https://pl.sputniknews.com/20210815/trzymac-rosje-w-strachu-nato-bawi-sie-w-ekologie-15835556.html
„Trzymać Rosję w strachu”: NATO bawi się w ekologię
„Trzymać Rosję w strachu”: NATO bawi się w ekologię
Zaniedbywanie krytycznych kwestii bezpieczeństwa i przesuwanie uwagi na globalne zmiany klimatyczne podważa zdolność NATO do obrony swoich państw... 15.08.2021, Sputnik Polska
2021-08-15T18:15+0200
2021-08-15T18:15+0200
2021-08-15T18:15+0200
ekologia
polityka
nato
/html/head/meta[@name='og:title']/@content
/html/head/meta[@name='og:description']/@content
https://cdnnpl1.img.sputniknews.com/img/524/45/5244543_0:126:3193:1922_1920x0_80_0_0_d766f5f71759a9b649a3c7795f8aa64b.jpg
„Po przybyciu Joe Bidena NATO zaczęło postrzegać zmiany klimatyczne jako największe zagrożenie, co najmniej tak ważne jak konfrontacja z Rosją. Istnieje niebezpieczeństwo, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy praktycznie przestaną inwestować w rozwój uzbrojenia i sprzętu, czyniąc wybór na korzyść inwestowania w zielone technologie”.„To, czy trzeba trzymać Rosję w strachu, czy nie, to kwestia przekonań. Z punktu widzenia wielu Rosjan jest to niepotrzebne. Z punktu widzenia niektórych patriotów Stanów Zjednoczonych (w tym Rosjan) jest to konieczne. Tak samo można trzymać się hasła „Wszystko do walki z klimatem”, a „wszystko” to NATO, albo można pamiętać dziadka Kryłowa:„Źle, jeśli ciasta zacznie piec szewc, a buty naprawiać cukiernik”Kiedy sojusz wojskowy traktuje priorytetowo walkę z ociepleniem, to najprawdopodobniej i z ociepleniem, i ze szkoleniem bojowym sobie nie poradzi.Niewątpliwie żale NATO są nam całkiem obce, nawet jeśli całe szkolenie wojskowe sojuszu (i tak już słabe) osiągnie dno, to dzielnie to przetrwamy. Analityk fundacji "Heritage" poruszył jednak naprawdę ciekawy temat, który dotyczy nie tylko losów sojuszu północnoatlantyckiego. Mianowicie: plany kompleksowego zazieleniania światowej (a przynajmniej zachodniej) gospodarki dotyczą także architektury sił zbrojnych – czy też armia i marynarka wojenna pozostaną oddzielne?I nie będziemy poruszać celowego użycia środków niszczących przyrodę podczas wojny konwencjonalnej - celowego wypalania lasów, trujących środków rozpylanych w dżungli (Agent Orange, używany przez Anglosasów na Malajach i w Wietnamie), czego konsekwencje były wyjątkowo katastrofalne.Ale nawet jeśli jeszcze nie doszło do wojny i oby nie doszło, to aktualna pozostaje koncepcja „wojny silników”. Sprzęt wojskowy wyróżnia się wysokim stosunkiem mocy do masy, a ponadto autonomicznym, ponieważ działania wojenne mają być prowadzone wszędzie: w lasach, na wzgórzach, w wodzie, a nie tylko tam, gdzie są zainstalowane gniazdka z zieloną energią elektryczną. A nie wynaleziono wyższej wydajności autonomicznej niż w przypadku brudnych, bardzo brudnych węglowodorów.Wszelkie rozmowy o czystym sprzęcie wojskowym obala pytanie „Potrzebujesz, żeby działało, czy żeby wyglądało?” A wojna to brudny biznes, nie tylko w sensie moralnym i innym metaforycznym, ale także w sensie czysto ekologicznym. I nie tylko wojna, ale także armia gotowa do wojny. Manewry, przygotowanie bojowe - wszystko to jest okropne z punktu widzenia zielonej ideologii. W czasie pokoju możliwe jest jeszcze częściowe zmniejszenie militarnego zanieczyszczenia środowiska, ale gdy nadejdzie ciężka godzina walki i ojczyzna wyśle do ataku, nikt nie będzie miał czasu na ekologię.W zasadzie odpowiedź na wszystkie te rozważania może być bardzo prosta. „Wygląd jest dla nas naprawdę ważniejszy, i to zielony, a jeśli architektura wojskowa i wygląd są nie do pogodzenia, to do diabła z taką architekturą wojskową”. Pacyfizm to najlepsza ochrona środowiska, miecze zamienimy na wiatraki.Jedynym (choć najprawdopodobniej jedynie teoretycznym) sposobem jest zastraszenie wszystkich, aby opinia publiczna nawet nie chciała słyszeć o jakimkolwiek rozwoju militarnym. Niedawny raport klimatyczny ONZ przedstawia takie straszne i bezpośrednie perspektywy: obecną atmosferę porównuje się do atmosfery ery archaicznej (dwa miliardy lat temu), że każdy przestraszony człowiek powiedziałby: „O jakiej armii mówimy, skoro Ziemia zamienia się w Wenus?". I cała armia musi się przekwalifikować.Kiedy używa się argumentów o erze archaicznej, jest to coś w rodzaju starego przepisu na pogodzenie sprzeczności między mocarstwami: jeśli Ziemia ulegnie inwazji kosmitów, różnice między ZSRR a Stanami Zjednoczonymi same znikną. Tak samo jest z potwornym klimatem.Ale jak dotąd nie ma takiej paniki, najprawdopodobniej przygotowania do zielonego świata będą toczyły się swoim torem, a przygotowania militarne i polityczne - swoim. A wojskowi i ekolodzy będą się starannie wzajemnie ignorować.
https://pl.sputniknews.com/20210808/msz-bialorusi-usa-zamierzaja-rozszerzyc-granice-nato-15774353.html
https://pl.sputniknews.com/20210813/nato-spolecznosc-swiatowa-nie-uznaje-wladzy-talibow-osiagnietej-sila-15819491.html
Sputnik Polska
kontakt.pl@sputniknews.com
+74956456601
MIA „Rosiya Segodnya“
2021
Aktualności
pl_PL
Sputnik Polska
kontakt.pl@sputniknews.com
+74956456601
MIA „Rosiya Segodnya“
https://cdnnpl1.img.sputniknews.com/img/524/45/5244543_230:0:2961:2048_1920x0_80_0_0_a2a673fb55e9da9946c47b3a915c25e4.jpgSputnik Polska
kontakt.pl@sputniknews.com
+74956456601
MIA „Rosiya Segodnya“
ekologia, nato
„Trzymać Rosję w strachu”: NATO bawi się w ekologię
Zaniedbywanie krytycznych kwestii bezpieczeństwa i przesuwanie uwagi na globalne zmiany klimatyczne podważa zdolność NATO do obrony swoich państw członkowskich; konieczny jest powrót do podstaw, aby trzymać Rosję z daleka – uważa Daniel Kochis, starszy analityk polityczny ds. europejskich w Fundacji "Heritage".
„Po przybyciu Joe Bidena NATO zaczęło postrzegać zmiany klimatyczne jako największe zagrożenie, co najmniej tak ważne jak konfrontacja z Rosją. Istnieje niebezpieczeństwo, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy praktycznie przestaną inwestować w rozwój uzbrojenia i sprzętu, czyniąc wybór na korzyść inwestowania w zielone technologie”.
„To, czy trzeba trzymać Rosję w strachu, czy nie, to kwestia przekonań. Z punktu widzenia wielu Rosjan jest to niepotrzebne. Z punktu widzenia niektórych patriotów Stanów Zjednoczonych (w tym Rosjan) jest to konieczne. Tak samo można trzymać się hasła „Wszystko do walki z klimatem”, a „wszystko” to NATO, albo można pamiętać dziadka Kryłowa:
„Źle, jeśli ciasta zacznie piec szewc, a buty naprawiać cukiernik”
Kiedy sojusz wojskowy traktuje priorytetowo walkę z ociepleniem, to najprawdopodobniej i z ociepleniem, i ze szkoleniem bojowym sobie nie poradzi.
Niewątpliwie żale NATO są nam całkiem obce, nawet jeśli całe szkolenie wojskowe sojuszu (i tak już słabe) osiągnie dno, to dzielnie to przetrwamy. Analityk fundacji "Heritage" poruszył jednak naprawdę ciekawy temat, który dotyczy nie tylko losów sojuszu północnoatlantyckiego. Mianowicie: plany kompleksowego zazieleniania światowej (a przynajmniej zachodniej) gospodarki dotyczą także architektury sił zbrojnych – czy też armia i marynarka wojenna pozostaną oddzielne?
Pytanie nie jest pozbawione sensu, ponieważ tarcza (podobnie jak miecz) pod względem ekologicznym są raczej brudne. Nie będziemy wspominać o prawdopodobnych konsekwencjach wojny nuklearnej, jasne jest, że nie będzie nic dobrego dla klimatu, a także dla czystości przyrody.
I nie będziemy poruszać celowego użycia środków niszczących przyrodę podczas wojny konwencjonalnej - celowego
wypalania lasów, trujących środków rozpylanych w dżungli (Agent Orange, używany przez Anglosasów na Malajach i w Wietnamie), czego konsekwencje były wyjątkowo katastrofalne.
Przemilczymy także niezamierzone konsekwencje działań wojennych, na przykład środkowa i dolna Wołga stała się w 1942 roku na skutek bombardowania mieszanką olejów.
Ale nawet jeśli jeszcze nie doszło do wojny i oby nie doszło, to aktualna pozostaje koncepcja „wojny silników”.
Sprzęt wojskowy wyróżnia się wysokim stosunkiem mocy do masy, a ponadto autonomicznym, ponieważ działania wojenne mają być prowadzone wszędzie: w lasach, na wzgórzach, w wodzie, a nie tylko tam, gdzie są zainstalowane gniazdka z zieloną energią elektryczną. A nie wynaleziono wyższej wydajności autonomicznej niż w przypadku brudnych, bardzo brudnych węglowodorów.
Wszelkie rozmowy o czystym sprzęcie wojskowym obala pytanie „Potrzebujesz, żeby działało, czy żeby wyglądało?” A wojna to brudny biznes, nie tylko w sensie moralnym i innym metaforycznym, ale także w sensie czysto ekologicznym. I nie tylko wojna, ale także armia gotowa do wojny. Manewry, przygotowanie bojowe - wszystko to jest okropne z punktu widzenia zielonej ideologii. W czasie pokoju możliwe jest jeszcze częściowe zmniejszenie militarnego zanieczyszczenia środowiska, ale gdy nadejdzie ciężka godzina walki i ojczyzna wyśle do ataku, nikt nie będzie miał czasu na ekologię.
W zasadzie odpowiedź na wszystkie te rozważania może być bardzo prosta. „Wygląd jest dla nas naprawdę ważniejszy, i to zielony, a jeśli architektura wojskowa i wygląd są nie do pogodzenia, to do diabła z taką
architekturą wojskową”. Pacyfizm to najlepsza ochrona środowiska, miecze zamienimy na wiatraki.
Wszyscy generałowie, czy z NATO, czy rosyjscy, czy chińscy okażą rzadką solidarność.
Jedynym (choć najprawdopodobniej jedynie teoretycznym) sposobem jest zastraszenie wszystkich, aby opinia publiczna nawet nie chciała słyszeć o jakimkolwiek rozwoju militarnym. Niedawny
raport klimatyczny ONZ przedstawia takie straszne i bezpośrednie perspektywy: obecną atmosferę porównuje się do atmosfery ery archaicznej (dwa miliardy lat temu), że każdy przestraszony człowiek powiedziałby: „O jakiej armii mówimy, skoro Ziemia zamienia się w Wenus?". I cała armia musi się przekwalifikować.
Kiedy używa się argumentów o erze archaicznej, jest to coś w rodzaju starego przepisu na pogodzenie sprzeczności między mocarstwami: jeśli Ziemia ulegnie inwazji kosmitów, różnice między ZSRR a Stanami Zjednoczonymi same znikną. Tak samo jest z potwornym klimatem.
Ale jak dotąd nie ma takiej paniki, najprawdopodobniej przygotowania do zielonego świata będą toczyły się swoim torem, a przygotowania militarne i polityczne - swoim. A wojskowi i ekolodzy będą się starannie wzajemnie ignorować.