Zdaniem Simonian „wszystkie zagraniczne media powinny przestrzegać pewnego zatwierdzonego scenariusza (relacjonując kampanię przedwyborczą – red.), aby uniknąć oskarżeń o ingerowanie”. – I bądźcie pewni, nie chodzi o neutralność. Jedyne akceptowalne podejściem — „popierać Clinton, atakować Trumpa” – zaznaczyła.
— Służby wywiadowcze zarzucają RT jedynie to, że stacja krytykowała Clinton, prezentując w swoich reportażach prawdę. Jest to z naszej strony tzw. przestępstwo! Jakie oszałamiające wsparcie wolności słowa i dziennikarstwa – ironizuje Simonian.CIA, FBI i NSA podały 6 stycznia do wiadomości publicznej raport, w którym po raz kolejny oskarżyły Rosję o „ingerowanie w amerykańskie wybory”, ale nie zgodziły się na przedstawienie jakichkolwiek dowodów, zasłaniając się tajemnicą wywiadu. Z raportu wynika, że amerykańskie służby wywiadowcze wyciągnęły wniosek o „tajnych rosyjskich operacjach wpływania na wybory” na podstawie takich źródeł, jak reportaże w rosyjskich stacjach telewizyjnych i wpisy na portalach społecznościowych. Wywiad Stanów Zjednoczonych szczegółowo opisał szereg programów RT emitowanych od 2012 roku, m.in. poruszających temat Syrii, masowej inwigilacji obywateli w USA, wydobywania ropy naftowej metodą szczelinowania. – Kierownictwo RT często przyznawało, że jego misja polega na dotarciu do szerszego audytorium w USA i zasypanie go wiadomościami Kremla – podkreśliły służby wywiadowcze.
Wcześniej Simonian, komentując raport, powiedziała, że „temat nie wyczerpany, źródła nie podane, dane wywiadowcze przestarzałe i/albo nieprawdziwe, referat napisany po uczniowsku”. Następnie przytoczyła szereg faktów, które – jej zdaniem – można wykorzystać „pracując nad błędami”.
Rosyjski prezydent Władimir Putin oświadczył, że Rosja nie ma żadnego interesu w publikacji skradzionych danych, a histeria nakręcana jest po to, żeby odwrócić uwagę od ich treści, od istoty sprawy. Z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow uznał te oskarżenia za „absolutnie gołosłowne”, podkreślając, że „niczym nie zostały podparte, nie przedstawiono żadnych faktów”. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow uznał za nieuzasadnione twierdzenia Waszyngtonu o rosyjskiej ingerencji w kampanię wyborczą w USA.Sam Donald Trump uważa zarzuty pod adresem Rosji za wydumane. Jego zdaniem Demokraci próbują w ten sposób podważyć rezultaty wyborów i uwolnić się od odpowiedzialności za przegraną.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)