To, co dzieje się w tej chwili w Polsce, niewiele ma wspólnego z czymś, co potocznie zwykło się nazywać „demokracją", która to „demokracja" zawsze pozostawała i pozostaje w sferze utopii...
©
AP Photo / Alik Keplicz
… I tu warto wskazać na to, że 30% społeczeństwa Aten okresu klasycznego stanowili niewolnicy, a to właśnie Ateny uchodzą za kolebkę tego czegoś, czego człowiekowi nie udało się osiągnąć.
A jak jest z demokracją dzisiaj? Jej znakomitym obrazem są Libia, Irak i Syria, trzy państwa, które zostały zakażone wirusem „demokracji" przez jej największego orędownika, jakim są USA. Wystarczy tylko zapoznać się z doniesieniami medialnymi z mienionych państw, aby zorientować się, czym dzisiaj jest demokracja. Wspólnym czynnikiem procesu demokratyzacji poszczególnych państw przez Stany Zjednoczone jest wyeliminowanie legalnej władzy w danym kraju i o losie Husseina i Kadafiego nikomu zapewne przypominać nie trzeba. Los tych dwóch postaci z pewnością podzieliłby Baszszar al-Asad, lecz ten przywódca w porę przyszedł po rozum do głowy, zwracając się o pomoc do kogoś, kto nie tylko uratował jego życie, ale także ocalił całe państwo.
©
REUTERS / Maciej Jazwiecki/Agencja Gazeta
Tożsamy z przytoczonymi scenariuszami jest i ten ukraiński, określany „Majdanem", także wyreżyserowany przez speców od kina akcji, tyle że z Białego Domu, a nie z Hollywood. Tutaj zapytam — jak skończyłby Wiktor Janukowycz,
gdyby nie uciekł z kraju? Obama, wprowadzając „demokrację" na Ukrainie, nie czynił tego sam, bowiem miał do dyspozycji całe zastępy wolontariuszy i dobrze pamiętam jak europejscy „demokraci" maszerowali dumnie ulicami Kijowa, trzymając się za rączki.
Była tam słynna Angela ze swoim rabem — Donaldem. Był pewien polski hrabia, który z Japończykami po katastrofie w Fukuszimie łączył się w „bulu". Była cała rzesza jeszcze innych „demokratów", których tu przytaczać nie będę w trosce o estetykę tej notki, ale jeden wyjątek zrobić muszę.
©
Sputnik . Mihail Voskresenskiy
Otóż na Majdanie
można było spotkać jego szarą eminencję dzisiejszej polskiej sceny politycznej w postaci Jarosława Kaczyńskiego, który swoją wolontariacką dzialalność na Ukrainie postanowił poszerzyć o banderowskie okrzyki: „Sława Ukrajini! Herojam sława!" i ten właśnie niecny czyn Kaczyńskiego dzisiaj się na nim mści. Swoim udziałem w obalaniu legalnej władzy na Ukrainie Kaczyński wpisał się w grono amerykańskich sługusów, choć, przypomnę, nie był on jedynym zamachującym się na legalnego prezydenta Ukrainy przedstawicielem polskich „elit" politycznych.
Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę, że zarówno PiS, czyli partia rządząca w Polsce, jak i KODziarnia, Nowoczesna oraz PO, zwane dalej „opozycją", wykazują się w swojej narracji stosunkiem do Ukrainy nieróżniącym się niczym od tego pisowskiego. Ciekawe zjawisko, prawda? Żywię gorąca nadzieję, że Kaczyński dostąpi od losu łask „demokracji" i choć nie życzę mu, aby podzielił los Kadafiego czy Husseina, to mógłby jednak pokosztować banicji jak Janukowycz.
Ankieta
Do czego doprowadzi kryzys sejmowy?
- To początek wojny domowej
18.3%
(179)
- PiS ustąpi protestującym, bo nie ma jak zgasić kryzysu
3.9%
(38)
- PiS pójdzie na pewne ustępstwa, ale nie w sprawie piątkowych głosowań
18.8%
(184)
- Kryzys nie doprowadzi do istotnych zmian i wszystko wróci na swoje miejsca
52.5%
(513)
- Dojdzie do rozwiązania parlamentu
6.5%
(64)
Wiktor Janukowycz miał gdzie się podziać tymczasowo i jeżeli sprawiedliwość nie jest abstraktem (nie mylić z tą z nazwy partii), to na Ukrainę jeszcze powróci w chwale.
Gdzie może przyjść się podziać panu prezesowi? Jest tylko jedno państwo, które go przygarnie, a cała działalność pana prezesa to działalność na pohybel Polsce, a na chwałę owego państwa właśnie. Problemem może okazać się emerytura dla Kaczyńskiego w tym kraju, choć jego obywatele w Polsce traktowani są lepiej niż sami Polacy, co nie świadczy, że będą zmieniać prawo w swoim kraju przez jednego Kaczyńskiego.
Trzeba zatem liczyć na sprawiedliwość, aby zechciała dosięgnąć prezesa, i szkoda tylko, że jeśli nastąpi wymiana rządu w Polsce, to zostanie on zastąpiony kanaliami. Bolączką Polski jest brak skonsolidowanych środowisk o charakterze stricte narodowym, których tak bardzo obawiał się rząd Tuska, a jeszcze bardziej rząd Szydło (czyt. prezesa), ale to jest już zupełnie inny temat.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)