Polityczny biznes
Truizmem jest już dziś stwierdzenie, że lewica jako formacja ideowa kompletnie utraciła swoją tożsamość, przekierowując się na zagadnienia kulturowe. Skoro w sejmie zauważa to nawet średnio rozgarnięty poseł Janusz Kowalski, to należy uznać, że to już tzw. „wiedza powszechna”.
Nie chcę nadmiernie zagadnienia personalizować, ale nawet krótkie spojrzenie na CV posłanki Pawłowskiej niespecjalnie kojarzy się z historycznym etosem lewicy, znajdujemy tam raczej aktywność w ruchach kobiecych, będących obecnie jak najdalej od myśli socjalistycznej, skupiających się raczej na wywalczeniu dla kobiet lepszego miejsca w ramach kapitalizmu.
A jednak nawet (a może zwłaszcza!) z tej perspektywy ten transfer jest sporym zaskoczeniem. Pawłowska przechodzi bowiem do ugrupowania kogoś, kto jeszcze w czasach rządu Donalda Tuska uchodził za konserwatystę, będącego zdecydowanie na reżimowym prawym skrzydle. W Zjednoczonej Prawicy pozycja Jarosława Gowina nieco ewoluowała, jako liberała gospodarczego w ramach prospołecznego rządu, ale o ile mi wiadomo, ewolucja nie dotknęła akurat spraw obyczajowych. Tutaj Porozumienie zajmuje konsekwentnie konserwatywne stanowisko, w ogóle nieufne wobec jakiejkolwiek emancypacji kobiet.
Zrozumieć to Porozumienie
A jednak są jeszcze inne przyczyny, dla których ten ruch wydaje się zaskakujący. Nie chodzi tu o arytmetykę sejmową, bo ta jakoś bardzo zmianie nie ulega i Zjednoczona Prawica nadal dysponuje kruchą większością, natomiast niezwykle ciekawe jest właśnie to, że ugrupowaniem do którego przeszła Pawłowska jest Porozumienie, a nie samo Prawo i Sprawiedliwość.
Lepsze frukty wszakże rozdają na Nowogrodzkiej, więc skąd taki kierunek?
Najłatwiej byłoby przez najbliższe miesiące sprawdzać miejsca zatrudnienia w spółkach Skarbu Państwa, pod kątem ewentualnych stanowisk dla rodziny i znajomych posłanki Pawłowskiej - sprawa Daniela Obajtka pokazuje, że to właściwie nie takie trudne. Tyle, że nie wiadomo czy gra jest w ogóle świeczki warta, skoro w badaniach opinii publicznej aż 96% wyborców PiS i tak obstaje za Prezesem Orlenu.
Socjaliści Króla Balcerowicza
Wywodziła się ze środowisk uprzywilejowanych, walczyła o uprzywilejowanie ze względu na płeć, wreszcie dołączyła do skrajnie liberalnego Biedronia, też nieszczególnie pasującego do etosu polityki prospołecznej. Naprawdę nie wystarczy być zdeklarowanym gejem, by z automatu stać się socjalistą.
W tym wszystkim jednak nie chodzi tylko o to, że posłowie Lewicy jeżdżą lepszymi samochodami i chodzą do droższych restauracji niż przeciętny polski pracownik. Kłopot polega raczej na tym, że takie pochodzenie społeczne większości lewicowych kadr, zbliża je pod względem interesów klasowych do innych beneficjentów restytucji kapitalizmu w Polsce, gromadzących się pod sztandarami Platformy Obywatelskiej czy jej kolejnych, mniej lub bardziej udanych mutacji. Tym ludziom nawet przez myśl nie przechodzi jakakolwiek ideowa samodzielność, wręcz otwarcie już mówią o chęci stworzenia rządu z liberałami.
Cóż, dialektyka.