MSZ Rosji skomentowało sytuację na granicy Białorusi i Litwy
11:17 30.08.2021 (Zaktualizowane: 12:36 30.08.2021)
MSZ Rosji nie wyklucza, że wśród nielegalnych migrantów na białorusko-litewskiej granicy mogą być Rosjanie, ale nie otrzymało jeszcze od Wilna konkretnych nazwisk, powiedział w wywiadzie dla Sputnika pełnomocnik MSZ Rosji ds. praw człowieka, demokracji i praworządności Grigorij Łukjancew.
Jeśli chodzi o wypowiedzi o obywatelach Federacji Rosyjskiej, nie wykluczamy, że wśród migrantów przebywających w strefie przygranicznej mogą znajdować się obywatele Federacji Rosyjskiej, ale nie otrzymaliśmy żadnych oficjalnych zawiadomień, konkretnych nazwisk od strony litewskiej - powiedział Łukjancew.
Dyplomata dodał, że wszystkie takie apele zostaną rozpatrzone i zbadane, gdy wpłyną. –Ale jeśli takie fakty się potwierdzą, to powrót tych osób na terytorium Federacji Rosyjskiej powinien nastąpić w pełnej zgodności z umową o readmisji między Federacją Rosyjską a UE, która została podpisana 25 maja 2006 roku. Na razie nie mamy i nie otrzymaliśmy żadnych konkretnych danych – podsumował.
Szczerze mówiąc, byliśmy bardzo zaskoczeni, że Mińsk jest oskarżany o konsekwentne tworzenie i zachęcanie do nielegalnej migracji do krajów UE z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej – dodał Łukjancew. Podkreślił, że w ostatnim czasie wzrosła presja na Mińsk: jest to zarówno presja zewnętrzna, jak i zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnątrz kraju.
– I w tych warunkach organy ścigania Republiki Białorusi muszą skoncentrować swoje ograniczone siły, aby utrzymać stabilną sytuację w swoim kraju. Jeśli chodzi o pretensje i problemy państw członkowskich UE graniczących z Białorusią, to generalnie zalecamy, aby nawiązały one konstruktywny dialog przede wszystkim z władzami Białorusi – dodał dyplomata.
W ostatnim czasie Litwa, Łotwa i Polska odnotowały wzrost liczby zatrzymanych nielegalnych imigrantów na granicy z Białorusią. Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka powiedział, że Mińsk nie będzie już ograniczał napływu nielegalnych imigrantów do krajów UE: z powodu sankcji Zachodu „nie ma na to pieniędzy ani energii”.