Jego zdaniem, gdyby OPAL nie został przyhamowany, to „według zapowiedzi Gazpromu zabrakłoby nam gazu w południowo-wschodniej Polsce”. „Zwiększone wolumeny gazu płynęłyby gazociągiem Nord Stream 1” - oznajmił Woźniak. Szef PGNiG dodał, że teraz „ten brakujący wolumen gazu, o który Gazprom musi zmniejszyć przesył OPAL, będzie przesyłany przez Ukrainę więc częściowo przez przejście w Drozodwiczach musi trafić do Polski”.
Woźniak przekonuje, że gdyby decyzja w sprawie OPAL zapadła później, groziłoby to „tragiczną w skutkach przerwą w dostawach gazu, na co nasza sieć przesyłowa oraz klienci nie mogą sobie pozwolić”.
Jednak we wrześniu Sąd Unii Europejskiej cofnął decyzję Komisji, uważając, że narusza zasadę solidarności energetycznej.
Teraz Gazprom może znowu rezerwować tylko połowę mocy tranzytowej gazociągu. Dostawy gazociągiem OPAL rosyjska spółka zmniejszyła 14 września, zwiększając przy tym nieznacznie transport gazu poprzez gazociąg Nel, który także przyjmuje gaz z Gazociągu Północnego, ale posiada mniejszą moc w porównaniu z Opalem. Gazprom zaczął też zwiększać tranzyt gazu przez Ukrainę.
OPAL to gazociąg łączący Nord Stream 1 z systemem przesyłowym Europy Centralnej i Zachodniej. Gaz trafia do Niemiec do granicy z Czechami.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)