Naukowiec wielokrotnie zarzucał Ministerstwu Zdrowia nieudolność w walce z epidemią i negatywnie oceniał podejmowane kroki, co jego zdaniem mogło przyczynić się do szukania na niego haków.
Prof. Maksymowicz: Chcą zatkać mi usta
- Kategorycznie limit mojej skłonności do kompromisu skończył się - powiedział prof. Maksymowicz, wyjaśniając powody swojej decyzji. Jednocześnie zaprzeczył wysuwanym pod jego adresem oskarżeniom i oświadczył, że ani on, ani jego zespół nie prowadził eksperymentów na płodach.
Wobec szkalującego mnie wystąpienia Ministerstwa Zdrowia oświadczam, że nigdy ja, ani mój zespół nie prowadził eksperymentów na płodach. Ani nie prowadził badań na żywych płodach ludzkich, ani na zwłokach płodów pochodzących z aborcji. Dla mnie życie ludzką jest największą wartością i myślę, że nie muszę tego udowadniać - poinformował profesor.

Oskarżenia określił mianem kłamliwych informacji i brakiem profesjonalizmu Ministerstwa Zdrowia i jego kadry zarządzającej. W jego ocenie cała akcja jest „atakiem na polskich naukowców medycznych” przy użyciu nieakceptowalnych metod wobec osób, które krytycznie odnoszą się do decyzji władz, w tym kontekście zwłaszcza resortu zdrowia. – To dotyczyło pana doktora Grzesiowskiego, a teraz przychodzi czas na innych – stwierdził polityk. Dodał, że naiwnie sądził, iż „czasy gróźb, szantażowania, szukania haków na tych, którzy mają odwagę występować przeciwko władzy skończyły się raz na zawsze”.
Skomentował też doniesienia o autorze petycji, którym ma być działacz organizacji pro-life, zapewniając, że mimo iż sam do takich ruchów nie należy, to jest przeciwnikiem aborcji. Profesor ponownie zaprzeczył oskarżeniom o przeprowadzanie eksperymentów medycznych na płodach.
Eksperyment medyczny to działanie na żywym organizmie. Nic takiego nie prowadziłem. Prowadziliśmy tylko pewne formy badań we współpracy z włoskim instytutem. Niestety zostało to zawieszone ze względu na warunki finansowe - wyjaśnił.
Sprecyzował, że w badaniu chodziło o naturalne poronienia, kiedy płód może być pożegnany bez ingerencji i jego komórki mogą być wykorzystane do pomocy innym (komórki, które mogą żyć po śmierci płodu – red.). Jednocześnie zaznaczył, że do badań nie doszło i przypomniał, że taka forma jest dopuszczalna przez kościół.
Po odejściu prof. Maksymowicza klub PiS będzie liczył 233 posłów.
Otwieranie czaszek, wydłubywanie rdzenia kręgowego
Sprawę oskarżeń prof. Maksymowicza skomentował minister zdrowia Adam Niedzielski, podkreślając, że resort otrzymał nieanonimową wiadomość, która zawiera konkretne informacje na temat pacjentów i sytuacji, wymagające weryfikacji. Minister zapewnił, że nie są to zarzuty, ponieważ wszystkie doniesienia należy najpierw sprawdzić.
wcześniej były poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk opublikował na Twitterze tekst zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa. Jak czytamy, pismo dotyczy nie tylko prof. Maksymowicza, ale też lekarza Tomasza Waśniowskiego. Medykom zarzucono m.in. otwieranie konającym dzieciom czaszek bez znieczulenia i wydłubywanie żyjącym jeszcze dzieciom rdzenia kręgowego. Jak głosi tekst, „do chwili obecnej zabili nieustaloną liczbę dzieci przedwcześnie urodzonych”.
W świetle takich oskarżeń prof. Maksymowicz mógł opuścić KP @pisorgpl sam, albo zostać natychmiast zawieszony do wyjaśnienia sprawy.
— Kamil Bortniczuk (@KamilBortniczuk) April 14, 2021
Próba obrony poprzez nadawanie temu wydarzeniu charakteru politycznego, to stosowanie przez niektórych kolegów z Porozumienia "doktryny Neumana". pic.twitter.com/Fz5KvCUPS5
Według ustaleń Onetu autorem zawiadomienia jest Mariusz Dzierżawski, skrajnie prawicowy działacz pro-life, założyciel Fundacji Pro – prawo do życia.
Resort zdrowia zapowiada kontrolę
Wcześniej rzecznik resortu zdrowia Adam Andrusiewicz pytany o doniesienia na temat eksperymentów medycznych na płodach prowadzonych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w zakresie neurologii, potwierdził podczas konferencji prasowej, że resort otrzymał niepokojące informacje, że takie eksperymenty przeprowadzano właśnie pod nadzorem prof. Wojciecha Maksymowicza.
Niestety dostaliśmy bardzo niepokojące informacje – to nie jest wynik żadnego postępowania, które wyszło z MZ – informacje dotyczące możliwych eksperymentów medycznych wykonywanych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim pod nadzorem profesora Maksymowicza – przekazał rzecznik MZ.
Zapowiedział, że w tej sprawie zostanie przeprowadzona kontrola. Jego zdaniem prof. Maksymowiczowi powinno zależeć na jak najszybszym wyjaśnieniu tej sprawy, ponieważ może rzutować to na jego dalszą karierę. Dodał, że po zakończeniu tej kontroli wszyscy zastaną poinformowani o jej wynikach.
Z kolei portal Interia poinformował we wtorek, że Ministerstwo Zdrowia domaga się informacji od Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego (UWM) w sprawie eksperymentów w dziedzinie neurochirurgii, które miały być prowadzone pod nadzorem lekarza, a obecnie posła Porozumienia, prof. Wojciecha Maksymowicza w latach 2013-2020. Maksymowicz kieruje też Katedrą Neurochirurgii Wydziału Lekarskiego UWM. Badania jego zespołu były wykorzystywane m.in. przy leczeniu pacjentów w klinice Budzik.
Specjalne pismo w tej sprawie, podpisane przez wiceministra Macieja Miłkowskiego, trafiło do Komisji Bioetycznej UWM 27 marca.