Co to będzie oznaczać dla „Gazpromu"? Czy „Gazprom" jest gotów do takiej decyzji strony polskiej? Te pytania radio Sputnik skierowało do wicedyrektora Funduszu Narodowego Bezpieczeństwa Energetycznego Aleksieja Griwacza.
— Nic strasznego dla „Gazpromu" się nie stanie, z jednego prostego powodu — nie istnieje żadne zastępstwo dla gazu na polskim rynku przed 2022 rokiem, gdyż obecnie polski bilans energetyczny w 80 procentach składa się z węgla, który, pod względem norm i parametrów ekologii, nie odpowiada obowiązującym wymogom Unii Europejskiej. Oznacza to, że popyt na gaz w Polsce w nadającej się do przewidzenia perspektywie ma istotnie się zwiększyć. Polskie władze gdzieś 10-15 lat temu już wykonały podobny manewr — kiedy Polska nie w pełnym zakresie zrezygnowała z długoterminowego kontraktu, lecz istotnie zmniejszyła wielkości dostaw rosyjskiego gazu. Zakończyło się to wszystko deficytem gazu dla Polski i koniecznością ponownego osiągnięcia porozumienia z „Gazpromem" w sprawie zwiększenia dostaw gazu. Wszystkie negocjacje w sprawie ewentualnego kupna gazu od Norwegii zakończyły się wówczas niczym, gdyż projekt gazociągu nie opłacał się i wielkość zasobów była ograniczona.
Zakładam, że przed 2022 rokiem, w myśl wschodniej mądrości, „albo osioł zdechnie, albo sułtan umrze". Jednakże sytuacja nie zmieni się w sposób kardynalny. Nie wiadomo również, jak będzie funkcjonować jednolity rynek europejski. Ewentualnie rosyjski gaz będą kupować inne spółki i odsprzedawać go potem polskim odbiorcom, a PGNiG będzie musiała wycofać się z rynku, gdyż nie będzie w stanie rywalizować z innymi dostawcami. Gazociąg z Norwegii można ułożyć, i może on nawet być oddany do użytku, jednak Norwegia nie posiada zasobów dla zapewnienia dodatkowych dostaw gazu do Polski, ewentualnie można to zrobić w drodze zmniejszenia dostaw dla innych odbiorców, w tym również dla Belgii, Francji, Wielkiej Brytanii. Wszystkie kroki podejmowane przez Polskę w celu dywersyfikacji gazu są przedsięwzięciem bardzo kosztownym — uważa ekspert. — Przykładem jest terminal zbudowany w Świnoujściu, gdzie skroplony gaz z Kataru jest 1,5 — 2 razy droższy od rosyjskiego. O jakich zdolnościach konkurencyjnych można w tym przypadku mówić?— powiedział ekspert. — Czy decyzja w sprawie rezygnacji z długoterminowych kontraktów z „Gazpromem" wywrze jakikolwiek wpływ na użytkowanie gazociągu Jamal?— Polski rynek dotychczas nie jest jeszcze zliberalizowany i zintegrowany z systemem europejskim. PGNiG pozostaje monopolistą, jednak jeśli dojdzie do realnej liberalizacji rynku, to spółka straci swoje zdolności konkurencyjne, a polscy odbiorcy odmówią przepłacania 1,5-krotnie za gaz katarski czy norweski. Co dotyczy gazociągu Jamal-Europa, to należy pamiętać, że poprzez tę rurę do Polski napływa także gaz tranzytowy. A przecież pan Woźniak mówił o długoterminowej umowie dotyczącej dostaw gazu. Jednak obowiązuje także umowa o tranzycie, której Polska nie przedłużyła, chociaż porozumienia zostały osiągnięte. Obecnie Polska wyraża oburzenie z tego powodu, że Nord Stream zabierze Polsce dostawy tranzytowe, a przy tym nie przedłuża umowy tranzytowej. Rosja jest taką umową, rzecz jasna, zainteresowana.
Zakładam, że jest to ze strony Polski pewną rozgrywką, politycznym konikiem aktualnych władz. Podobne to jest do lekkich naleciałości antyrosyjskich, które obejmują wszystkie kroki oficjalnych czynników w Warszawie — uważa wicedyrektor Funduszu Narodowego Bezpieczeństwa Energetycznego Aleksiej Griwacz.
Zapraszamy do wysłuchania audycji na ten temat na Sputnik Polska Radio.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)