„Aktywność protestacyjna. Musimy przyznać, że takie zjawiska stwarzają ryzyko dla rozwoju gospodarczego. Kiedy część naszych obywateli przeciwstawia się państwu, dobrobytowi państwa, wzywajac do protestów, do tego, żeby nie płacić podatków, wypłacać środki z kont” – powiedział Bielski w wywiadzie dla stacji STV, wymitowanym w niedzielę.
Doradca nazwał protesty „największym” wyzwaniem dla gospodarki, z którym zmierzył się kraj.
Po wyborach prezydenckich na Białorusi 9 sierpnia, które po raz szósty wygrał Łukaszenka i który według CKW uzyskał 80,1% głosów, w kraju wybuchły masowe protesty opozycji. Opozycja uważa, że wybory wygrała Swiatłana Cichanouska.
Podczas rozpędzania manifestacji przeciwko protestującym, którzy nie zgadzali się z wynikami głosowania, siły bezpieczeństwa używały m.in. gazu łzawiącego, armatek wodnych, granatów ogłuszających i gumowych kul. Władze potwierdziły oficjalnie śmierć trzech demonstrantów.
Na Białorusi wszczęto sprawy karne przeciwko licznym członkom opozycyjnej Rady Koordynacyjnej, utworzonej z inicjatywy Cichanouskiej, w tym w sprawie nawoływania do przejęcia władzy, utworzenia ekstremistycznej formacji i spisku, mającego na celu przejęcie władzy państwowej w niekonstytucyjny sposób.
Opozycja domaga się nowych wyborów i inicjuje rozszerzenie przeciwko Mińskowi międzynarodowych sankcji, które wcześniej wobec białoruskich urzędników i osób prawnych wprowadziło wiele zachodnich państw. Niektórzy przedstawiciele opozycji wzywają, by nie płacić podatków i nie opłacać usług komunalnych, apelują o blokowanie dróg i niekupowanie towarów, wyprodukowanych przez firmy, które mogą być związane z władzami kraju.