„Nord Stream 2 AG nic nie wie o żadnych rozprawach sądowych, które mogłyby wpłynąć na aktywa spółki, a co za tym idzie na projekt” – oświadczyła służba prasowa operatora.
Wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski oświadczył wcześniej w rozmowie z gazetą Wprost, że optuje za zajęciem akcji Nord Stream AG i Nord Stream 2 AG, jeśli Gazprom nie zapłaci PGNiG 1,5 mld dolarów, przysługujących jej na mocy decyzji trybunał w Sztokholmie. Jego zdaniem mogłoby to zahamować proces budowy gazociągu Nord Stream 2.
Pod koniec marca PGNiG przekazała, że wygrała sprawę z Gazpromem w Trybunale Arbitrażowym w Sztokholmie dotyczącą kontraktu jamalskiego, w związku z czym polska firma otrzyma 1,5 mld dolarów. Gazprom Export natomiast przekazał, że wciąż rozpatruje decyzję trybunału i nie chce przedwcześnie oceniać sumy przyszłych wypłat.
Kontrakt jamalski przewiduje dostawy ok. 10 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Kontrakt obowiązuje do 2022 roku. W 2012 roku Rosja o dziesięć procent obniżyła cenę gazu dla Polski. W 2015 roku PGNiG wniosła do arbitrażu pozew, domagając się w nim kolejnej obniżki ceny, motywując to tym, że nie jest dostosowana do sytuacji panującej na rynku.
Ekspert: Działania Polski to szantaż
Według prezesa i członka komitetu wykonawczego rosyjskiego Stowarzyszenia Prawa Międzynarodowego Anatolija Kapustina dążenie Polski do zajęcia aktywów operatora Nord Stream 2 wygląda jak próba ekonomicznego szantażu.
Myślę, że to jakiś szantaż. Chcieliby uzyskać jakąś kontrolę finansową nad gazociągiem, a co za tym idzie dochód nie tylko z tytułu korzystania z ich terytorium. To najprawdopodobniej próba nacisku w celach propagandowych – powiedział Kapustin w rozmowie ze Sputnikiem.
„Wydaje mi się, że tego rodzaju działania polskich władz mogą sprowokować rosyjskie do podjęcia analogicznych kroków. W charakterze odszkodowania dla Gazpromu, jeśli taka prośba nastąpi, mogą zająć mienie o takiej samej wartości należące do polskich spółek państwowych” – uważa Kapustin.
Kapustin wyjaśnił, że arbitraż międzynarodowy, który rozpatruje tego typu spory między państwami i spółkami dotyczące opłaty dostaw lub wykorzystania terytorium do celów tranzytu, zazwyczaj może ocenić straty lub szkodę, ale nie przewiduje sposobu opłaty – o tym decydują same strony.
Jeśli polskie władze wykorzystają tę metodę, będzie to równoznaczne z ekspropriacją, bo dana decyzja sądowa najwyraźniej nic podobnego nie przewiduje – powiedział Kapustin.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)