Teza postawiona przez publicystę wp.pl na Twitterze o tym, że dom prezesa PiS i wicepremiera został wymazany, a przecież „w ten sposób są zamazywane m. in. obiekty strategiczne dla państwa. Ciekawe”, miało być zapewne prowokacyjną, nieco złośliwą, ale też jednak napisaną półżartem zaczepką. Niemniej prawicowe media poczuły, że muszą ruszyć prezesowi na pomoc.
Fakty są oczywiście takie, że zgłosić do Google prośbę o wyblurowanie obiektu na zdjęciu może każdy użytkownik, niekoniecznie musi życzyć sobie, by fotka jego domu czy twarzy była dostępna dla wszystkich internautów na świecie.
Co z „obiektami strategicznymi”? Tak, istnieją sposoby na to, by ze względów bezpieczeństwa ukrywać je przed użytkownikami serwisu. Jednak skorzystać z opcji wyblurowania domu w Google Street View w celu ochrony swojej prywatności przed cyfrowym gigantem może po prostu każdy, nie jest to zarezerwowane dla VIP-ów.
Niemniej „Gazeta Wyborcza” poinformowała, że zadała koncernowi pytanie, kto zgłosił do zamazania adres domu prezesa. Ktokolwiek to był, powinien wiedzieć, że i tak można „podejrzeć” willę Jarosława Kaczyńskiego z drugiej strony, wyblurowana jest jedynie od frontu. Trudno więc akurat tutaj doszukiwać się spisku, choć oczywiście jest faktem, że ani prezesowi, ani jego sąsiadom z warszawskiego Żoliborza nie są na rękę tłumy protestujących odbijające się od kordonu radiowozów, jak miało to miejsce podczas ubiegłorocznych masowych strajków polskich kobiet na ulicach stolicy.
W każdym razie, dzięki szumowi medialnemu wokół tej akcji z pewnością wielu Polaków zainteresowała teraz dokładna lokalizacja domu prezesa.
Tym samym pogłoski o niskich kompetencjach cyfrowych Jarosława Kaczyńskiego upadły :) Prezes musiał wysłać maila do Google i zaznaczyć odpowiednie opcje w Google Street View. https://t.co/17Jk7iEsrs
— Szymon Jadczak (@SzJadczak) April 17, 2021