Wcześniej prezydent Turcji Tayyip Erdogan, po rozmowach ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Wołodymyrem Zełenskim w Stambule, wyraził poparcie dla tzw. „Platformy Krymskiej”. Według niego Ankara popiera integralność terytorialną i suwerenność Ukrainy, jej pryncypialnym stanowiskiem jest nieuznawanie „aneksji” Krymu.
Tak zwane wsparcie Turcji dla «Platformy Krymskiej» żywo przypomina słynną scenę z „Eneidy” Wergiliusza, kiedy w ślad za trojańskim kapłanem chce się zawołać: «Bójcie się Danaów, którzy przynoszą dary». Erdogan ma własne cele w polityce zagranicznej, a w każdym razie jego plany najwyraźniej nie obejmują zachowania Krymu na kijowskiej orbicie wpływów
- powiedział Sputnikowi Mołochow.
Wyraził przekonanie, że mając takiego sojusznika, jak Turcja, Zełenski nie potrzebuje wrogów.
Słynna «Platforma Krymska» z udziałem Ankary szybko zamieni się w dziurawe koryto
- dodał Mołochow.
Z kolei senator z Krymu, członek międzynarodowego komitetu Rady Federacji Siergiej Cekow, nazwał stanowisko Erdogana upartym i nierealistycznym.
Szczyt „Platformy Krymskiej” zaplanowano na 23 sierpnia. Na nim Kijów chce omówić kwestię „powrotu” półwyspu. Ukraina zaproponowała przyłączenie się do platformy wielu państwom, w tym Turcji, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemcom, Kanadzie i Stanom Zjednoczonym.
W październiku Erdogan powiedział, że Ankara nie uznaje Krymu za rosyjski region i zamierza razem z Ukrainą wspierać Tatarów krymskich. Półwysep zaapelował do tureckiego przywódcy, aby nie wyciągał pochopnych wniosków na temat statusu regionu i osobiście go odwiedził, aby upewnić się, że Krym należy do Rosji.