- Mamy do czynienia z pewną dewaluacją tego typu zwrotów. Te wezwania do zaniechania pewnych efemerycznych i agresywnych działań, groźby, że zapłacicie za to – im więcej wypowiadasz takie frazy, tym bardziej są one zdewaluowane – powiedział Pieskow.
Rzecznik Kremla podkreślił, że Rosja nigdy nie występowała jako agresor w stosunkach z innymi państwami.
Wcześniej Waszyngton oskarżył Moskwę o zaostrzenie sytuacji w Donbasie i poinformował o przerzucie rosyjskich wojsk na Krym i na granicę z Ukrainą. Stany Zjednoczone wezwały Kreml do wyjaśnienia tego przemieszczenia. Wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow powiedział Sputnikowi, że strona amerykańska otrzymała w zeszłym tygodniu wyjaśnienia. Zaznaczył, że Rosja nie będzie prowadziła dialogu w „tonie i perspektywie” proponowanej przez Stany Zjednoczone, a Waszyngton będzie musiał zadowolić się otrzymanymi już komentarzami.
Rzecznik prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow powiedział wcześniej, że w strefie konfliktu dochodzi teraz do ostrzałów, o których decyzje podejmują na miejscu ukraińscy dowódcy polowi bez zgody wyższego kierownictwa.