Zdaniem Niefiedowa taka decyzja byłaby dla polskiej gospodarki bardzo korzystna. „W sytuacji jawnego deficytu mocy rezerwowych polskich elektrowni, a także konieczności adaptacji elektroenergetyki do europejskiej polityki klimatycznej, wymagającej zmniejszenia produkcji prądu ze spalania węgla — a jest to 85% energii elektrycznej w Polsce, pojawienie się dodatkowego źródła energii elektrycznej z Rosji byłoby naszym zdaniem w interesach polskiej gospodarki" — powiedział.
Szef rosyjskiego Przedstawicielstwa Handlowego jest przekonany, że sekret niechęci polskich władz do dopuszczenia rosyjskiej energii elektrycznej na polski rynek tkwi nie tylko w dążeniu do zmniejszenia uzależnienia energetycznego od Rosji, jak to niezmiennie deklaruje Warszawa, ale również w „chęci utrzymania pozycji krajowych producentów energii elektrycznej, którzy muszą uczestniczyć w państwowych programach ratowania upadłych kopalni".„Te środki trzeba im jakoś kompensować, a jest to możliwe tylko dzięki ograniczeniu dostępu na rynek wewnętrzny zagranicznej, taniej energii elektrycznej" — stwierdził Niefiedow.
Politycy są gotowi płacić za tak zwane bezpieczeństwo energetyczne, czyli za dywersyfikację importu energii elektrycznej i nośników energii z portfela swoich krajowych konsumentów, a także obniżając konkurencyjność energochłonnych przedsiębiorstw — podsumował.
Budowa Bałtyckiej Elektrowni Atomowej rozpoczęła się w 2010 roku w obwodzie kaliningradzkim, energia elektryczna miała być dostarczana nie tylko na rosyjski, ale także europejski rynek. W 2013 roku kraje bałtyckie (Litwa, Łotwa, Estonia) poinformowały, że mają zamiar wycofać się z jednolitego systemu energetycznego z Rosją i od 2016 roku przeorientować się na rynek UE, w związku z czym podjęto decyzję o czasowym wstrzymaniu budowy elektrowni.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)