Już niecałe dwa miesiące po katastrofie Stany Zjednoczone zaczęły aktywnie włączać się w próbę rozstrzygnięcia śledztwa za pomocą propozycji powołania „niezależnej" międzynarodowej komisji śledczej. Były i późniejszy szef komisji bezpieczeństwa wewnętrznego amerykańskiej Izby Reprezentantów i kongresmen Peter Thomas King (ten sam, który od początku obwiniał Rosję o zestrzelenie malezyjskiego samolotu) zgłosił rezolucję w sprawie powołania takiej komisji na 111 zebraniu Kongresu, opatrzoną numerem H.RES.1489.IH, która została skierowana następnie do Komisji Spraw Zagranicznych.
Polski Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 roku, znany później z dalszych prac jako podkomisja smoleńska, swoje główne ustalenia opiera na ekspertach i wykładowcach amerykańskich uczelni, mowa o University of Akron i University of Maryland, oraz reprezentujących je naukowcach: profesorze Wiesławie Biniendzie oraz doktorze Kazimierzu Nowaczyku. To właśnie prof. Binienda, korzystając z amerykańskiego oprogramowania do analizy zjawisk szybkozmiennych firmy Livermore Software Technology Corporation (LSTC), ustalił, że przyczyną katastrofy nie mogło być za szybkie opadanie i kolizja z drzewami, a w szczególności tą jedną „pancerną" brzozą, i wysnuł tezy o dwóch ładunkach wybuchowych, jednym w skrzydle, a drugim w kadłubie samolotu. Obecnie od połowy lutego 2018 roku trwają prace amerykańskich naukowców z National Institute For Aviation Research z uniwersytetu stanowego Wichita w Kansas, którzy w 23 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim, mając dostęp do każdej części Tu-154M, tworzą jego model wirtualny, aby pomóc podkomisji smoleńskiej w jej dalszych pracach. Prof. Wiesław Binienda oświadczył, że badania te zastąpią potrzebę sprowadzania wraku i podkomisja smoleńska już wie, co się stało.Krytyki owego Zespołu Parlamentarnego nie brakowało. Były szef MSWiA i przewodniczący pierwszego zespołu badającego katastrofę Jerzy Miller o pracach podkomisji smoleńskiej powiedział, że najpierw stawia ona tezę, a później dobudowuje do niej pseudofakty. Szef Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych prof. Paweł Artymowicz oraz redaktorzy naczelni „Przeglądu Lotniczego" stwierdzili, że przedstawiane przez podkomisję smoleńską tezy i tu cytat „nie są zgodne z wiedzą naukową na poziomie liceum".
I wreszcie finalna kontrowersja. Jak donosi „Fakt", były minister Antoni Macierewicz ma być sądzony przez amerykańską podkomisję w Kongresie za współpracę z Rosją i amerykańskim kongresmenem o prorosyjskich poglądach Daną Rohrabacherem.Dlaczego polski minister ma odpowiadać przed amerykańskim prawem, i to tym bardziej za rozmowę z legalnymi członkami Kongresu i poglądy, których nie ma? Z jakich powodów Amerykanie tak chętnie i tak szybko włączyli się w badanie katastrofy w Smoleńsku? W jakim celu Stany Zjednoczone tak mocno starają się udowodnić tezy o rosyjskim zamachu mimo innych ustaleń oficjalnego śledztwa Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych? Jak można tworzyć tak poważne oskarżenia bez dostępu do wraku samolotu, którego nigdy się nie widziało i który znajduje się w Rosji?
Świetny pretekst do wybuchu III wojny światowej? Operacja fałszywej flagi, by ten pretekst mieć? Nie wiem, nie chcę dokładać następnych kontrowersji, a tym bardziej siać teorii spiskowych. W każdym razie amerykańskie kontrowersyjne zaangażowanie w katastrofę w Smoleńsku też jakaś podkomisja powinna zbadać.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)