— Ja myślę, że warto tu zacytować słowa pana konsula generalnego Rzeczypospolitej Polskiej w Łucku Krzysztofa Sawickiego, który stwierdził, że był to akt terroru. Chcieli zabić ludzi. Tego faktu nie zauważył zacytowany przez Panią inny wysoki urzędnik Polski pan Soloch, a także europoseł PiS Michał Kamiński, który podobnie jak pan Soloch sugeruje, że to była prowokacja rosyjska.
Europoseł Kamiński wypowiedział się jeszcze bardziej jednoznacznie. Stwierdził między innymi, że on się spodziewał najrozmaitszych prowokacji na odcinku polsko-ukraińskim. Podkreślił, że pamięta z czasów, kiedy pracował w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że wtedy było bardzo dużo sygnałów dotyczących rosyjskich prowokacji, które miały zmierzać do tego, żeby pokłócić Polaków i Ukraińców. Podobno nawet były dowody, że takie prowokacje miały miejsce. A więc, reakcja oficjalnych czynników polskich na ten groźny incydent w Łucku pokazuje, że nadal trwają one w postawie politycznej, którą nazwałbym stanem „chocholego tańca".Nie chcą zauważyć antypolskiego oblicza ukraińskiego nacjonalizmu. Nie chcą zauważyć, że erupcja tego szowinizmu ukraińskiego, będąca skutkiem przewrotu politycznego na Majdanie, poszła w bardzo niebezpiecznym kierunku, że sytuacji politycznej na Ukrainie i to nie tylko na Zachodniej, lecz w ogóle na całej Ukrainie nie kontrolują władze tego państwa.
Te władze nie kontrolują przede wszystkim działań nacjonalistów ukraińskich. Tutaj też trzeba przypomnieć o tym, że 16 marca czołowe nacjonalistyczne organizacje ukraińskie między innymi Swoboda, Kongres Nacjonalistów Ukraińskich, Prawy Sektor i inne przyjęły tzw. „Nacjonalny Manifest". Tego faktu nie zauważają oficjalne czynniki polskie, które wszystkie negatywne działania, incydenty, które miały miejsce i mają miejsce na Zachodniej Ukrainie, tłumaczą poprzez rzekomą rosyjską prowokację.Tymczasem w tym „Nacjonalnym Manifeście" między innymi mowa o tym, że organizacje szowinistyczne żądają obalenia obecnych władz Ukrainy, żądają dostępu Ukrainy do broni atomowej. Jest tam też mowa o utworzeniu tzw. Unii Bałtycko-Czarnomorskiej. Być może zwolennikom obecnego obozu politycznego rządzącego w Polsce kojarzy się z tzw. koncepcją Międzymorza, niemniej jednak to jest coś zupełnie innego.
W koncepcji Unii Bałtycko-Czarnomorskiej mówi się ze strony nacjonalistów ukraińskich, że oni nie chcą się orientować na Wschód, ani na Zachód, tylko stworzyć coś w rodzaju obszaru geopolitycznego, obejmującego Ukrainę, Polskę, państwa bałtyckie i Białoruś zdominowanego przez Ukrainę. Nie przez Warszawę, lecz przez Ukrainę.
I być może te incydenty, które miały miejsce od początku roku na Ukrainie Zachodniej, chociaż nie tylko Zachodniej, lecz także w Kijowie, gdzie były ataki na polski cmentarz wojenny, były ataki na polską ambasadę w Kijowie, gdy powieszono portret Bandery, na polski konsulat we Lwowie, na którym umieszczono napis „Nasza ziemia" i oblano go czerwoną farbą. Teraz mamy atak z granatnika na konsulat generalny w Łucku. Być może to z ich strony jest realizacja tych koncepcji geopolitycznych, o których oni mówią w „Nacjonalnym Manifeście" przyjętym 16 marca tego roku. Być może jest to z ich strony pokazanie, kto w tym sojuszu ukraińsko-polskim, w tej Unii Bałtycko-Czarnomorskiej ma odgrywać pierwsze skrzypce. Kto ma tam dominować, a kto ma być podporządkowany?— Miasto Łuck leży na Wołyniu, gdzie w czasie II wojny światowej nacjonaliści ukraińscy dokonali zbrodni ludobójstwa wobec mniejszości polskiej. Neobanderowcy do dzisiaj nie chcą przyznać winy za te straszne przestępstwa ze strony UPA. Nie chcą znać prawdy.
— Tak, negowanie tej zbrodni przez banderowców rozpoczęło się już w momencie jego popełniania. Po wojnie cała publicystyka emigracji banderowskiej w Kanadzie była głównie skierowana na negowanie tej zbrodni. Ma to miejsce także obecnie. Przede wszystkim należy wymienić działalność zdominowanego przez nacjonalistów ukraińskich Instytutu Pamięci Narodowej kierowanego przez Wołodymyra Wiatrowycza.Stamtąd idą bardzo ostre ataki na polską pamięć historyczną o tej zbrodni. Między innymi należy tutaj wymienić chociażby ostatnie wystąpienie Wiatrowycza w Wilnie, gdzie bardzo ostro sprzeciwił się projekcji filmu Wołyń w stolicy Litwy. A więc, postawa nacjonalizmu ukraińskiego wobec polskiej pamięci historycznej o zbrodni wołyńskiej i w ogóle wobec samego faktu tej zbrodni nie zmieniła się i nie zmieni się.
Niestety, siły polityczne, które rządzą Polską zarówno te, które rządzą i te, które są w opozycji, siły wywodzące się z dawnej Solidarności, nie dostrzegają tego niebezpieczeństwa ze strony odrodzonego nacjonalizmu ukraińskiego i nie potrafią zrozumieć tego, że epigoni nacjonalizmu ukraińskiego to nie jest partner polityczny. Z takim partnerem nie należy prowadzić jakiejkolwiek polityki.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)