Według danych czeskiego MSZ w ambasadzie Rosji w Pradze pozostało 27 dyplomatów i 67 pracowników technicznych, a w ambasadzie Czech w Moskwie pięciu dyplomatów i 19 pracowników technicznych.
Wszyscy na to zwracali uwagę (na dysproporcję w liczbie dyplomatów – red.). Jako rząd to rozwiążemy. Nie zależy nam na tym, żeby prowokować jakąś wrogość, jakąś histerię, ale to, co się wydarzyło, że zagraniczni agenci stali się przyczyną śmierci dwóch naszych obywateli, jest niedopuszczalne – powiedział Babiš, którego słowa cytuje Czeskie radio.
Jak zaznaczył, obecna sytuacja wpłynie na stosunki z Rosją, ale należy przeprowadzić „linię rozgraniczenia” i wyrównać liczbę dyplomatów. – Mam nadzieję, że nasi sojusznicy wesprą nas w tym – stwierdził.
Jak zaznaczyła, „w ciągu kilku ostatnich dni, mniej więcej co godzinę – półtorej słyszymy o zmianach czeskiego stanowiska. – Sami sobie przeczą, zarówno w kontekście oświadczeń na temat wydalenia dyplomatów, jak i w kontekście oskarżania Moskwy oraz kwalifikacji tego, co zaszło w 2014 roku – powiedziała.
Wcześniej minister spraw zagranicznych Jakub Kulhánek w wywiadzie dla gazety „Lidove noviny” powiedział, że aby ustalić parytet w liczbie pracowników ambasady Rosji w Pradze i ambasady Republiki Czeskiej w Moskwie, około 60 Rosjan musi opuścić Pragę.
Odpowiadając na pytanie, ilu pracowników rosyjskiej ambasady musiałoby opuścić Pragę, aby zrównać liczbę pracowników z ambasadą Czech w Moskwie, Kulhánek odpowiedział, że około 60 osób.
Wpłynęłoby to na około 60 osób. Naszym celem jest, aby odpowiadało to obecnemu stanowi (liczebnemu) w naszej ambasadzie w Moskwie - powiedział szef MSZ Czech.
Z kraju wydalono 18 pracowników ambasady Federacji Rosyjskiej.
W odwecie Rosja ogłosiła 20 pracowników ambasady Czech personae non gratae. Oni już opuścili kraj. Mówiąc o wydaleniu z Rosji większej liczby dyplomatów niż zapowiadała Praga, pierwszy wicepremier i minister spraw zagranicznych Republiki Czeskiej Jan Hamáček zwrócił uwagę, że praca ambasady Czech w Moskwie jest praktycznie sparaliżowana. Rosyjskie MSZ stwierdziło, że Praga zapłaciła „kolosalną” cenę za swoje działania przeciwko Moskwie, ale sama zadała cios swojej służbie dyplomatycznej.