Inwigilacja wszystkich i każdego, cyberwojny i największa w historii demistyfikacja — oto temat filmu „Snowden" znamienitego amerykańskiego reżysera Olivera Stone'a. Moskiewska premiera filmu odbyła się trzy dni przed jego wejściem na światowe ekrany.
Jak powiedział reżyser, „to [film — red.] o wszystkich. O tym, że twoje życie osobiste jest w zagrożeniu, o tym, że cały świat jest w zagrożeniu. W filmie mowa o cyberwojnie, masowej inwigilacji. Internet, dzieło naszych rąk, może nas pożreć. My go stworzyliśmy, a on obrócił się przeciwko nam".
U podstaw filmu legła też książka moskiewskiego prawnika Snowdena Anatolija Kuczerena, „Wriemia spruta" (Czas ośmiornicy). Kuczeren długo obcował z byłym agentem NSA i uważa, że reżyser bardzo dobrze oddał miotanie się bohatera między moralnością i przysięgą wojskową. „To dramat młodego Amerykanina, który chciał służyć swojemu państwu, ale nagle zrozumiał, że służy bynajmniej nie Ameryce, lecz nieludzkiemu cynicznemu monstrum, który oplótł swoimi niewidzialnymi mackami cały świat" — powiedział prawnik Kuczerena.
Świadomość inwigilacji totalnej doprowadza bohatera filmu, w którego rolę wcielił się Joseph Gordon-Levitt, do psychozy. Bohater zakleja kamerę na komputerze, a telefon trzyma w mikrofalówce. Wątpi i drży, a mimo to, ryzykując życie, wyjawia ludziom straszną prawdę. Obecny na premierze rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow podzielił się swoimi wrażeniami z pokazu filmu: „Film trzeba zobaczyć. Chciałbym go oczywiście polecić w szczególności mieszkańcom Europy i Stanów Zjednoczonych, ale też innym. Po to, żeby się potem zastanowić".
Na pytanie korespondenta, czy „nie pojawiła się u niego chęć zaklejenia kamery", Pieskow z całą szczerością odpowiedział: „Pojawiła się".
Na rosyjskie ekrany wyszła autorska wersja filmu Olivera Stone'a. Sam fakt, że reżyser zajmuje się tym tematem, oburzył Waszyngton, i reżyser musiał zrobić skróconą wersję na potrzeby amerykańskiej kinematografii.
„Staraliśmy się jak najmniej korespondować w Internecie. Oliver często przyjeżdżał i dużo zapisków uwiecznialiśmy na kartkach papieru, które potem niszczyliśmy".
Oliver Stone nie sprzeniewierzył się sobie. Stworzył kolejny mocny thriller psychologiczny dla wielbicieli teorii spiskowej. Jednak tym razem spisek nie jest owocem bujnej wyobraźni scenarzystów. Rzeczywistość okazała się dużo bardziej szokująca.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)