— W rzeczywistości te konwoje prowokują Czechów, którzy tradycyjnie z nieufnością patrzą na obce wojska na swoim terytorium. Ale jest to też prowokacja przeciwko Rosji. W ogóle ja, jak i wielu moich rodaków, zaczynam się obawiać, że te nieskończone „przejazdy” wojsk i ciężkiego amerykańskiego uzbrojenia, te „show” wojskowe, usypiają naszą czujność — abyśmy się przyzwyczaili. Pewnego dnia obudzimy się i zobaczymy, że armia Stanów Zjednoczonych została u nas na zawsze – powiedział Doubrava.
Czechy oświadczyły, że w ramach Grupy Wyszehradzkiej gotowe są wysłać żołnierzy na stałe do krajów bałtyckich (propozycja zostanie złożona na szczycie NATO w Warszawie). Niedawno czeski premier Bohuslav Sobotka zapewnił swego litewskiego kolegę, że Czechy mogą przykryć swoim skrzydłem przestrzeń powietrzną krajów bałtyckich w związku z rosyjskim zagrożeniem. W czeskich mediach toczą się poważne dyskusje na temat tego, że Rosja może zająć w ciągu trzech dni Litwę, Łotwę i Estonię. Co się dzieje?— To ciężka paranoja, która poraziła niektóre media i niektórych polityków. Ale czeskie społeczeństwo w sumie, zapewniam Państwa, nie widzi w Rosji agresora, nie czuje zagrożenia z Kremlu ani dla Czech, ani dla Europy. Występując przed dużą publicznością, zawsze mówię: weźcie mapę i zobaczcie, ile po świecie jest porozrzucanych amerykańskich baz wojskowych. I pokażcie mi taką samą mapę z bazami Rosji. Porównanie mówi samo za siebie, innej odpowiedzi na pytanie, kto stwarza realne zagrożenie wywołania konfliktu zbrojnego na kontynencie i na świecie, nie trzeba – podkreślił czeski polityk.
NATO zwiększa swoją obecność na wschodzie Europy. W pobliżu rosyjskich granic, w krajach bałtyckich, dokąd zmierzają amerykańskie konwoje, odbędą się zakrojone na wielką skalę manewry, w których weźmie udział 10 tys. osób. Sojusz jest gotów rozmieścić w regionie 4 tysiące żołnierzy, w tym z Czech. Czysto hipotetycznie: czy Czesi będą walczyli z Rosjanami, stając w obronie krajów bałtyckich?— Po pierwsze, uważam za nieuzasadnione zwiększanie obecności wojskowej NATO na wschodzie Europy, gdzie w taki sposób tworzone jest ognisko napięć, wzrasta możliwość konfliktu zbrojnego. Po drugie, nawet w koszmarze nie mogę sobie wyobrazić, by czeski lub słowacki żołnierz walczył z rosyjskim. I choć teraz w armii służą głównie żołnierze kontraktowi, najemnicy, gotowi walczyć z każdym, to nasi ludzie mają szczególny stosunek do Rosjan. Pamięć o wyzwoleniu przez Armię Czerwoną Czechosłowacji spod hitlerowskiej okupacji jest przechowywana w genach – wyjaśnił Jaroslav Doubrava.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)