https://pl.sputniknews.com/20220223/lepsze-slonce-i-wiatr-czy-gaz-energetyczne-dylematy--17395831.html
Lepsze słońce i wiatr czy gaz? Energetyczne dylematy
Lepsze słońce i wiatr czy gaz? Energetyczne dylematy
Komisja Europejska, trochę kolanem, wymusiła zaakceptowanie pomysłu, że gaz i atom to energia zielona. Zastrzegając - tylko trochę zielona. Chodzi o pojęcie... 23.02.2022, Sputnik Polska
2022-02-23T13:00+0100
2022-02-23T13:00+0100
2022-02-23T13:00+0100
piszą dla nas
wiatrak
baterie słoneczne
burza
gaz
elektrownia
bałtyk
rząd
/html/head/meta[@name='og:title']/@content
/html/head/meta[@name='og:description']/@content
https://cdnnpl1.img.sputniknews.com/img/687/59/6875976_0:52:3457:1996_1920x0_80_0_0_3d9c800ac1d2ed77c79d7469535ebbfc.jpg
Jeszcze precyzyjniej, jak tłumaczy komentator „Gazety Wyborczej”, unijna taksonomia energetyczna to swoisty poradnik dla prywatnych inwestorów. Na zasadzie dobrowolności ma wskazywać wielkim instytucjom finansowym, ale też graczom giełdowym, które inwestycje są zrównoważone, a zatem zgodne z polityką klimatyczną UE i nawet w długiej perspektywie niezagrożone stratami wskutek transformacji energetycznej. Przymusu nie ma, ale taka rekomendacja to poważna zachęta dla tych, którzy mają dużo pieniędzy do utopienia w różne interesy. I dla banków, bo te chcą chwalić się dbaniem o klimat, więc dadzą kredyty tylko na te inwestycje ze znaczkiem „zielona”.Polska bardzo optowała, przede wszystkim, za gazem w energetyce, a Francja i nasi mniejsi sąsiedzi też to popierali. Z drugiej strony stronnictwa ekologiczne protestowały: ani gaz jako paliwo kopalne, ani atom, ze swoimi groźnymi odpadami, nie są żadną „zieloną energią” i nie uratują klimatu. Jednak stanęło na naszym i możemy liczyć na różne wsparcia finansowe w budowę turbin gazowych w modernizowanych i nowych elektrowniach. Brzmi fajnie, ale jest tu haczyk, aby nie powiedzieć hak.Krótki żywot elektrowni gazowychOwszem pieniądze na turbiny gazowe się znajdą, ale pod pewnymi warunkami. Jak to podkreślano w unijnych obradach: by ograniczyć emisje CO2 w UE potrzebujemy gazu. Nie na zawsze i nie wszędzie, ale w okresie przejściowym i w określonych sytuacjach. Jeśli przykładowo Polska chce zastąpić elektrownię węglową paroma małymi elektrowniami gazowymi, powinno być to możliwe, jeśli pomoże w drodze do neutralności klimatycznej. W przypadku gazu chodzi o inwestycje do 2035 roku. I tu u rządzących powinna zapalić się w głowach czerwona lampka.Portal KomputerŚwiat opublikował omówienie raportu sporządzonego przez Carbon Tracker, niezależny think tank, który „przeprowadza dogłębne analizy wpływu transformacji energetycznej na rynki kapitałowe oraz potencjalnych inwestycji w drogie, wysokoemisyjne paliwa kopalne”. Czytamy: kluczowe będzie odejście od węgla – Polska chce w tym celu stworzyć pięć elektrowni gazowych, ale według najnowszych wyliczeń mogą się one okazać niewystarczające. Organizacja postanowiła przyjrzeć się opłacalności najbliższych planów Polski dotyczących stworzenia wspomnianych już elektrowni gazowych. Mowa o pięciu inwestycjach, które powstaną w latach 2023-2027 – Dolna Odra 1 i 2 (2023), Ostrołęka C (2025), Rybnik (2026) i Grudziądz (2027). Według wyliczeń Carbon Tracker wszystkie te pomysły kosztować będą polskich podatników ponad 4,4 miliarda dolarów, czyli nieco ponad 17,3 mld zł. No cóż, widać musi to tyle kosztować. Ale następne zdania raportu już nie są tak miłe.Sugerują że wszystkie te elektrownie szybko stałyby się nierentowne. Powód - wyjątkowo duże koszty wydobycia i transportu gazu, które z roku na rok stają się coraz wyższe. To w połączeniu z ogólnym kryzysem energetycznym powiązanym z niedoborem paliw kopalnych spowoduje, że wybudowane elektrownie gazowe musiałby zostać wyłączone z użytku na długo przed końcem ich żywotności (szacowanym na 30 lat). Koszt tej operacji szacowany jest na 200 mln dol., czyli niecałe 790 mln zł. Z wyliczeń uśrednionych kosztów energii elektrycznej (Levelized Cost of Electricity) wynika, że w ujęciu długoterminowym lepsza okaże się inwestycja w panele fotowoltaiczne czy elektrownie wiatrowe. Od 2024 r. koszty uzyskiwania prądu ze słońca mają być znacząco niższe w porównaniu z turbinami wykorzystującymi gaz. I podsumowanie: względna konkurencyjność kosztowa OZE w stosunku do gazu w Polsce jest bardzo jasna.W skali całego kraju inwestycje w nowe jednostki odnawialnych źródeł energii już są tańsze niż planowane elektrownie gazowe, a niektóre z tych placówek rozpoczną swoje działanie, będąc już na starcie mniej opłacalne niż farmy wiatrowe czy słoneczne. No to tylko drapać się w głowę...Wiatr szalejeWichury przelatują przez całą Europę siejąc spustoszenie. Ale niektórym porywy podobają się – właścicielom wiatraków energetycznych. Od dwóch tygodni, niemal każdego dnia i nocy śmigła kręcą się jak opętane. Tak szybko, że urządzenia tego nie wytrzymują i zaczynają się palić. Trochę to dziwne, bo powinny mieć blokady przed nadmiernym wirowaniem. Chyba, że ktoś je wyłączył, aby więcej zarobić na produkcji prądu. Jego strata, bo strażacy nawet nie próbują gasić pożarów korpusów wiatraków zamontowanych na masztach wysoko nad ziemią – to zbyt niebezpieczne przy takich podmuchach. No ale trzeba odnotować, że nasze lądowe wiatraki, w różnych godzinach dostarczały energetyce moc ponad 6 tysięcy megawatów – to już solidna elektrownia konwencjonalna. Rekord padł prawdopodobnie (jeszcze liczą) w poniedziałek, kiedy to wiatraki dostarczyły ponad 30 procent mocy potrzebnej krajowemu systemowi elektroenergetycznemu.Rząd broni swegoTu nasuwają się dwa pytania: jak to jest, że wiatraki mogą nagle, bez kłopotu przesyłać ogromne ilości prądu do systemu krajowego, a zwykły posiadacz paneli fotowoltaicznych ma z tym coraz większe kłopoty? Odpowiedź wydaje się prozaiczna: szaraczku – produkujesz za mało prądu aby się tobą interesować.Drugie pytanie wydaje się nieco bardziej skomplikowane. Zyski z darmowej, wiatrowej produkcji prądu nie były wiedzą tajemną. Więc dlaczego dzisiaj rządzący robili wszystko, aby ukrócić rozbudowę farm wiatrowych w kraju? Odpowiedź można znaleźć w Business Insider, gdzie inwestorzy chcący zarabiać na odnawialnych źródłach energii (OZE) mówią wprost: operatorzy (czytaj: państwowe spółki energetyczne) masowo odmawiają przyłączania do sieci energetycznych kolejnych farm słonecznych i wiatraków. Skala decyzji odmownych jest porażająca – u niektórych operatorów sięga nawet 60 proc. rozpatrywanych wniosków. Elektryczne wiatraki na Bałtyku będą budować dzisiejsze koncerny energetyczne, należące dziś do rządzących. Więc jakakolwiek konkurencja im szkodzi, Zamiast modernizować i rozbudowywać sieć energetyczną wystarczy powiedzieć: kable tego nie wytrzymają, więc nie możemy was podłączyć do systemu.A w takiej Dolnej Saksonii (niemiecki land) ustanowiono, że na wszystkich nowych budynkach mieszkalnych, urzędowych i produkcyjnych konstrukcja dachu musi przewidywać montaż fotowoltaiki. Ale oni mają jakieś inne rządy...Opinia autora może być niezgodna ze stanowiskiem redakcji.Sputnik jest już w Telegramie! Dołącz do naszego kanału i jako pierwszy otrzymuj ciekawe informacje o tym, co się dzieje na świecie! Więcej na temat możliwości aplikacji Telegram tutaj.
https://pl.sputniknews.com/20220102/polska-chce-rozwijac-elektrownie-atomowe-w-ue-ramie-w-ramie-z-francja-16909364.html
https://pl.sputniknews.com/20220219/-zielony-lad-zabije-eksport-rosyjskiego-gazu-i-metali-do-ue-17337891.html
https://pl.sputniknews.com/20220222/kpiny-z-fotowoltaiki-17389012.html
bałtyk
Sputnik Polska
kontakt.pl@sputniknews.com
+74956456601
MIA „Rosiya Segodnya“
2022
Marek Kownacki
https://cdnnpl1.img.sputniknews.com/img/1218/68/12186818_258:0:1458:1200_100x100_80_0_0_29fb8626f2b3a1b503a2feba28558a6c.jpg
Marek Kownacki
https://cdnnpl1.img.sputniknews.com/img/1218/68/12186818_258:0:1458:1200_100x100_80_0_0_29fb8626f2b3a1b503a2feba28558a6c.jpg
Aktualności
pl_PL
Sputnik Polska
kontakt.pl@sputniknews.com
+74956456601
MIA „Rosiya Segodnya“
https://cdnnpl1.img.sputniknews.com/img/687/59/6875976_362:0:3093:2048_1920x0_80_0_0_ddf6eeacb9f859be63f31a07db54c00a.jpgSputnik Polska
kontakt.pl@sputniknews.com
+74956456601
MIA „Rosiya Segodnya“
Marek Kownacki
https://cdnnpl1.img.sputniknews.com/img/1218/68/12186818_258:0:1458:1200_100x100_80_0_0_29fb8626f2b3a1b503a2feba28558a6c.jpg
wiatrak, baterie słoneczne, burza, gaz, elektrownia, bałtyk, rząd
Lepsze słońce i wiatr czy gaz? Energetyczne dylematy
Komisja Europejska, trochę kolanem, wymusiła zaakceptowanie pomysłu, że gaz i atom to energia zielona. Zastrzegając - tylko trochę zielona. Chodzi o pojęcie taksonomii, która uwzględnia rolę gazu i energii nuklearnej w transformacji energetycznej. Oznacza to, że na inwestycje w te źródła będzie można pozyskać środki od UE i na rynkach finansowych.
Jeszcze precyzyjniej, jak
tłumaczy komentator „Gazety Wyborczej”, unijna taksonomia energetyczna to swoisty poradnik dla prywatnych inwestorów. Na zasadzie dobrowolności ma wskazywać wielkim instytucjom finansowym, ale też graczom giełdowym, które inwestycje są zrównoważone, a zatem zgodne z polityką klimatyczną UE i nawet w długiej perspektywie niezagrożone stratami wskutek
transformacji energetycznej. Przymusu nie ma, ale taka rekomendacja to poważna zachęta dla tych, którzy mają dużo pieniędzy do utopienia w różne interesy. I dla banków, bo te chcą chwalić się dbaniem o klimat, więc dadzą kredyty tylko na te inwestycje ze znaczkiem „zielona”.
Polska bardzo optowała, przede wszystkim, za gazem w energetyce, a Francja i nasi mniejsi sąsiedzi też to popierali. Z drugiej strony stronnictwa ekologiczne protestowały: ani gaz jako paliwo kopalne, ani atom, ze swoimi groźnymi odpadami, nie są żadną „zieloną energią” i nie uratują klimatu. Jednak stanęło na naszym i możemy liczyć na różne wsparcia finansowe w budowę turbin gazowych w modernizowanych i nowych elektrowniach. Brzmi fajnie, ale jest tu haczyk, aby nie powiedzieć hak.
Krótki żywot elektrowni gazowych
Owszem pieniądze na turbiny gazowe się znajdą, ale pod pewnymi warunkami. Jak to podkreślano w unijnych obradach: by ograniczyć emisje CO2 w UE potrzebujemy gazu. Nie na zawsze i nie wszędzie, ale w okresie przejściowym i w określonych sytuacjach. Jeśli przykładowo Polska chce zastąpić elektrownię węglową paroma małymi elektrowniami gazowymi, powinno być to możliwe, jeśli pomoże w drodze do neutralności klimatycznej. W przypadku gazu chodzi o inwestycje do 2035 roku. I tu u rządzących powinna zapalić się w głowach czerwona lampka.
Portal KomputerŚwiat
opublikował omówienie raportu sporządzonego przez Carbon Tracker, niezależny think tank, który „przeprowadza dogłębne analizy wpływu transformacji energetycznej na rynki kapitałowe oraz potencjalnych inwestycji w drogie, wysokoemisyjne paliwa kopalne”. Czytamy: kluczowe będzie
odejście od węgla – Polska chce w tym celu stworzyć pięć elektrowni gazowych, ale według najnowszych wyliczeń mogą się one okazać niewystarczające. Organizacja postanowiła przyjrzeć się opłacalności najbliższych planów Polski dotyczących stworzenia wspomnianych już elektrowni gazowych. Mowa o pięciu inwestycjach, które powstaną w latach 2023-2027 – Dolna Odra 1 i 2 (2023), Ostrołęka C (2025), Rybnik (2026) i Grudziądz (2027). Według wyliczeń Carbon Tracker wszystkie te pomysły kosztować będą polskich podatników ponad 4,4 miliarda dolarów, czyli nieco ponad 17,3 mld zł. No cóż, widać musi to tyle kosztować. Ale następne zdania raportu już nie są tak miłe.
Sugerują że wszystkie te elektrownie szybko stałyby się nierentowne. Powód - wyjątkowo duże koszty wydobycia i transportu gazu, które z roku na rok stają się coraz wyższe. To w połączeniu z ogólnym kryzysem energetycznym powiązanym z niedoborem paliw kopalnych spowoduje, że wybudowane elektrownie gazowe musiałby zostać wyłączone z użytku na długo przed końcem ich żywotności (szacowanym na 30 lat).
W raporcie podkreślono, że jeśli Polska chce spełnić narzucone przez Unię Europejską założenia (neutralność emisyjna do 2050 r.), wszystkie elektrownie musiałby być zamknięte po siedmiu latach.
Koszt tej operacji szacowany jest na 200 mln dol., czyli niecałe 790 mln zł. Z wyliczeń uśrednionych kosztów energii elektrycznej (Levelized Cost of Electricity) wynika, że w ujęciu długoterminowym lepsza okaże się inwestycja w panele fotowoltaiczne czy elektrownie wiatrowe. Od 2024 r. koszty uzyskiwania prądu ze słońca mają być znacząco niższe w porównaniu z turbinami wykorzystującymi gaz.
W przypadku energii wiatrowej bilans na korzyść tego OZE (odnawialne źródła energii) ma zostać osiągnięty w 2025 roku.
I podsumowanie: względna konkurencyjność kosztowa OZE w stosunku do gazu w Polsce jest bardzo jasna.
W skali całego kraju inwestycje w nowe jednostki odnawialnych źródeł energii już są tańsze niż planowane elektrownie gazowe, a niektóre z tych placówek rozpoczną swoje działanie, będąc już na starcie mniej opłacalne niż farmy wiatrowe czy słoneczne. No to tylko drapać się w głowę...
Wiatr szaleje
Wichury przelatują przez całą Europę siejąc spustoszenie. Ale niektórym porywy podobają się – właścicielom wiatraków energetycznych. Od dwóch tygodni, niemal każdego dnia i nocy śmigła kręcą się jak opętane. Tak szybko, że urządzenia tego nie wytrzymują i zaczynają się palić. Trochę to dziwne, bo powinny mieć blokady przed nadmiernym wirowaniem. Chyba, że ktoś je wyłączył, aby więcej zarobić na produkcji prądu. Jego strata, bo strażacy nawet nie próbują gasić pożarów korpusów wiatraków zamontowanych na masztach wysoko nad ziemią – to zbyt niebezpieczne przy takich podmuchach. No ale trzeba odnotować, że nasze lądowe wiatraki, w różnych godzinach dostarczały energetyce moc ponad 6 tysięcy megawatów – to już solidna elektrownia konwencjonalna. Rekord padł prawdopodobnie (jeszcze liczą) w poniedziałek, kiedy to wiatraki dostarczyły ponad 30 procent mocy potrzebnej krajowemu systemowi elektroenergetycznemu.
Rząd broni swego
Tu nasuwają się dwa pytania: jak to jest, że wiatraki mogą nagle, bez kłopotu przesyłać ogromne ilości prądu do systemu krajowego, a zwykły posiadacz paneli fotowoltaicznych ma z tym coraz większe kłopoty? Odpowiedź wydaje się prozaiczna: szaraczku – produkujesz za mało prądu aby się tobą interesować.
Drugie pytanie wydaje się nieco bardziej skomplikowane. Zyski z darmowej, wiatrowej produkcji prądu nie były wiedzą tajemną. Więc dlaczego dzisiaj rządzący robili wszystko, aby ukrócić rozbudowę farm wiatrowych w kraju? Odpowiedź
można znaleźć w Business Insider, gdzie inwestorzy chcący zarabiać na odnawialnych źródłach energii (OZE) mówią wprost: operatorzy (czytaj: państwowe spółki energetyczne) masowo odmawiają przyłączania do sieci energetycznych kolejnych farm słonecznych i wiatraków. Skala decyzji odmownych jest porażająca – u niektórych operatorów sięga nawet 60 proc. rozpatrywanych wniosków.
Powodem są niewydolne sieci energetyczne, ale też – jak przekonują inwestorzy – rezerwacja dostępności dla morskich farm wiatrowych, które ruszą najwcześniej w 2026 roku. I tu chyba pies jest pogrzebany...
Elektryczne wiatraki
na Bałtyku będą budować dzisiejsze koncerny energetyczne, należące dziś do rządzących. Więc jakakolwiek konkurencja im szkodzi, Zamiast modernizować i rozbudowywać sieć energetyczną wystarczy powiedzieć: kable tego nie wytrzymają, więc nie możemy was podłączyć do systemu.
A w takiej Dolnej Saksonii (niemiecki land) ustanowiono, że na wszystkich nowych budynkach mieszkalnych, urzędowych i produkcyjnych konstrukcja dachu musi przewidywać montaż fotowoltaiki. Ale oni mają jakieś inne rządy...
Opinia autora może być niezgodna ze stanowiskiem redakcji.
Sputnik jest już w Telegramie! Dołącz do naszego kanału i jako pierwszy otrzymuj ciekawe informacje o tym, co się dzieje na świecie! Więcej na temat możliwości aplikacji Telegram tutaj.