o nieewangeliczną postawę, chciałam zapytać: a nie uważa pani, że Wojda jest dokładnie tym, czego polski Kościół potrzebuje? Ja się bardzo martwię, kiedy w mediach pojawiają się dobrzy, mądrzy, otwarci księża – ponieważ to nie jest prawdziwy obraz kościoła katolickiego. Ja wolę, kiedy Kościół jest szczery i wystawia się do wiernych samymi Jędraszewskimi. Wtedy wierni widzą, kto jest kim, i mogą zareagować odpowiednio.
— A jednak wolałabym, żeby w Polsce byli przyzwoici biskupi i przyzwoici księża.
— Ja jednak dostrzegam pewien oksymoron we frazie „przyzwoici biskupi”. Żeby zrobić karierę w Kościele katolickim w RP – nie można być zbyt przyzwoitym człowiekiem...
— Choć często robili to spontanicznie.
— I właśnie o nich myślę, kiedy sądzę, że im gorzej się zachowuje Kościół – tym lepiej dla społeczeństwa. Tym więcej Polaków wyzwoli się spod wpływów tej archaicznej i toksycznej instytucji.
— Laicyzacja jest procesem nieuniknionym i ci, którzy odeszli od Kościoła, już do niego nie wrócą – nawet jeśli księża będą przyzwoici. Ponieważ katolicy są uzależnieni od wiary, bardzo potrzebują życzliwych duszpasterzy, którzy ich zrozumieją i pomogą przejść przez życie. Żal mi polskich katolików, bo są traktowani instrumentalnie – jak bankomaty, a kobiety dodatkowo jak inkubatory. Ponieważ wszystkim życzę dobrze – więc wierzącym życzę dobrych kapłanów.