W przeciwieństwie do innych podobnych projektów, w system SHIELD zostaną wyposażone myśliwce. Twórcy zapewniają, że broń energetyczna jest znacznie skuteczniejsza niż pociski. Ma jednak swoje wady.
Wielkie plany
Laboratorium Badawcze Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych (AFRL) otrzymało pod koniec lutego makietę korpusu pokładowego lasera bojowego. Źródło zasilania i system sterowania wiązką laserową trafią na testy do połowy lata. A w 2024 roku należy spodziewać się rozpoczęcia pełnych testów naziemnych całego kompleksu.
Program SHIELD (Self-Protect High-Energy Laser Demonstrator) został wdrożony w 2016 roku. Pentagon zamierzał przetestować pierwszy model lasera bojowego w 2021 roku, ale termin trzeba było skorygować ze względu na wiele pozostających problemów związanych z wykorzystaniem takich systemów jako broni zamontowanej na pokładzie samolotu.
SHIELD jest pozycjonowany przede wszystkim jako środek obrony. Laser ma zestrzeliwać pociski ziemia-powietrze lub powietrze-powietrze, zbliżające się do samolotu. Przy czym Amerykanie chcą uzbroić w nie nie tylko duże maszyny, tj. latające artylerie AC-130, ale także myśliwce.
„Jestem niezwykle sceptycznie nastawiony do laserów na pokładzie samolotu” – przyznał podsekretarz obrony USA ds. badań i rozwoju Michael Griffin.
Niemniej jednak prace trwają. W kwietniu 2019 roku naziemna instalacja energetyczna pomyślnie zestrzeliła kilka pocisków na poligonie sił powietrznych White Sands w Nowym Meksyku.

Projekt przyszłości
Eksperci są przekonani, że integracja laserów z pokładowymi systemami uzbrojenia samolotów bojowych zajmie jeszcze dziesięciolecia. Głównym problemem jest wielkość instalacji energetycznych generujących wystarczająco mocną wiązkę laserową.
Istnieją laboratoryjne systemy naziemne, które tną wiązką metal, na przykład pancerz o grubości 20 milimetrów. Ale ten proces nie jest szybki, a cel jest nieruchomy i znajduje się tylko kilka metrów od niego. Im mocniejsza instalacja energetyczna, tym jest silniejsza – wyjaśnia w rozmowie ze Sputnikiem zasłużony pilot wojskowy Rosji Władimir Popow.
„Trudność dotyczy nie tylko gabarytów” – kontynuuje Popow. – Potrzebne jest natychmiastowe naładowanie lasera. Jedną rzeczą jest unieruchomienie celowników myśliwców lub stacji naziemnych, a inną – zestrzeliwanie pocisków. Myślę, że Amerykanie planują zniszczyć działaniem wysokiej temperatury nie łuskę amunicji, ale poszczególne elementy konstrukcyjne, takie jak stery czy wewnętrzną szczególnie wrażliwą elektronikę” – sugeruje pilot wojskowy.

Niewątpliwą zaletą broni laserowej jest minimalny czas reakcji na zagrożenie. W przypadku amunicji konwencjonalnej konieczne jest wykrycie obiektu, przekazanie informacji o miejscu położenia i działaniach celu, wydanie współrzędnych eskorcie, a dopiero potem atak. Rakieta musi też dogonić cel. Z laserem wszystko odbywa się znacznie szybciej - impuls mierzy zasięg, obejmuje cel i podpala go w ciągu kilku sekund.
Kolejnym poważnym wyzwaniem, które stoi przed konstruktorami, jest kontrola wiązki laserowej w niejednorodnym środowisku. W przestrzeni pozbawionej powietrza jest to łatwiejsze – wiązka nie napotyka przeszkód i biegnie w linii prostej. W powietrzu należy uwzględnić załamanie, wilgotność, gęstość, ciśnienie, temperaturę, opady atmosferyczne.

Nie pierwsza próba
Amerykanie od kilkudziesięciu lat pracują nad wojskowym programem laserowym. W 1999 roku zbudowano eksperymentalny Boeing 747 z instalacją laserową na pokładzie: zamiast stożka dziobowego zainstalowano obrotową wieżyczkę z wieloma urządzeniami optycznymi i lustrem lasera bojowego. Jednak nawet pomimo imponujących rozmiarów samolotu, megawatowy system zasilania z wielkim trudem zmieściła się w kadłubie.
Po serii prób naziemnych i warunkowego strzelania laser bojowy został przetestowany w praktyce. W 2010 roku wiązka z eksperymentalnego Boeinga zniszczyła pocisk balistyczny – po trafieniu pocisk ogrzał się do krytycznych temperatur i rozpadł w powietrzu. Następnie samolot zestrzelił jeszcze jeden pocisk. Jednak program został zamknięty z powodu wysokich kosztów i złożoności. Ponadto Pentagon miał wątpliwości, czy laser mógłby zostać użyty w prawdziwej walce.
Broń laserowa była również umieszczana na okrętach. W 2017 roku Amerykanie testowali taką instalację w Zatoce Perskiej na okręcie desantowym USS Ponce: zestrzelili dość dużego drona. Testerzy i wojskowi podkreślali, że laser jest znacznie dokładniejszy niż broń konwencjonalna, a wiązka jest 50 tysięcy razy szybsza niż międzykontynentalne pociski balistyczne.
W 2016 roku wiceminister obrony Rosji Jurij Borysow poinformował o głębokiej modernizacji i udanych eksperymentach naziemnych i powietrznych laboratorium lotniczego, a w 2018 roku naziemny kompleks laserowy specjalnego przeznaczenia Piereswiet przystąpiły do pełnienia dyżuru bojowego. Instalacja ta, zaprojektowana do oślepiania sprzętu wroga, unieszkodliwiania pocisków manewrujących, dronów i innej broni powietrznej – zdaniem ekspertów – uzupełnia pozostające na służbie systemy obrony powietrznej i walki radioelektronicznej, z którymi będzie działać w jednej grupie.
