Rządzący już nawet nie robią przysłowiowej dobrej miny do złej gry. Głosowanie w sprawie odrzucenia bądź przyjęcia Funduszu Odbudowy, założenia Nowego Ładu, unijna polityka Mateusza Morawieckiego – to są między innymi sporne tematy, które w ostatnim czasie dzielą PiS, Solidarną Polskę i Porozumienie.
Kto jest dzbanem?
– Nie będę ukrywał prawdziwej sytuacji. Mamy napięcia w koalicji – rozłożył ręce Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”. Padło tam wiele innych ostrych stwierdzeń. Prezes między innymi oświadczył wprost, że nie wyklucza przyspieszonych wyborów.
Solidarna Polska zapowiada, że nie poprze PiS przy głosowaniu za Funduszem Odbudowy, krytykuje też premiera i niektóre założenia tzw. Nowego Ładu. Jarosław Kaczyński twierdzi, że koalicjanci stawiają mu przeróżne żądania wynikające z przekonania, że wszystkie strony są już skazane na współpracę.
Dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie (coś się udaje, póki jedna ze stron nie straci cierpliwości).
I oświadczył: „Może się urwać”. Jednocześnie prezes wcale nie wyraził bezwarunkowego poparcia dla obecnego premiera. To co powiedział, zabrzmiało wieloznacznie („Premier ma moje poparcie i zaufanie, bo gdyby nie miał, to nie byłby tym, kim jest. Na razie moje wsparcie mu to gwarantuje, choć oczywiście może się tak wydarzyć, że mój głos nie będzie miał takiego znaczenia”).
Zbigniew Girzyński, proszony o komentarz do słów prezesa, powiedział mediom, że „dzbanem jest cały obóz Zjednoczonej Prawicy, bo w tym dzbanie – jeżelibyśmy tego plastycznego porównania szukali - jest i PiS i te mniejsze formacje panów ministrów Ziobry i Gowina. Natomiast Jarosław Kaczyński trzyma za ucho od tego dzbana”. Jednocześnie Girzyński prognozuje, że utrzymanie władzy byłoby w stanie scalić koalicję i sprawić, by politycy dotrwali razem do końca kadencji.
Nie wszyscy mają takie pokłady cierpliwości.
Jestem radykałem i najchętniej bym się pozbył koalicjantów, ale utrzymujemy jedność w Zjednoczonej Prawicy tak długo, jak to możliwe i mam nadzieję, że razem pójdziemy do wyborów – stwierdził w środę szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
(Nie)Porozumienie
MSW. Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry jest blisko z Jackiem Kurskim, który jest współzałożycielem ugrupowania. W TVP niedawno ukazał się materiał oczerniający Pawła Borysa - bliskiego współpracownika Mateusza Morawieckiego oraz Jarosława Gowina. To pokazuje, że jeden z koalicjantów walczy jak lew.
Ale Jarosław Gowin także nie owija w bawełnę:
Nie jest tajemnicą, że w ostatnich miesiącach uwidoczniło się wiele różnic. Myślę, że każdy z koalicjantów ma uzasadnione powody do pretensji wobec pozostałych partnerów. Porozumienie uważa za niedopuszczalne to, co dzieje się w mediach publicznych oraz próbę obalenia legalnych władz partii, co nie działo się bez wsparcia zewnętrznego – powiedział, odnosząc się do „przewrotu”, którego usiłował dokonać w Porozumieniu Adam Bielan.
– Zjednoczonej Prawicy nie ma. Będziemy jeszcze trwać. Ale zaufania nie da się odbudować – mówią „Wyborczej” w kuluarach członkowie Porozumienia, którzy chcą m.in. większej kontroli nad TVP oraz odwołania wyrzuconych z ugrupowania (za podważanie przywództwa Gowina) wiceministrów Jacka Żalka, Zbigniewa Gryglasa i Michała Cieślaka. Niektórzy członkowie Porozumienia prognozują wybory w przyszłym roku i czują, że bardziej powinien obawiać się ich PiS (według „GW” partia rządząca zamówiła badanie, z którego wynika, że sprawa majątku Daniela Obajtka została bardzo źle odebrana).
Sam Gowin mówi „fifty-fifty”: dogadamy się, albo kadencja ulegnie skróceniu. Jednocześnie zaznacza, że w obecnym Sejmie nie jest możliwa żadna inna koalicja, która objęłaby stery. Widać, że koalicjantom Kaczyńskiego nieco ciąży już rola mniejszych satelitów, ale obecny układ zrywaliby już naprawdę w ostateczności.
Co to oznacza dla opozycji?
Komentatorzy: dr hab. Sławomir Sowiński z UKSW, dr hab. Jarosław Flis z UJ , dziennikarka TOK Fm Karolina Lewicka, twierdzą zgodnie, że wcześniejsze wybory absolutnie nie opłacają się PiS ani jego koalicjantom.
Natomiast znany politolog Marek Migalski uważa inaczej: jego zdaniem „duża część polityków Zjednoczonej Prawicy już wie, że koniec jest bliżej, niż dalej. Kwestią czasu jest więc – podkreśla politolog – ucieczka z gnijącego, tonącego okrętu podczas kryzysu wywołanego pandemią”.
Jednak mimo wszystko dla opozycji wcale nie musi to oznaczać powodów do radości.
– Przestrzegałbym opozycję przed wejściem w tę grę, dlatego że przedterminowe wybory są jakąś ucieczką przed odpowiedzialnością ze strony Jarosława Gowina, ale przede wszystkim są ucieczką samego Jarosława Kaczyńskiego – twierdzi Migalski w rozmowie z NaTemat.
Według Jarosława Flisa to Kaczyński nakręca konflikty pomiędzy koalicjantami, pozwalając Adamowi Bielanowi atakować Gowina i nie wpuszczając do partii Zbigniewa Ziobry. Mimo wszystko opozycja nie jest gotowa, aby takie przyspieszone wybory wygrać, a jedynym, kto by na tym zyskał, byłby Szymon Hołownia.
Wygląda na to, że zarówno koalicja rządząca jak i opozycja są obecnie w swego rodzaju klinczach – każdy w swoim.