Sytuacją na poważnie zaniepokojono się już w 2016 roku. Szczegółowa analiza rynku pracy, przeprowadzona przez Związek Pracodawców „Transport i Logistyka Polska” i firmę PWC, pokazała, że do 2025 roku gałęzi przewozów ciężarowych potrzebnych będzie o 300 tysięcy kierowców więcej niż naliczono ich na podstawie danych z 2015 roku (około 600-650 tys. osób, z czego około 500-550 tysięcy stanowili kierowcy samochodów ciężarowych). Żeby zaspokoić potrzeby sektora transportowego liczba kierowców otrzymujących stosowną kwalifikacje powinna wzrastać co roku o około 25 tys. osób. Jednak, jak widać, cel ten trudno osiągnąć.
Społeczeństwo starzeje się – nie ma kto pracować
„Przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka. Pierwsza z nich to demografia. Jako społeczeństwo starzejemy się. Na rynek pracy wchodzi corocznie coraz mniej pracowników. Z drugiej strony rozwijająca się w szybkim tempie gospodarka tworzy coraz więcej miejsc pracy. Bezrobocie spadło do najmniejszego od ponad 20 lat poziomu, a pracownik może z łatwością wybierać wśród ofert zatrudnienia, wybierając te najatrakcyjniejsze” – mówi Maciej Wroński.
Wynagrodzenie duże, ale rodzina droższa
Chociaż, jak pisze portal RMF24, średnie wynagrodzenie kierowców zawodowych oscyluje obecnie w Polsce w okolicy 6 tys. złotych na rękę (nawet 10 tysięcy złotych w niektórych regionach), nie pomaga to rozwiązać problemu ich deficytu. Zdaniem rozmówcy Sputnika przede wszystkim jest to zawód trudny.
Według niego dziś istotna jest umiejętność takiej organizacji pracy przewozowej, która umożliwi częstsze powroty do domu.
„Kierowcy chcieliby być co weekend z rodziną. Nie zawsze jest to jednak możliwe. Niemniej ta firma, która zaoferuje lepsze warunki pracy – np. powrót do domu co dwa tygodnie zamiast co trzy – łatwiej pozyska i utrzyma pracowników. Ważne są także właściwe relacje międzyludzkie w pracy. Dobre traktowanie kierowców ze strony ich bezpośrednich przełożonych, uwzględnianie ich potrzeb, a także ewentualne dodatkowe profity – jak np. zorganizowanie pomocy dla żon kierowców w zakresie opieki nad dzieckiem” – dodaje rozmówca Sputnika.
Brakuje kierowców ze Wschodu, a kobiety zajmują się dziećmi
W Polsce jest już kilka firm, które z powodzeniem stawiają na kobiety. Czy one mogłyby uratować sytuację? Według Macieja Wrońskiego, choć tkwią w tym określone perspektywy, nie ma co liczyć na to, że coraz więcej przedstawicielek słabej płci zdecyduje związać swoje życie z zawodem kierowcy.
W sytuacji niedoboru kadr mogliby pomóc kierowcy ze wschodu, którzy pracują na takich samych warunkach, co kierowcy z Polski, a jednocześnie znacznie lepszych niż tych, które panują w ich krajach. Jednak obecnie w branży brakuje nawet ich.
Już dzisiaj zatrudniamy w Polsce ponad 80 tys. kierowców z Ukrainy i Białorusi. Gdyby nie oni, musielibyśmy znacznie zredukować naszą obecność na międzynarodowym rynku transportu drogowego. To jednak nadal nie rozwiązuje naszych problemów do końca. Dlatego już dzisiaj myślimy o pozyskaniu pracowników z innych dalej położnych państw. Nawet z Azji południowo-wschodniej – mówi Maciej Wroński.
„Niektórzy siedzą za kierownicą ciężarówki po raz pierwszy”
Z kolei redaktor naczelny portalu 4Trucks.plMichał Bąk jest sceptycznie nastawiony wobec kierowców ze Wschodu.
Na problem deficytu kierowców ekspert patrzy pod nietypowym kątem.
Jest zdania, że wpływ na brak kierowców miała m.in. likwidacja szkół zawodowych. „Obecnie powstają klasy patronackie o kierunku kierowca-mechanik, jednak potrzeba czasu na odbudowę zawodu” – uważa Michał Bąk i dodaje, że mimo to polskie firmy transportowe są bardzo nowoczesne i mają wiele perspektyw.
„Poziom zarządzania i organizacja pracy dorównuje lub często przewyższa poziomem firmy na Zachodzie. Dlatego stanowimy tak dużą konkurencję dla Zachodu” – mówi na zakończenie rozmówca Sputnika.