— Ja sądzę, że generalnie jest to kolejny przykład zamieszania, jakie panuje na liniach rządowych w ich przekazie informacji o zamiarach prowadzenia polityki zagranicznej i obronnej, jak i w polityce informacyjnej, ponieważ jedna informacja wyklucza drugą. To już się zdarzało w innych sytuacjach.
Moim zdaniem jest to kolejny moment, w którym musi zabrać głos pan prezydent Duda, bo jego głosu wyraźnie brakuje.
Ja jestem przekonany, że sprawa zostanie w jakiś sposób zgaszona. Wydaje mi się, że tutaj toczą spór dwie koncepcje uczestnictwa wojskowego Polski. Z jednej strony koncepcja budowy europejskiej armii, a z drugiej strony to, żeby się oprzeć na atlantyckiej służebnej roli wobec Stanów Zjednoczonych.
- Jak wiemy, Eurokorpus to namiastka sił zbrojnych zintegrowana z NATO i należąca do sił szybkiego reagowania. Nagłe ograniczenie w nim Polski pokazuje zapewne, jaki stosunek do Unii Europejskiej de facto ma rząd Prawa i Sprawiedliwości. Obserwator polityczny jednej opiniotwórczej gazety stwierdził dziś nawet, że to nic innego jak Polexit małymi kroczkami. Czy ta opinia coś Panu mówi?— Ja jednak nie przykładam do tego aż takiej rangi, która by miała w wyniku końcowym przejawiać się wystąpieniem Polski, bądź pozostaniem w Unii Europejskiej. Chociaż myślę, że lepsza by była koncepcja obrania stanowczego kierunku w jakąś stronę. Sądzę, że jest to publicystyczny zamęt, który podnoszony jest przy okazji kolejnych spraw. Niejednorodność języka komentującego te kwestie dowodzi właśnie tego, że Polska ma niejednoznaczne intencje w tej sprawie. Może to być i to, że dominować zaczyna nurt kroczenia ku wystąpieniu z Unii. Ale tu mamy do czynienia z zagadnieniem wojskowym i dlatego skłaniam się ku temu, że wzmocniona będzie symbioza czy służebność wobec atlantyckiego kursu wraz ze Stanami Zjednoczonymi. Wszelkie szarpania na linii, tym bardziej obronnej, militarnej nie służą dobrze wizerunkowi Polski.
— Ja myślę, że jest to retoryka już nadużywana i ona zacznie się ocierać o śmieszność. Ponieważ Polacy — nie ośmielę się ocenić skali tego poglądu — ale w swojej większości nie upatrują zagrożenia ze strony Rosji, która nie wykazuje, w moim przekonaniu, żadnych agresywnych sygnałów, tym bardziej wobec Polski.
Polska powinna w każdej sytuacji militarnej, w rozważaniu relacji pomiędzy państwami, a tym bardziej sąsiadami, zdobywać się na maksimum retoryki i inicjatyw pokojowych.
Powtórzę to, co już kiedyś mówiłem. Polska jest, może paradoksalnie, w bardzo szczęśliwej sytuacji. W obecnej sytuacji, w sytuacji wojny domowej na Ukrainie, rozmaitych napięć, które się wokół tego dzieją — przecież mamy dzisiejszej nocy atak na polski konsulat w Łucku — Polska powinna stać się tym źródłem, państwem pokoju, wyciągania ręki do zgody, szukania pojednania.Dzięki temu mielibyśmy samo dobro — i militarne w sensie gwarancji pokojowych i gospodarcze. Smuci mnie fakt, że tego się nie dokonuje, bo moglibyśmy się stać pomocni. To w historii działo się wielokrotnie. Także w czasach XIX wieku, gdzie Polska była obszarem łączenia rynku rosyjskiego z Europą. My powinniśmy brać w tym udział i dzisiaj.
Powinniśmy budować polskie rozumowanie pokoju i współpracy gospodarczej, właśnie na tym, że to my powinniśmy być zarzewiem takich inicjatyw pokojowych.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)