„Może być mowa o tysiącach zmarłych imigrantów”. Na Białorusi skomentowali słowa Janiny Ochojskiej

© Sputnik . Viktor Tolochko
/ „Uważam, że w pewnym stopniu słowa eurodeputowanej Janiny Ochojskiej są prawdziwe. Według naszych informacji, według zeznań Emila Czeczki, może być tu mowa o tysiącach zmarłych imigrantów, którzy tak naprawdę zostali zabici na terenie Polski” - nie wyklucza Dmitrij Bieliakow, dyrektor Centrum „Systemowa Ochrona Praw Człowieka” na Białorusi.
W ten sposób aktywista skomentował wypowiedź Janiny Ochojskiej, która zasugerowała, że polskie władze ukrywają liczbę imigrantów, którzy zginęli przy granicy polsko-białoruskiej. Jej zdaniem mogą oni znajdować się w „zbiorowym grobie”. “W tej chwili mówi się o prawie 300 osobach, które zaginęły" - twierdzi europosłanka Koalicji Obywatelskiej Janina Ochojska.
„Przypuszczam, że w lesie są jeszcze ciała, ale być może część z nich została po prostu uprzątnięta. Dlaczego tak sądzę? Był taki moment, kiedy powołano leśników z całego kraju. Po co? Przecież nie po to, żeby pomogli puszczy w trudnym momencie. Ale po coś ich zwołano” - dodała Ochojska.
Chociaż minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro nazwał na Twitterze wypowiedź europosłanki „szokującym kłamstwem”, a Lasy Państwowe zażądały od eurodeputowanej przeprosin i wpłaty 200 tys. zł na rzecz organizacji humanitarnych, Dmitrij Bieliakow, dyrektor Centrum „Systemowa Ochrona Praw Człowieka” na Białorusi nie wyklucza, że słowa Ochojskiej mogą być prawdziwe.
Według naszych informacji, według zeznań Emila Czeczki (polski żołnierz, który zbiegł na Białoruś i oskarżył polskie wojsko m.in. o zabijanie imigrantów oraz wolontariuszy na granicy z Białorusią. 17 marca 2022 r. został znaleziony powieszony w wynajmowanym mieszkaniu w Mińsku - red.) może być tu mowa o tysiącach zmarłych imigrantów, którzy tak naprawdę zostali zabici na terenie Polski. Zaczynają już o tym mówić sami polscy aktywiści. Trzysta można lekko pomnożyć kilka razy i wtedy rzeczywiście otrzymalibyśmy liczbę zabitych na terytorium Polski
- mówi Dmitrij Bieliakow.
Według jego słów najbardziej zdumiewające jest to, że „każda wypowiedź jakiegokolwiek urzędnika, polskiego czy zagranicznego działacza na rzecz praw człowieka o jakichkolwiek faktach związanych ze śmiercią imigrantów w Polsce spotyka się z wrogością polskich władz”.
Ludziom przyczepia się różnego rodzaju etykietki, mówiąc, że pracują dla innych krajów, szkalują Polskę. I w ogóle taka osoba jest, można powiedzieć, wrogiem Polski
- dodaje Bieliakow.
© Zdjęcie : Zoom/ScreenshotDmitrij Bieliakow (pierwszy od lewej na zdjęciu) i Emil Czeczko podczas konferencji prasowej w Mińsku w 2022 r

Dmitrij Bieliakow (pierwszy od lewej na zdjęciu) i Emil Czeczko podczas konferencji prasowej w Mińsku w 2022 r
© Zdjęcie : Zoom/Screenshot
Tymczasem aktywistki z Grupy Granica w pobliżu Białowieży nadal znajdują ciała ofiar trwającego od połowy 2021 roku kryzysu humanitarnego na polsko-białoruskiej granicy. Według danych Grupy Granica jest ich już 38.
Praktyka jest taka, że polskie wojsko, służby bezpieczeństwa co tydzień wyrzucają zwłoki uchodźców - co jest świętokradztwem - przez przejścia, które są przeznaczone do przemieszczania zwierząt w kierunku Białorusi. Jest to wszystko nagrywane, sprawy karne są wszczynane przez Komitet Śledczy Republiki Białorusi. Niewątpliwie uważamy, że w tę sprawę powinna być zaangażowana Organizacja Narodów Zjednoczonych. Nasza organizacja w tej chwili otwiera wystawę fotograficzną - to ponad 100 zdjęć, poświęconych tragicznym losom uchodźców na polskiej granicy Białorusi i ich śmierci. I wierzymy, że ta wystawa w końcu dotrze również do ONZ
- mówi Dmitrij Bieliakow.
Rozmówca Sputnika przyznaje, że z jednej strony skala problemu jest obecnie o wiele mniejsza niż jesienią 2021 r., ale wciąż wiele osób chce przedostać się do Polski.
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej wciąż jest napięta, nie mówiąc już o tym, że Polska, można powiedzieć, aktywnie militaryzuje swoją granicę - ściągana jest tam bezprecedensowa liczba wojska. Ale mimo to imigranci przyjeżdżają na Białoruś na podstawie wiz turystycznych, a tutaj Republika Białoruś absolutnie przestrzega wszystkich zasad międzynarodowych. Turyści muszą przebywać w miejscach, do których przyjechali, ale ludzie, jak sądzę, naruszają te zasady i przemieszczają się w kierunku granicy. Jednocześnie należy zauważyć, że nikt na Białorusi nie pozbawia tych ludzi prawa do życia, wolności, uzyskania statusu uchodźcy. Strona białoruska stara się jak najlepiej pomagać takim ludziom
- powiedział w komentarzu dla Sputnika Dmitrij Bieliakow.
Jak dodał, Centrum „Systemowa Ochrona Praw Człowieka” na Białorusi stworzyło Międzynarodową Fundację Charytatywną im. Emila Czeczki, która będzie udzielać pomocy uchodźcom.
Przypomnijmy, 17 grudnia 2021 r. Państwowy Komitet Graniczny Białorusi poinformował, że polski żołnierz Emil Czeczko wystąpił w Mińsku o azyl polityczny. Podkreślono, że dzień wcześniej w pasie granicznym białoruska Straż Graniczna zatrzymała urodzonego w 1996 roku żołnierza Wojska Polskiego Emila Czeczkę. Białoruscy pogranicznicy oświadczyli, że „w związku z brakiem zgody na politykę Polski w sprawie kryzysu migracyjnego i praktyki nieludzkiego traktowania uchodźców, żołnierz wystąpił o azyl polityczny w Republice Białorusi”.
Zbiegły żołnierz w wywiadzie dla białoruskiej telewizji oskarżył polskie wojsko m.in. o zabijanie imigrantów oraz wolontariuszy na granicy z Białorusią. Białoruskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oświadczyło, że rozpatruje wniosek Czeczki o przyznanie mu statusu uchodźcy. W Polsce groziło mu za dezercję do 10 lat więzienia. 17 marca 2022 r. został znaleziony powieszony w wynajmowanym mieszkaniu w Mińsku.
Po wprowadzeniu ograniczeń przez Unię Europejską strona pl.sputniknews.com nie jest dostępna w UE. Blokadę można ominąć, korzystając z aplikacji VPN na urządzeniu mobilnym lub komputerze. Zostań z nami!