Kanclerz RFN Angela Merkel zażądała respektowania zasady wolności słowa, a program pobytu pani Merkel uwzględniał także spotkanie z przedstawicielami opozycji — przynajmniej w ten sposób wizytę pani kanclerz w Turcji naświetlała większa część niemieckich mediów. Sevim Dagdelen uważa, że cała ta wizyta Merkel z jednej strony jest „potwornym rozczarowaniem", z innej zaś wysyła „błędny sygnał".
„Gdyż w ogólnym zarysie jest to wyrazem poparcia dla polityki prezydenta Erdogana, jego kursu na islamistyczne państwo tłumienia. To, że Merkel wypowiedziała parę słów na temat demokracji i praw człowieka — w sposób pośpieszny i bojaźliwy zresztą — stanowi jedynie część obowiązkowego występu, mającego pokazywać jej zaniepokojenie i przeznaczonego dla niemieckiej opinii publicznej. Jednak było dobrze widać, co mianowicie tak naprawdę niepokoi panią Merkel — solidarność w sprawach współpracy gospodarczej. Demokracja i prawa człowieka Merkel nie interesują" — oświadczyła polityk.
Radio i telewizja w Niemczech, odwrotnie, podkreślały z zadowoleniem, że prawdą jest, iż Erdogan i Merkel niewiele mieli sobie do powiedzenia, jednakprzynajmniej słuchali siebie nawzajem. Sevim Dagdelen uważa, że nie ma w tym nic dobrego: sposób naświetlania wydarzeń — zarówno w Turcji, jak też w Niemczech — odwrotnie, bardzo ją zaskakuje, gdyż niemieckie media schlebiają pani Merkel:„Niektóre tytuły publikacji sugerowały nawet, że Merkel zbeształa Erdogana, czy też nalegała na respektowanie zasady wolności słowa i mówiła o tym wprost. Mogę jedynie wskazać na to, o czym pisze turecka prasa: mianowicie stwierdzono, że to Erdogan surowo ją napomniał, zmusił do milczenia. Merkel z kolei rzekomo obiecała Erdoganowi intensywniejszą współpracę w walce z Kurdyjską Partią Robotniczą i zwolennikami kaznodziei Gulena" — powiedziała Sevim Dagdelen.
Merkel i znaczna część rządu RFN przez cały czas podkreślają, że bardzo ważne jest, aby Turcja była partnerem. Istnieje przekonanie, że bez Turcji nie da się obejść, w pierwszej kolejności w kwestii uchodźców. Dagdelen nazywa to zjawisko „braterstwem broni", które zjednoczyło Niemcy i Turcję jeszcze sto lat temu.„Widać to na przykładzie eksportu broni z Niemiec do Turcji, który to biznes aktualnie kwitnie. Jednakże usytuowanie geopolityczne także ma ważne znaczenie dla Niemiec. Turcja jest przyczółkiem na Bliskim i środkowym Wschodzie. Ponadto, bardzo ważne znaczenie dla Merkel ma ścisła współpraca gospodarcza z Turcją. Turcja jest wielkim rajem pod względem dochodów dla niemieckich przedsiębiorstw. Wobec tego serwilistyczną politykę Merkel należy rozumieć tylko w ten sposób: ona chce mieć możliwość obrony interesów gospodarczych w tym kraju. Pod tym względem każda nowa obelga ze strony Turcji nie ma dla niej żadnego znaczenia" — uważa polityk.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)