Ekspert o incydencie z dronem USA: jak zwykle widać politykę podwójnych standardów

Nie milkną echa incydentu z amerykańskim dronem, który spadł do morza niedaleko Krymu. Sputnik porozmawiał na ten temat z ekspertem wojskowym i analitykiem politycznym Iwanem Konowałowem.

Czy uważa Pan incydent z dronem za część ciągłych prowokacji ze strony Stanów Zjednoczonych?

Stany Zjednoczone i NATO stworzyły sytuację nie do przyjęcia wokół rosyjskich granic, zwłaszcza w regionie Morza Czarnego. Są tam obecni w różnych rolach, są tam i samoloty rozpoznawcze, i drony. A propos, dron, który spadł, to poważny dron, to bardzo potężna maszyna klasy właściwie strategicznej. Okresowo pojawiają się tam również samoloty bojowe NATO. Działania rosyjskiego lotnictwa są w pełni uzasadnione. A obiekcje ze strony amerykańskiej czy NATO są po prostu śmieszne. Zawsze pytamy wtedy: a co wy tam w ogóle robicie?

Jak często pojawiają się w pobliżu Krymu?

Znaczna liczba samolotów należących do USA i NATO lata już jak muchy w neutralnej strefie powietrznej wokół rosyjskich granic. Muszą zdawać sobie sprawę, że na przykład te same drony zwiadowcze mają sprzęt, który może obserwować terytorium Rosji daleko w głąb. I jak powinniśmy reagować? Wyobraźcie sobie, że rosyjskie drony tego samego typu znajdą się w pobliżu amerykańskich granic. Co zrobią Amerykanie?

Czy podobne incydenty zdarzały się już wcześniej?

Tak, niejednokrotnie. Dotyczyło to jednak głównie myśliwców NATO i USA oraz samolotów rozpoznawczych. na przykład RC-135. Zbliżały się do rosyjskich granic niedopuszczalnie blisko, nasze myśliwce wzbijały się, żeby je przechwycić, a potem Amerykanie krzyczeli, że Rosjanie zachowują się niewłaściwie. Rosjanie postępują prawidłowo. Trzymajcie się z dala od naszych granic. To właśnie robi rosyjskie lotnictwo – odpędza agresorów od rosyjskich granic.

Czy incydent może doprowadzić do nowej fazy eskalacji konfliktu na Ukrainie?

To jest pytanie do Amerykanów, nie do Rosji. Rosja nie chce eskalacji. Amerykanie cały czas do tego dążą. To pytanie do pana Bidena, który całkowicie utracił trzeźwe postrzeganie świata oraz do jego ekipy.

Stany Zjednoczone wzbiły w powietrze myśliwce, aby zestrzelić chiński balon meteorologiczny, ale wyraziły protest Rosji, bo musiały zatopić swojego drona, który zbierał informacje wywiadowcze w pobliżu rosyjskiej granicy. Jak można ocenić tego typu podwójne standardy?

Ambasador Rosji Antonow po spotkaniu w Departamencie Stanu powiedział, że Moskwa oczekuje od Stanów Zjednoczonych zaprzestania lotów dronami w pobliżu rosyjskich granic. Jaka jest Pana prognoza w tej kwestii?

Nigdy się nie zatrzymają, dopóki nie zestrzelimy ich wszystkich. Z jednego prostego powodu – amerykańska machina wojskowo-polityczna jest inercyjna. A co najważniejsze, Stany Zjednoczone cierpią na najważniejszą i najniebezpieczniejszą chorobę dla systemu państwowego. To buta. Myślą, że wszystko im wolno. A tak nie jest - reasumował Iwan Konowałow.

Wczoraj Europejskie Dowództwo Sił Zbrojnych USA poinformowało, że rosyjski myśliwiec Su-27 rzekomo zderzył się w przestrzeni powietrznej nad Morzem Czarnym z amerykańskim dronem MQ-9. Jak podano, następnie dron wpadł do wód międzynarodowych. Na krótko przed incydentem Su-27 miał rzekomo wykonywać „niebezpieczne” manewry.

Jak poinformowało rosyjskie Ministerstwo Obrony, rano 14 marca dron MQ-9 z wyłączonymi transponderami naruszył granice strefy tymczasowego użytkowania przestrzeni powietrznej nad Morzem Czarnym. Statek powietrzny zbliżał się do rosyjskiej granicy, myśliwce Rosji wzbiły się w powietrze w celu zidentyfikowania go.

W wyniku gwałtownego manewrowania nastąpił niekontrolowany lot z utratą wysokości i dron wpadł do wody. Departament wojskowy podkreślił, że rosyjskie myśliwce nie mialy kontaktu z MQ-9, nie używały broni pokładowej i bezpiecznie wróciły na lotnisko bazowe.

Po wprowadzeniu ograniczeń przez Unię Europejską strona pl.sputniknews.com nie jest dostępna w UE. Blokadę można ominąć, korzystając z aplikacji VPN na urządzeniu mobilnym lub komputerze. Zostań z nami!