W poniedziałek podczas briefingu premier Czech Andrej Babiš powiedział, że wybuch w składzie amunicji we Vrběticach w 2014 roku nie był aktem państwowego terroryzmu. – To był atak funkcjonariuszy rosyjskich służb specjalnych na towar bułgarskiego biznesmena – oświadczył. Dodał, że raport o wybuchu we Vrběticach nie może zostać opublikowany.
– Staraliśmy się zrozumieć jako zespół, koledzy pomagali mi to rozgryźć. Pomogła mi ambasada w Pradze – wszyscy zaangażowaliśmy się, aby wyjaśnić, co się stało z tymi wybuchami, z tymi magazynami w Czechach. (…) Przez siedem lat oficjalne władze Republiki Czeskiej nie mogły odpowiedzieć na pytanie, kto jest winny. Nie potrafiły nawet odpowiedzieć na pytanie, co tam się wydarzyło – powiedziała Zacharowa na antenie Wiesti FM.
To paradoks, ale oficjalnych materiałów w tej sprawie praktycznie nie ma – podkreśliła.
Zdaniem rosyjskiego resortu spraw zagranicznych to Stany Zjednoczone stoją za działaniami władz czeskich przeciwko Rosji.
Wybuch w składzie amunicji w czeskich Vrběticach. Moskwa i Praga wzajemnie wydalają dyplomatów
W sobotę 17 kwietnia premier Czech Andrej Babiš powiedział, że władze podejrzewają rosyjskie służby specjalne o udział w wysadzeniu magazynu amunicji w miejscowości Vrbětice w 2014 roku. Minister spraw zagranicznych Czech Jan Hamáček oświadczył, że wydalonych zostanie 18 rosyjskich dyplomatów, którzy muszą opuścić kraj w ciągu 48 godzin. Czeska policja umieściła na liście poszukiwanych dwóch Rosjan, Aleksandra Pietrowa i Rusłana Boszyrowa.
W niedzielę 18 kwietnia w reakcji na decyzję Czech do rosyjskiego MSZ został wezwany ambasador Czech w Moskwie Vítězslav Pivoňka, który został poinformowany, że dwudziestu pracowników ambasady Czech w Moskwie uznano za personae non gratae. Musieli oni opuścić terytorium Federacji Rosyjskiej do dnia 19 kwietnia.