Czy Polskę czeka kolejne lato w maseczkach? Wygląda na to, że niekoniecznie. Ministerstwo Zdrowia rozważa zniesienie nakazu noszenia maseczek na świeżym powietrzu. Decyzje zapaść mogą już w tym tygodniu.
Bierzemy pod uwagę nowe wyniki badań. Głównym kryterium będzie jednak częstotliwość zakażeń. W przyszłą środę (28 kwietnia) odniesiemy się do tego zagadnienia
– oświadczył Adam Niedzielski.
Pamiętajmy, że od 24 października ubiegłego roku maski należy nosić w pomieszczeniach i na zewnątrz (wyjątkiem są parki i lasy), do tego od końca lutego rząd nie akceptuje już osłon w postaci przyłbic.
Co na to suweren?
Pół na pół. 57 proc. nie chce maseczek na dworze
„Czy Pana/Pani zdaniem należy już znieść obowiązek noszenia maseczek na dworze?” – zapytała pracownia United Surveys grupę 1000 osób 23 kwietnia czyli w ubiegły piątek. Już znamy wyniki badania.
Odpowiedzi „zdecydowanie tak” udzieliło 37,3 proc. badanych, a „raczej tak” – 20 procent (łącznie to ponad połowa: 57,3 proc.). Odpowiedzi „raczej nie” udzieliło 23,1 proc. respondentów, a „zdecydowanie nie” – 17,8 proc. badanych (razem to 40,9 proc. – czyli zdania są podzielone niemal po równo). Wśród zwolenników liberalizacji przeważają mężczyźni (65 proc.), a także ludzie młodzi (przedziały 18-29 oraz 30-39). Aż 66 proc. stanowią mieszkańcy metropolii powyżej 500 tys. mieszkańców. Najbardziej sceptyczni co do tego pomysłu są seniorzy powyżej 70 roku życia.
Niektórzy i tak już mają maseczki w nosie… a raczej pod nosem
Jak poinformował rzecznik Policji, insp. Mariusz Ciarka, poza 471 tys. wystawionych od początku pandemii mandatów za brak maseczek, w 67 tys. przypadków funkcjonariusze skierowali sprawy do sądów. Wydali także 290 tysięcy pouczeń. Razem daje to jednak pół miliona przypadków złapania obywateli na tym, że nie stosują się do obostrzeń i narażają zdrowie swoje oraz innych. Wielkanoc przyniosła ogromne „mandatowe żniwo”. Tylko w świąteczną niedzielę policjanci nałożyli 3790 mandatów, skierowali 442 wnioski o ukaranie do sądu i pouczyli 2665 osób. Jak na rok obostrzeń, skala nieposłuszeństwa naprawdę może budzić słuszne obawy.
Gdy wychodzimy na ulicę, coraz częściej widzimy osoby, które albo noszą maseczki pod nosem lub ostentacyjnie nie noszą ich wcale. Policja przeprowadza kontrole zwłaszcza w środkach komunikacji publicznej, ale też sprawdza, czy lokale, które miały pozostawać zamknięte (sale weselne, kluby, puby, hotele) rzeczywiście stosują się do obostrzeń.
Do zadań związanych z COVID-19 delegowanych jest około 20 tys. funkcjonariuszy policji.
Kto kombinuje, ten żyje
Kluby dla dzieci, prywatne przedszkola – wiele z nich dla zaufanych klientów pozostaje czynnych, choć oficjalnie nie wolno im działać. Strategie działań placówek, które „kombinują, aby przeżyć”, opisuje m.in. nowy „Przegląd” oraz Onet. Informacje rozchodzą się SMS-ami i pocztą pantoflową. W niektórych klubach do zabawy dla dzieci bywają nawet wycieczki szkolne.
Obiekty sportowe? Wiele z nich może przetrwać tylko dlatego, że zaczęły wydawać licencje dla zawodowych sportowców (niektórzy dają ich więcej, inni tylko stałym bywalcom).
Dzięki licencjom prawo do korzystania z obiektów zyskały nawet małe dzieci – pewna internautka chwali mi się, że jej cztero- i sześciolatek „zasilili kadrę narodową w triathlonie, więc mogą chodzić na basen
– czytamy w reportażu Anny Brzeskiej z Onetu.
Salony beauty często oklejają okna folią lustrzaną, przyjmują klientki „na hasło” z SMSa. Niektórzy przenoszą usługi np. do domu rodzinnego pod innym adresem lub odwiedzają klientów w ich domach. Inni zmieniają profil. Leczą światłem, organizują warsztaty szycia maseczek, zakładają muzeum albo robią… szkolenia – np. z fryzjerstwa z udziałem kursantki i modelki.
Tymczasem dziennikarze „Superwizjera” zbadali podziemie imprezowe. Znany pub w centrum Warszawy znany z nieposłuszeństwa, obecnie działa jako piwny basen, wcześniej zapewniał, że przebranżowił się w muzeum kapsli. W Warszawie, Łodzi i innych miastach odbywają się w weekendy imprezy techno na 80-100 osób (zaproszenie dostaje się na domówkę lub plan filmowy, adres przychodzi SMS-em 2 godziny przed imprezą, z taksówki należy wysiadać dwie albo trzy przecznice wcześniej).
W Krakowie reporterzy trafili na miejsca, które otwarte były wprost – ponieważ ich właściciele zadeklarowali udział w strajku przedsiębiorców i pozostają czynne mimo restrykcji. Nocne życie kwitnie, dla chcącego znajdują się otwarte lokale. O skutkach najwyraźniej mało kto myśli.