— To słuszna uwaga. Ponieważ został pierwszym amerykańskim prezydentem, za którego rządów pojawiło się pytanie, do kogo w Ameryce należy ostatnie słowo. W Ameryce u steru stoją siły, które nawet po tym, co można by nazwać „wojną przedwyborczą” i po wybraniu nowego prezydenta, nie wypuszczają steru władzy i prowadzą politykę, która zagraża całemu światu.
— Czy pojedynczy człowiek może coś zmienić w systemie? Będąc prezydentem, ma wpływ na to stanowisko czy to stanowisko wpływa na samego prezydenta?
— Aktualnie widać, że w Waszyngtonie powstał rodzaj „establishmentu wojskowego” z Demokratów i Republikanów, którzy robię wszystko, aby zakuć w wirtualne kajdanki prezydenta i dać mu do zrozumienia, że nie może zmienić wojującego kursu z ostatnich lat, który nabrał ostatecznych kształtów za rządów Obamy.W związku z wizytą Obamy w Berlinie należy pamiętać o dwóch rzeczach: właśnie za jego prezydentury Niemcy doprowadziły politykę wobec Rosji dosłownie na krawędź wojny. Sygnał, który wysyła Berlinowi tą wizytą szkodzi Niemcom, ponieważ do pani Merkel nie mieliśmy ani jednego kanclerza, który pokłóciłby się ze wszystkimi europejskimi sąsiadami. Jest to rezultat ubiegłorocznego „puczu migracyjnego”. Nagle znaleźliśmy się w izolacji w Europie i nieoczekiwanie przyjeżdża amerykański prezydent. Nie do Brukseli, co byłoby logiczne, a właśnie do Berlina. I nadeptuje tym samym komuś na odcisk.
— Dlaczego przyjechał właśnie do Berlina, a nie do Brukseli?— Ponieważ trzeba było pokazać, że rozwój sytuacji w Europie, który wszyscy zawsze oceniali bardzo pozytywnie, w rzeczywistości nie podoba się USA. Wolą skłócić miedzy sobą kraje europejskie, a nie zajmować się wspólnymi sprawami z całą UE. Jest to sygnał, którego nie można lekceważyć.
— Jak wyglądają relacje między Obamą a Merkel, skoro przyjechał specjalnie do niej?
— Jestem gotów zgodzić się z amerykańskim profesorem, który przedstawił swoje stanowisko w wywiadzie dla „Süddeutsche Zeitung”. Prof. Davis był jednym z doradców Hillary Clinton podczas kampanii wyborczej. Dał jasno do zrozumienia, że teraz wiele zależy od interwencji Niemiec w wewnętrzne sprawy USA. Pani Merkel narzuca się przy tym rolę – pisały o tym niedawno najważniejsze amerykańskie gazety – „ostatniego bastionu sprzeciwu wobec nowego amerykańskiego prezydenta Trumpa”.
— Tak, do tej pory niemieckie partie polityczne i rząd zawsze natychmiast nawiązywały kontakty z każdym uczestnikiem amerykańskich wyborów. To zawsze było normalnym narzędziem politycznych takich partii, jak CDU czy SPD, a także rządu federalnego. Ale to, co obserwujemy teraz, gdy o nowym amerykańskim prezydencie wiadomo w rzeczywistości jedynie to, jak się nazywa, jest ogromnym niepowodzeniem rządu i partii politycznych Niemiec. Tak nie można zajmować się polityką! Pokazuje to jednak, że my – kraje europejskie – faktycznie ulegliśmy degradacji od czasu zjednoczenia Niemiec. W inny sposób nie da się tego nazwać.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)