Zamordowali Saddama Husajna, kłamiąc, że ma broń masowego rażenia, zamordowali Kaddafi’ego, bo nie chcieli, aby świat dowiedział się, że brali od niego pieniądze, podtruli Skripalów i zorganizowali prowokację w Dumie, aby jeszcze bardziej zohydzić Asada, a z Rosji uczynić promotora krwawych dyktatorów, a w przyszłości sponsora terroryzmu.
Trzeba przyznać, że w przypadku Skripalów i Dumy Brytyjczycy – wykonawcy amerykańskich poleceń — okazali się nad wyraz humanitarni. Skripalowie żyją, a w Dumie — 14 kwietnia — od gazu nikt nie zginął.
Opinia publiczna — ta bierna – została urobiona do takiego stanu, że kupuje każdą bzdurę, jeśli jest firmowana przez tzw. zachodnią demokrację. Choć jest naiwnością sądzić, że pomysłodawcy i wykonawcy tych przestępstw zostaną osądzeni, to należy mieć nadzieję, że tak się stanie. Tony Blair przyznał się do irackiego błędu. Saddam Husajn przez to nie zmartwychwstał, a gruzy Iraku nie zmieniły się w budowle, to jednak jest jakaś satysfakcja i poczucie, że może nie wszystko stracone. Choć Libia krwawi jak nigdy wcześniej, a Sarkozy będzie sądzony za przyjęcie łapówki, a nie za zaplanowanie morderstwa przywódcy suwerennego państwa.Prowokacja w Dumie „miała mniej szczęścia”, bowiem osoby zagazowane — żywe — pojawiły się w Europie, ale mała to pociecha, bo nikt, kto powinien, nie chciał ich słuchać. W sprawie Skripalów Rosjanie nie zamierzają odpuścić, bo zagadek jest więcej niż Brytyjczycy byli w stanie przewidzieć i oby nie okazało się, że ofiarą mitycznego „nowiczoka” stanie się polityczna kariera premier May.
Mało komfortowe jest położenie Rosji, która musi szukać dowodów swojej niewinności, ponieważ oskarżyciele nie czują się w obowiązku przedstawiać dowodów winy.
Z Putinem można sobie pogrywać, bo jest obliczalny, ale: „Dopóty dzban wodę nosi, dopóki się ucho nie urwie”.
Wracając jednak do sedna, pragnę zwrócić uwagę na następującą okoliczność, która nad Wisłą pozostaje niezauważona i celowo pomijana. Wyśmiewany, wykpiwany, posądzony o okrucieństwa na niewyobrażalną skalę Kim Dzong Un wszedł na terytorium Korei Południowej, a Prezydent Korei Południowej postawił stopy na ziemi Korei Północnej. Spotkanie odbyło się w stylu i atmosferze, której nikt nie mógłby wymyślić, choć tak wiele wymyślono o Korei Północnej.
Kiedy Amerykanie planowali prewencyjne strzelanie na Półwyspie Koreańskim z dezynwolturą godną zabijania komarów, liczyli, że zginie ok. 1,5 do 3 milionów Koreańczyków. W Polsce nikt się nawet nie oburzył, nikt się nie zająknął, wszak ginąć będą Koreańczycy, a ubijać będą Amerykanie. Jeśli Amerykanin zabija "Bogu ducha winnego" Koreańczyka, Wietnamczyka to urasta to do rangi chwalebnego czynu.
Koreańczycy z południa, choć mają tyle wolności, na ile pozwalają im Amerykanie, postanowili wziąć sprawy — na ile można — w swoje ręce i zrobić krok w przód. Teraz Amerykanom trudno będzie publicznie dokonywać wyliczeń ofiar w przypadku prewencyjnego ataku, a żeby nie wypaść z gry na Półwyspie Koreańskim, Trump będzie musiał spotkać się z Kim Dzong Unem.Amerykanie boją się tylko siły i choć Koreę Północną mogli by zamienić w popiół, to ostatnie wydarzenia stępiły im ostrze. Koreańczycy z południa dają wyraźny sygnał, że nie odrzucają współpracy z USA, ale nie chcą ginąć tylko dlatego, że Amerykanie tak sobie wymyślili.
Trump ma specyficzne poczucie odpowiedzialności za wypowiadane słowo i zapewne nie będzie miał poczucia zażenowania z powodu wcześniejszych swoich wypowiedzi o przywódcy Korei Północnej, za to Kim Dzong Un będzie miał możliwość pokazać się światu na dobrze eksponowanym słupie ogłoszeniowym w postaci Trumpa.
Kolejny polityczny celebryta objawił się światu i zrobi wszystko, aby szybko o nim nie zapomniano.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)