Według jego słów tranzyt jako źródło dochodu dla ukraińskiego budżetu niebawem wygaśnie.
„To, że Gazprom rozpoczął na swoim terytorium demontaż rury, którą gaz dostarczany jest na granicę z Ukrainą, jest problemem, na który nie mamy szczególnego wpływu” - oświadczył Makogon.
Szef ukraińskiej spółki podkreślił przy tym, że strona ukraińska nie rezygnuje z tranzytu, a ma do niego dążyć rosyjska spółka.
Według słów Makogona w razie przerwania dostaw przez terytorium Ukrainy operator sieci przesyłowej będzie musiał skoncentrować się na rynku krajowym.Umowa tranzytowa
Pod koniec ubiegłego roku Rosja i Ukraina przegłosowały pakiet porozumień dotyczących tranzytu. Zapisano w nich, że kontrakt ma obowiązywać przez pięć lat, w przyszłym roku Rosja ma przesłać na Ukrainę 65 miliardów metrów sześciennych gazu, a w kolejnych latach po 40 mld.
Ponadto strony porozumiały się w kwestii uregulowania rozbieżności w wykładni prawa i podpisały porozumienie o wycofaniu pozwów, w których nie ma jeszcze ostatecznego orzeczenia.
Gazprom wypłacił też na rzecz ukraińskiej spółki 2,9 mld dolarów, zgodnie z werdyktem Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie. Z kolei ukraińska spółka zrezygnowała z roszczeń wobec rosyjskiego koncernu na sumę 7,4 mld dolarów.
Kijów wielokrotnie podkreślał, że realizacja projektu Nord Stream 2 postawi krzyżyk na tranzycie rosyjskiego gazu przed Ukrainę. W kwietniu Makogon mówił, że strona ukraińska dołoży maksimum wysiłków, żeby nie dopuśić do budowy gazociągu.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)