Jednocześnie deputowani przypomnieli Europejczykom o tym, że kwestia podpisania nowej umowy tranzytowej z Gazpromem po 2019 roku do tej pory jest „otwarta”. Czyli należy wywrzeć presję na Rosję. Chcesz sprzedawać, sprzedawaj tylko za pośrednictwem pośrednika. I może on, jeśli nie całość, to przynajmniej jakąś część, uszczknie dla siebie. Za darmo. Ukraina cichaczem złożyła Europie kolejną wyjątkową ofertę: poprosiła o pieniądze na zardzewiały, stary, ale swój system transportu gazu.
W apelu Rady Najwyższej jest wszystko z wyjątkiem jednego – zdrowego rozsądku. Komisja Europejska może do woli „kopać się” z Gazpromem, ale jeśli któryś z wpływowych krajów, np. Niemcy, zechce się dogadać, to tak się stanie z pominięciem konsultacji. Kijów nie wie też o tym, że kwestia nowej umowy ws. tranzytu gazu poprzez Ukrainę nie tyle nie jest „otwarta”, co w ogóle się nie pojawia. Sytuacja jest klarowna: z punktu widzenia gospodarki nie ma sensu karmić ukraińskich oligarchów za użytkowanie systemu transportu gazu. Tym bardziej w warunkach urojonych kar grzywny wobec Gazpromu, zadziwiającego rewersu i niekończących się gróźb. Trzeci błąd Kijowa, który ciągle popełnia on od ostatniego Majdanu, polega na tym, że znowu prosi o pieniądze. A nachalność uważa jest w Europie za brak manier.Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)