Tymczasem redakcja portalu WP ustaliła, że młody funkcjonariusz w siedzibie BOR przy ul. Podchorążych w Warszawie zjawił się około 6.00 rano — jest to oficjalny czas rozpoczęcia służby. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych z 2004 roku powinien po 12 godzinach służby zostać zmieniony. W dodatku ci funkcjonariusze, którzy w ramach służby prowadzą samochody, nie powinni siedzieć za kółkiem dłużej niż 10 godzin. Tymczasem kolumna z pancerną limuzyną na lawecie wyruszyła do Krakowa o 7.29.
Są kolejne niewygodne fakty: Audi, którym jechała premier, nie miało wykupionego AC. Jeżeli stwierdzona zostanie wina BOR-owców, ubezpiecznyciel nie pokryje szkód.
Jakby tego było mało, „Rzeczpospolita" ustaliła, że limuzyna poruszała się z prędkością około 85 km/h, nie zaś „50-60", jak twierdził publicznie Mariusz Błaszczak. Rejestratory w samochodzie miały pokazywać dużo większą prędkość w momencie, gdy kierowca pierwszego auta dostrzegł na drodze Seicento i nacisnął pedał hamulca.Prokuratura nadal nie podaje do wiadomości treści wyjaśnień, jakie podał 21-letni kierowca Fiata. Wiemy, że nie przyznaje się do winy.
Anonimowi informatorzy Wirtualnej Polski w BOR twierdzą, że kierownictwo po wypadku zaczęło „dbać o to, żeby w papierach się zgadzało" — czyli o to, żeby funkcjonariusze wpisywali zaniżone godziny pracy. Liczy się do nich czas, kiedy realnie siedzą za kółkiem, ale pozostałe godziny, kiedy czekają na ochranianych VIP-ów już nie.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)