— Ani razu Grupa Wyszehradzka nie zbierała się w tak dramatycznej sytuacji. Po raz pierwszy jasno solidaryzowała się z jednym z członków organizacji, a mianowicie z Węgrami. Jesteśmy gotowi im pomóc, bo one, jak powiedział premier Czech Bohuslav Sobotka, przyjęły więcej uchodźców niż Grecja czy Włochy. Jesteśmy gotowi pomagać, ale… dobrowolnie. W taki sposób Grupa Wyszehradzka faktycznie sprzeciwiła się woli Brukseli i politycznym naciskom, które wywierały na nią kraje Europy Zachodniej. Czechy, Słowacja, Polska i Węgry zaznaczyły swoje wspólne stanowisko „przeciwko” rozlokowaniu uchodźców w krajach Unii Europejskiej na podstawie obowiązkowych kwot. Ale uchodźców wciąż przybywa, czy nadal będą wprowadzane nowe limity?
— Prawdopodobnie właśnie to miała na myśli premier Polski Ewa Kopacz, kiedy oświadczyła na konferencji prasowej, że Unia Europejska ugrzęźnie w limitach, będzie zbierać się co miesiąc, by ponownie je rozpatrzeć. Jednak trzeba coś zrobić…— Z obawami obserwujemy, jak w pobliżu słowackiej granicy tysiące i tysiące ludzi przedostaje się z Węgier do Austrii, by następnie udać się do Niemiec, które zgodziły się ich przyjąć. Tych nieszczęśników to wpuszczają, to nie wpuszczają. Austriacy o północy dogadali się z Berlinem, że wszystkich ich przepuszczą… Ma całkowitą rację szef rządu Węgier Viktor Orban, kiedy mówi, że porozumienia wewnątrz Unii Europejskiej faktycznie nie działają, a obowiązkowe limity są nierealne. Grupa Wyszehradzka znalazła się dziś na skraju kryzysu, który nie ona sprowokowała. Ale, mimo wszystko, jesteśmy gotowi pomóc wysyłając i specjalistów, i sprzęt, i pieniądze do krajów, które wzięły na siebie główny cios migracyjny – do Grecji, Włoch i Węgier. A także do Turcji, Libii, Jordanii, gdzie napływają uchodźcy z Syrii. Tak, kategorycznie odrzucamy kwoty, ale nie oznacza to, że nie chcemy pomóc w rozwiązaniu kryzysu humanitarnego w Europie. Czesi i Słowacy, na przykład, są gotowi udostępnić pociągi dla syryjskich uchodźców, którzy kierują się do Niemiec, bo przez Wiedeń i Budapeszt pociągi nie kursują. Faktycznie Czechy, Słowacja, Polska, Węgry zademonstrowały Brukseli, że jej nie ufają, że są oburzone jej niemocą, jej słabością wobec tego problemu. A przecież narastał on od dawna, ale najwidoczniej będzie rozwiązywany do szczytu Unii Europejskiej 8 października. A nas czeka kolejne nowe spotkanie na szczycie w sprawie uchodźców. Czeski premier Bohuslav Sobotka w poniedziałek 7 września spotka się w Bratysławie z premierem Słowacji Robertem Fico i kanclerzem Austrii Wernerem Faymannem. Być może po raz pierwszy w ramach Unii Europejskiej zaznaczyły się granice między państwami, miedzy, mówiąc umownie, Wschodem a Zachodem. Wcześniej jakoś nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy…
— We wspólnym oświadczeniu szczytu Grupy Wyszehradzkiej w Pradze wymieniono zestaw środków, które trzeba pilnie przyjąć, a także działania na przyszłość. Grupa Wyszehradzka naocznie pokazała, że jest ona bardziej skuteczna w rozwiązaniu problemu imigrantów niż brukselska biurokracja.— Dokładnie! Komisja Europejska jest klinicznie niezdolna do podjęcia szybkich decyzji. Ona, powiedziałbym, jest geopolitycznym krótkowidzem, o czym znowu przekonaliśmy się na przykładzie kryzysu z uchodźcami. A co zaproponowała Grupa Wyszehradzka? Konkrety. To nie tworzenie jeszcze nieistniejących ośrodków dla uchodźców w Grecji, we Włoszech, w Turcji, to realna pomoc w ramach wzmocnienia kontroli na zewnętrznych granicach Unii Europejskiej, to pomoc w walce z przemytem i handlem ludźmi i wiele innych propozycji. Ale musimy działać szybko, bo sytuacja się pogarsza. Inaczej, jak ostrzegł słowacki premier Robert Fico, zagrożony będzie jeden z fundamentów Unii Europejskiej, tj, strefa Schengen. Przez lata zaostrzano warunki wjazdu do niej dla obcokrajowców, a teraz bez kontroli napływają tu tłumy. Grupa Wyszehradzka wyraźnie opowiedziała się za zachowaniem wewnątrz Unii Europejskiej strefy swobodnego przepływu osób i kapitału.
— Czy Rosja mogłaby pomóc Europie w rozwiązaniu kryzysu z uchodźcami?
— Oczywiście, przecież Rosja ma w tym względzie ogromne doświadczenie. Przygarnęła 800 tysięcy uchodźców, na Białorusi jest ich ćwierć miliona. Ale u nas nikogo nie interesuje, jak Rosjanie poradzili sobie z tym problemem. A już mówienie o tym, by zaangażować Rosję w stabilizację sytuacji na Bliskim Wschodzie, skąd napływają uchodźcy, jest wywrotowe. Choć wszyscy wiedzą, że Moskwa w tym regionie ma swoje dźwignie nacisku.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)