Protestujący domagali się wdrożenia środków umożliwiających im powrót do pracy. Na miejscu zebrało się kilkadziesiąt osób (50-80), a sam protest odbywał się zgodnie z zaleceniami Ministerstwa Zdrowia, czyli w maskach i z zachowanym dystansem pomiędzy ludźmi.
Akcja przebiegała spokojnie, polegała na zgromadzeniu się i spacerowaniu w pobliżu skrzyżowania na granicy. Część uczestników niosła polskie i czeskie flagi. Obyło się bez interwencji policji, gdyż nie naruszono zasad dystansu społecznego ani porządku publicznego, nie blokowano ruchu. Protest trwał około godziny.
„Niech premier przyjedzie i zobaczy, jak tu wygląda życie”
Wśród protestujących pojawił się poseł KO Krzysztof Gadowski. Jak poinformował, wiele osób prosiło go o interwencję w tej sprawie. Według niego osoby zatrudnione w Czechach przywołują jako przykład rolników w podobnej sytuacji: tych, którzy mają pola tuż za granicą i umożliwiono im ich uprawę, czyniąc wyjątek w kwestii kwarantanny.
„Niech premier przyjedzie i zobaczy, jak tu wygląda życie. Wystarczy przejść kilka ulic, i jesteśmy jakby u siebie, chociaż za granicą. To są miejsca pracy często dla jedynych żywicieli rodzin. Co ci ludzie mają zrobić? Są w desperacji” – mówi Gadowski i dodaje, że skoro już w kraju rusza odmrażanie gospodarki, to sprawą pracowników transgranicznych należy się zająć w trybie pilnym.
Protest na granicy z Czechami: Nie mamy za co żyć! Polacy chcą wrócić do pracy w Czechach.https://t.co/OVHOtRRZT3 pic.twitter.com/TOIeZ1GIow
— Dziennik Zachodni (@zachodni) April 24, 2020
Według Czeskiego Urzędu Statystycznego w 2018 roku w Czechach pracowało 47,5 tys. Polaków, nie wliczając osób prowadzących działalność gospodarczą.
Takie jest podejście do zwykłego człowieka. Jak się siedzi w Warszawie, nie widzi się tego, co jest na dole. Rząd próbuje lekceważyć wszystko, myśli już tylko o wyborach; ludzie, którzy pracują i chcieliby iść do pracy, nie znajdują u nich posłuchu – konkluduje poseł KO.
W sobotę w Cieszynie ma odbyć się podobny protest.
Nie tylko przy Czechach
Wczoraj także na niemiecko-polskiej granicy w Lubieszynie odbywały się akcje protestacyjne, przy czym po obu stronach przejścia granicznego. Tutaj protesty przybrały bardziej dramatyczny charakter, bo w wielu przypadkach chodzi o rozłączone rodziny.
„To jest absurd. Mieszkam po Niemieckiej stronie, firmę mam w Lubieszynie. Dziś rano nie mogłem nawet żonie przerzucić kluczyków do samochodu, bo pan żołnierz stwierdził, że granica jest zamknięta” – mówi jeden z obecnych na miejscu w rozmowie z Onetem.
Protest na granicy polsko-niemieckiej. https://t.co/iBzm6WIF9Q przez @OnetWiadomosci
— Agnieszka Łada (@AgnieszkaLada) April 24, 2020
„Jest ogromna tęsknota, nie widzieliśmy się od dwóch miesięcy prawie” – mówi inny rozmówca, który zdążył przytulić się do żony, zanim interweniowała policja.
Granica jest tylko umowną kreską na mapie. Jeśli można przemieszczać się między miastami w Polsce, nie widzimy przeszkody w przywróceniu swobodnego ruchu przygranicznego dla osób mieszkających w tym rejonie, z zachowaniem rzecz jasna wszystkich obowiązujących obostrzeń i przepisów – apelowali zebrani.
Protesty odbywają się także na innych przejściach granicznych.
„Wpuścicie nas do pracy. Wpuśćcie nas do domu”. Dziś na granicy polsko- niemieckiej protest mieszkańców pogranicza, pracowników transgranicznych i przygranicznych. @MorawieckiM apelujemy o zniesienie obowiązkowej 2 tyg. kwarantanny dla mieszkańców pogranicza. To 200 tys osób . pic.twitter.com/kFPYQ3f4MT
— Katarzyna Kotula (@KotulaKat) April 24, 2020
Niemcy organizują protesty Polaków na granicy? https://t.co/AtMXuNbpC3
— Halaska (@halaska7) April 25, 2020
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)