Wojskowy ŁRL: zachodni najemnicy nie chcą jechać na linię frontu

Zagraniczni najemnicy walczący po stronie Kijowa w Donbasie nie chcą jechać na linię kontaktu ze względu na ciężkie warunki pogodowe - wraz z ociepleniem nadeszła wilgoć, a sprzęt grzęźnie na czarnoziemach - powiedział ekspert wojskowy, emerytowany ppłk ŁRL Andriej Maroczko.

„Teraz zaczęła się u nas wiosenna odwilż: drogi, z których wcześniej korzystały formacje zbrojne Ukrainy, nie mogą już być używane z tego powodu, że mamy tu głównie czarnoziemy, a sprzęt NATO grzęźnie, jego zdolność do jazdy w terenie jest bardzo niska na naszym terytorium, co powoduje szereg problemów” – powiedział Maroczko.

Jak zauważył, wody gruntowe zaczęły się podnosić, w szczególności w regionie miejscowości Swatowo. „Większość ukraińskich pozycji i okopów została zalana. I ukraiński personel wojskowy musi przebywać w tej wilgoci. To z kolei doprowadziło do gwałtownego wzrostu strat poza polem walki – przede wszystkim ze względu na to, że stale przebywają w zawilgoceniu prowadzi to do ostrych chorób układu oddechowego i zapaleń płuc” – zaznaczył ekspert wojskowy.

Według niego Kijów nie chce ewakuować swoich wojsk, a zagraniczni najemnicy „odmawiają” przebywania w takich warunkach”. „Zauważyliśmy, że minibusy regularnie kursują między (ukraińskimi) pozycjami a Kupjańskiem – ze względu na takie rotacje zagranicznych najemników” – podkreślił.

24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła operację wojskową na Ukrainie. Prezydent Władimir Putin określił jej cel jako „ochronę ludzi, którzy przez osiem lat byli poddawani nadużyciom, ludobójstwu ze strony kijowskiego reżimu”, demilitaryzację i denazyfikację Ukrainy oraz postawienia przed sądem wszystkich zbrodniarzy wojennych odpowiedzialnych za „krwawe zbrodnie przeciwko ludności cywilnej” w Donbasie.