Podsłuchiwano oczywiście za czasów rządów Prawa i sprawiedliwości (PiS). Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny — Zbigniew Ziobro nagrał swoją rozmowę z liderem partii koalicyjnej Andrzejem Lepperem („Samoobrona"). Stało się to przy okazji tzw. afery gruntowej, która też opierała się na prowokacji i podsłuchach. Podsłuchiwano posłankę opozycyjnej partii — Platformy Obywatelskiej (PO), Beatę Sawicką. I małżeństwo Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich. Afera gruntowa przerodziła się w tzw. aferę 40. piętra. Przy tej okazji naprawdę można się było ubawić. Trzech potężnych ludzi w Polsce: z-ca Prokuratora Generalnego Janusz Kaczmarek, szef policji Konrad Kornatowski i prezes strategicznej spółki skarbu państwa — PZU, Jaromir Netzel gadali do siebie jakimś idiotycznym grepsem w obawie, że są podsłuchiwani. A zabawne jest to, że byli! Tak profilaktycznie. Nagrania, jako towar cieszący się dużym popytem szybko trafiły do mas, czyli nas.
Zdarzało się, że biznesmen podsłuchiwał (nagrywał) polityka. Tak było przy okazji biesiady jednego z najbogatszych Polaków — Aleksandra Gudzowatego z byłym premierem Józefem Oleksym. Pikantne rozmowy obu panów o szczegółach liftingu Jolanty Kwaśniewskiej okazały się wyśmienitym towarem! Slogany: „jak jeść bezę" i „lifting cipy" na stałe weszły do kanonów języka polskiej polityki.Nie ma się co dziwić, że podsłuchuje się też za rządów obecnej koalicji, czyli PO — PSL. Najbardziej znana sprawą z tego okresu jest tzw. afera hazardowa. Podsłuchiwano m.in. czołowych polityków rządzącej PO, w tym szefa Klubu Parlamentarnego Platformy Zbigniewa Chlebowskiego, ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Do dyspozycji premiera oddało się wówczas 6 ministrów, a gastronomicznym symbolem afery stał się przybytek „Pędzący Królik". Nie trzeba dodawać, że wszystko co interesujące z tej afery — przede wszystkim nagrania, natychmiast trafiły do mediów.
Podsłuchiwanie w Polsce stało się tak popularne jak wódka w Rosji, lub słonina na Ukrainie. Żyjemy nim. Podsłuchy karmią nasze mózgi niczym tlen. Jednych przerażają, innych bawią. Mało kogo jednak wprawiają w zadumę. Potwierdza to tezę, że stały się cząstką nas samych.
W Polsce prawo do zakładania podsłuchów ma aż 9 służb! W 2014 r. objęto nimi — oficjalnie — ok. 5,5 tys. osób! To ok. 2,5 na każda gminę! Co chwila dowiadujemy się o nowych szczegółach życia naszych politycznych elit. Ostatnio z podsłuchiwania szefa Najwyższej Izby Kontroli (NIK) i szefa klubu parlamentarnego współrządzącego Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) — Jana Burego. O dziwo — brak jest w tej sprawie protestu lub jakiegokolwiek stanowiska przez nadzorującego NIK — marszałka Sejmu. I oczywiście szczegóły rozmów poznajemy oficjalnie — z mediów.Najsmakowitszymi z podsłuchów są te określane mianem „taśm kelnerów". Nie udało się udowodnić tezy, że kelnerzy pracowali dla wywiadu rosyjskiego. Straszenie Polaków hasłami typu: „nie wiadomo czy polskie dzieci 1 września pójdą do szkół" przyniosło efekt: częściowo przykryło aferę i nastawiło społeczeństwo przeciw potencjalnemu wrogowi — Rosji. Nic tak nie jednoczy narodu jak strach, wystarczyło więc rządowi wykazywać zwiększona wrogość do Federacji Rosyjskiej i jednoczyć wokół siebie elektorat. Plan powiódł się częściowo; niechęć do Rosjan deklaruje 80 proc., ale skala ujawnionych taśm spowodowała niechęć do rządzącej PO, która cieszy się w tej chwili poparciem na poziomie 25 proc.
Z mediów („Gazeta Wyborcza") dowiedziałam się tez, ze podsłuchiwany był nawet premier RP Donald Tusk. I to w swojej willi!
Nie jestem specjalistką od tajnych służb. Ale i za idiotkę się nie uważam. Nie wierzę więc, by przecieki do mediów były możliwe bez przyzwolenia tajnych służb, w tym wypadku Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW). Pod koniec rządów SLD, ABW „grało" na PO. Prawie się udało — ludzie Platformy przejęli władzę w agencji, choć po wyborach rząd zbudowało PiS. Kiedy policja polityczna dostrzegła zagrożenia ze strony PiS (np. likwidacja WSI) — zaczęła grać na rządy PO. Teraz gra na PiS.
Jeśli powyższa teza jest słuszną, oznacza to, że rządząca Polską koalicja PO — PSL straciła kontrolę nad służbami specjalnymi. Wychodząc z założenia, że służby „grają" na siebie, a mają i specjalistów i narzędzia, nie maja zaś sumienia — sytuacja staje się niebezpieczną. Wygląda na to, że służby już objęły w Polsce władzę, a narzędziami jej sprawowania stały się podsłuchy.Tym samym pojęcia „racja stanu" czy „interes publiczny" stały się tak samo puste jak deklaracje „apolityczności służb".
Aniela Bilewicz, polska publicystka
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)