„Warszawa, 9 października 2015 r.
Wojewódzki Sąd Administracyjny
w Warszawie
OŚWIADCZENIE
Wysoki Sądzie!
Na wstępie chciałbym zauważyć, że mija właśnie równy rok, od kiedy zaczęły się moje dziwne problemy jako rosyjskiego dziennikarza i obywatela Rosji. Rok temu na wniosek ABW, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Polski pozbawiło mnie akredytacji korespondenta zagranicznego. Przypomnę, że akredytacja ta była corocznie przedłużana przez MSZ Polski, począwszy od 2003 roku. Ostatnia była wydana w styczniu 2014 roku. W październiku tego roku pozbawiono mnie akredytacji bez podania przyczyn.
Jednocześnie szef ABW wystąpił z wnioskiem o pozbawienie mnie statusu rezydenta UE, uznając, że mój „dalszy pobyt na terenie Polski stanowi rzeczywiste i poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa”.Minął już rok, a ja do dnia dzisiejszego nie mam żadnej możliwości zapoznania się z materiałami sprawy, która przecież dotyczy mnie osobiście. Ponadto mój adwokat, obywatel Polski, również nie może się zapoznać z tymi materiałami. Tragikomedia całej tej sytuacji polega na tym, że nie wiem, o co jestem oskarżany i czy w ogóle istnieją jakiekolwiek rozsądne zarzuty, poza tym, że jestem Rosjaninem.
Jedyne, co wiem, to to, że – zdaniem ABW – jestem „rzeczywistym i poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa”. Chciałbym tu, w sądzie, podkreślić, że nigdy nie współpracowałem z żadnym wywiadem czy też kontrwywiadem oraz nie miałem kontaktu z organizacjami terrorystycznymi. Nigdy nie naruszyłem polskiego prawa.
Nadal przebywam w Polsce, nie wyjeżdżałem do Rosji i nie opuszczałem strefy Schengen. Pozostawałem i pozostaję do dyspozycji każdej instytucji i każdego organu władzy, który zajmuje się moją sprawą.Wnioskowałem o przesłuchanie świadków, ale tu też spotkałem się z odmową.
Moja historia już dwukrotnie znalazła się w sprawozdaniu przedstawiciela OBWE ds. wolności mediów – Dunji Miatović, w związku z naruszeniem praw dziennikarzy na terytorium państw członkowskich OBWE. Organizacja w ciągu ostatniego roku zarejestrowała jedyny przypadek naruszenia praw dziennikarza w Polsce, przy czym było to naruszenia praw obywatela Rosji – to „moja sprawa”. Dwa tygodnie temu w Warszawie osobiście rozmawiałem na ten temat z Dunją Miatović.
Ostatnie wypowiedzi szefa ABW w gazecie „Rzeczpospolita” i rzecznika prasowego tej Agencji dla portalu Wirtualna Polska wskazują na coś zupełnie odmiennego. Obaj powiedzieli, że moje problemy są związane z „wojną hybrydową i propagandą”. Przy czym rzecznik prasowy ABW uściślił, że celem tych działań jest zastraszenie moich polskich kolegów- dziennikarzy.
Oznacza to, że ABW – jako organ zajmujący się kwestiami bezpieczeństwa państwa – sama nie wierzy w to, co było napisane we wniosku szefa ABW o pozbawieniu mnie statusu rezydenta UE.Rozumiem, że stałem się kozłem ofiarnym stosunków polsko – rosyjskich i będących ich elementem intryg politycznych. Mam prawo sądzić, że w Polsce nie ma sprawy obywatela Rosji – Leonida Sviridova. Nie ma, bo dla polskich władz ja nie istnieję. Jestem traktowany skrajnie instrumentalnie. Jestem jedynie narzędziem mającym służyć ABW do realizacji nieznanego mi celu.
Wysoki Sądzie, proszę dać mi jakąkolwiek możliwość obrony.
Przekonywano mnie, bym dziś nie występował, mówiono, że po tym wystąpieniu może być jeszcze gorzej. Uważam, że gorzej niż jest, już nie będzie. Skradziono mi rok mojego życia. Poniżono mnie w oczach Polaków, próbowano zdyskredytować jako dziennikarza.Może to naiwne, lecz wierzę w prawo i sprawiedliwość. Przez 32 lata mojej pracy dziennikarskiej najistotniejszymi dla mnie tematami były społeczeństwo obywatelskie i prawa człowieka. Nie jestem dyplomatą ani politykiem. Jestem zwykłym obywatelem i będę walczył o swoje prawa.
Być może wcześniej, w latach zimnej wojny, postępowano w ten sposób z dziennikarzami. Jednak w ostatnim czasie istniało przekonanie, że pozbawienie dziennikarza akredytacji i próba wydalenia go z kraju bez jakichkolwiek wyjaśnień, nie jest normalne i tak postępować nie można.
Nie chcę z nikim walczyć. Proszę tylko o to, bym mógł spokojnie żyć i spokojnie pracować.Nie mam wielkich próśb. Proszę Wysoki Sąd tylko o jedno: o prawo do obrony.
Dziękuję. Chciałbym też włączyć tekst tego oświadczenia do akt dzisiejszej rozprawy.
Leonid Sviridov”
Sprawę skomentować można tylko krótko: polskie władze (Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod komendą zaocznego absolwenta studiów prawniczych i byłego działacza styropianowej opozycji płk. Dariusza Łuczaka) w nieudolny i budzący politowanie sposób próbuję pozbyć się z terytorium Polski jednego z najbardziej doświadczonych dziennikarzy zagranicznych pracujących w Warszawie. Człowieka, który pisaniu o Polsce poświęcił ostatnich kilkanaście lat swojego życia pozbawia się – po raz kolejny, wraz z dzisiejszym odrzuceniem skargi przez niego złożonej – prawa do obrony przed zarzutami ABW. Wychodzi na to, że służba, która ma chronić nas przed zagrożeniami sama staje się takim zagrożeniem przez brak kompetencji, niekontrolowane przecieki i publiczne formułowanie bezpodstawnych oskarżeń. Jeśli ktoś domaga się od niej dowodów, ABW z pewnością skorzysta bez względu na okoliczności z prawa nadania dokumentom klauzuli tajności. Dziś sprawa dotyczy rosyjskiego dziennikarza, jutro służby mogą potraktować tak każdego z nas, obywateli polskich.Mateusz Piskorski, polski politolog, Warszawa
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Oryginał opublikowany na mateuszpiskorski.blog.onet.pl
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)