„Pałac Kultury i Nauki spełnia warunki, żeby znaleźć się w rejestrze zabytków. Czy tego chcemy, czy nie jest przestrzenną ikoną Warszawy, obecną na pocztówkach, zdjęciach, filmach i w programach telewizyjnych. Przykre jest dla mnie tylko to, że nie udało nam się stworzyć nic konkurencyjnego. Główną zaletą Pałacu jest jego skala, bo takich obiektów nie ma na świecie wiele. Nie do powtórzenia są także detale jego wykończenia. To symbol starej epoki i powinien być pod ochroną, nawet, jeśli kojarzy się z Sowietami".
22 lipca rozpoczął się tydzień obchodów jubileuszu Pałacu Kultury i Nauki. Przygotowano szeroki wachlarz imprez: wystawy, konkursy, koncerty, pokazy filmowe, specjalne programy dla dzieci i wędrówki po tajemniczych zakątkach budowli.Udało się nam porozmawiać z mieszkańcem Warszawy panem Janem Kacprzakiem, który widział jak budowano Pałac Kultury i Nauki i losy tej budowli są mu nieobojętne.
— Pałac Kultury i Nauki towarzyszy Warszawianom już od 60 lat. W dobrych i złych chwilach obserwuje jak zmienia się stolica i jej mieszkańcy. A Pan obserwował narodziny Pałacu?
— Dziennikarze piszą o hucznych obchodach i imponującej skali imprez. Jak Pan sądzi, czy można liczyć na aktywny udział warszawian? Przecież Pałac Kultury odbierany jest niejednoznacznie. Jest przedstawiany czasami jako symbol radzieckiej dominacji nad Polską.
— Trzeba odróżnić dwa elementy. Pierwszy element — skrajnie prawicowych polityków, którzy zieją antysowieckością, antyrosyjskością. I jest naród, zwykli obywatele, którzy żyją, normalnie funkcjonują w państwie. To są dwa oddzielne elementy. Społeczność warszawska zaakceptowała Pałac. Dla nich to już nie jest synonim ucisku, uzależnienia, to nie Pałac imienia Stalina. To jest Pałac dla kultury i młodzieży, który funkcjonuje w sercu miasta. Mieszczą się w nim liczne instytucje kulturalne, rozrywkowe, naukowe. On służy mieszkańcom. Dlatego, moim zdaniem, społeczność warszawska generalnie lubi Pałac Kultury. A pojedyncze głosy polityków, przedstawicieli skrajnej prawicy giną wśród słów aprobaty. Na uroczystości rocznicowe związane z Pałacem Kultury warszawiacy idą tłumnie. Odwiedzają, zwiedzają, z tarasu podziwiają panoramę Warszawy. Przecież okres powojenny, o którym trzeba wspomnieć, a który nam wykreślają z życiorysu, to był okres ciężkiej pracy, odbudowy miasta z gruzów. I za to, że przyjechała delegacja rosyjska zbudować Pałac w samym sercu Warszawy, powinniśmy być wdzięczni. Można było wybrać inną lokalizację, ale całe miasto było w gruzach i postanowiono, że będzie on tutaj. W tym okresie, Polski jako państwo nie było stać na tego typu gigantyczną budowę.
— Czyli niedawne propozycje zburzenia PKiN jako przypomnienia o czasach stalinowskich nie mają szans. Były też idee utworzenia w nim muzeum komunizmu, lub żeby bluszcz rósł wokół budowli i w centrum Warszawy pojawił się zielony obiekt. Co Pan o tym sądzi?
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)