Tu w tym miejscu, w Mikolinie żołnierze Armii Czerwonej, 1 Frontu Ukraińskiego marszałka Iwana Koniewa forsowali, w marszu na Berlin, rzekę i tu zostało ich 40 tysięcy. Te 40 tys. poległych nie miało szczęścia cieszyć się owocami znojnego marszu, marszu ciężkich walk, krwi, ran, marszu po zwycięstwo nad niemieckim, hitlerowskim faszyzmem, przypieczętowanego jego zakończenie, zwycięstwem w Berlinie.
Gdzieś nieopodal w innym odcinku rzeki przeprawiali się polscy żołnierze. I tak jak ci spod Mikolina pozostali w nurtach Odry już na zawsze, chciałoby się rzec, by już na zawsze strzec, jak Dobre Duchy wraz ze swoimi towarzyszami broni, Rosjanami, Białorusinami i przedstawicielami wszystkich nacji kraju związkowego, pokoju, spokoju i braterstwa.
To dla nich te kwiaty, róże, goździki i te polne z okolicznych łąk.

Niestety, niepomni, a może raczej przewrotni, a może raczej podli w swych geopolitycznych układankach beneficjenci spokojnego nad sobą nieba, następcy tych, którzy już od 1943 roku układali na nowo mapy Europy, przesuwali, targowali, szantażowali się wzajemnie, by później wzajemnie i razem wznosić toasty (tzw. sojusznicy z tzw. nowym okupantem) już w 1989 roku zaczęli próby przepisywania historii.
Mieszania trudu, znoju, ofiary życia, żołnierskiej krwi z brudem polityki, jakby żołnierz był odpowiedzialny za ustalenia rządów, jakby żołnierz mógł odmówić wykonania rozkazu, jakby na końcu źle się stało, że tego Niemca przegonili nam z naszej polskiej ziemi, zostając tu na zawsze.Jakby w tej wojnie, w tej fazie, w tym miejscu, nie chodziło głównie o zwycięstwo nad niemieckim faszyzmem, mordem, terrorem, holocaustem, obozami koncentracyjnymi, likwidacją całych nacji na rzecz dominacji tej najsłuszniejszej… aryjskiej.
Jakby reszta nie była zwyczajną geopolityczną strategią i grą, na którą żołnierz ani wpływu, ani o której pojęcia nie miał.
I zapomniany już od 1989 roku został ten pomnik w Mikolinie i ulegał dewastacji i były plany jego likwidacji. Na szczęście Polska to kraj ludzi rozumnych, w większości rozumnych, na szczęście Polska to kraj ludzi myślących. Na szczęście Polska to kraj ludzi miłujących pokój, dobrosąsiedztwo (które pokoju gwarantem). I wreszcie Polska to kraj ludzi, którzy potrafią oddzielić brudy politycznych gierek od ofiary życia zwyczajnego człowieka, który na politykę miał wtedy i ma dziś taki wpływ, że potrzebny jest (dziś) i zauważany jedynie przy urnie wyborczej.
I czy się to komuś podoba czy nie, Polacy, którym nieobca jest refleksja, rozwaga, zdrowy rozsądek, ale też zwykła ludzka poczciwość i uczciwość organizują się, jednoczą w myśli humanitarnej, by dać świadectwo, że nie wszyscyśmy oszaleli, że nie wszyscyśmy bezrozumnymi rusofobami, że droga do pokoju nie przez nienawiść wiedzie. Że, nie ma drogi do pokoju.To pokój jest drogą. Że, Groby żołnierzy są najważniejszymi kazaniami o pokoju.
Takich ludzi gromadzi Stowarzyszenie „Kursk". I to „Kursk" pod dowództwem Jerzego Tyca opiekuje się grobami, miejscami pamięci, wszędzie tam gdzie politycznej woli nie starcza, albo na odwrót, wszędzie tam gdzie właśnie polityczną wolą jest pamięć niszczyć, a historię przepisywać.
To „Kursk" podjął się dzieła renowacji, odnowy pomnika w Mikolinie. To w samym Mikolinie znaleźli się ludzie dobrej woli, którzy włączyli się ofiarnie w to piękne dzieło. I tak oto po okresie jaki odcisnął swoje piętno zębem oddziaływania czynników atmosferycznych, ale też ręką człowieka, ale też głową politycznych decyzji, dwa lata temu zapadła w „Kursku" decyzja, że ten pomnik, pierwszy na ziemiach polskich pomnik-świadectwo strasznych walk z niemieckim (nowym porządkiem jaki miał zapanować) najeźdźcą, że ten pomnik odrestaurujemy, przywrócimy mu godny wizerunek.
Ci, którzy zaczynaliśmy tam prace, pamiętamy jak miejsce to wyglądało dwa lata temu i zapewniam był to obraz nędzy i rozpaczy.
Dumni z dobrze wypełnionego dzieła, dzieła wznoszenia, nie palenia mostów, oddaliśmy ten pomnik i to miejsce dookoła niego, w zupełnie nowej odsłonie, pod opiekę mieszkańcom Mikolina. A Oni obiecali dbać i świadczyć tym samym o tym, że istnieje coś ponad podziały geopolityczne i polityczna poprawność, a to jest zwyczajna ludzka pamięć i moralny obowiązek.
W uroczystości oddania pomnika po remoncie wzięli udział przedstawiciele władz lokalnych, przedstawiciele ambasad Federacji Rosyjskiej i Republiki Białorusi w Polsce, środowiska żołnierskie, społeczne, polityczne jak i mieszkańcy miejscowości Mikolin. Nie mogło zabraknąć duchowieństwa. Pomnik w nowej odsłonie wzbogacił się o krzyż. Pomnik został poświęcony. A ja w czasie krótkiego nabożeństwa myślałam o tym jakże przewrotna jest historia.

Jak pewnie za trudne do wyobrażenia sobie przez wielu, że to dzięki (czy się komuś podoba czy nie) właśnie tym chłopcom, którzy walczyli z Niemcami, by w trakcie już, a definitywnie później jacyś „mocarniejsi" od nich mogli zadecydować co komu i za ile, że to właśnie może też dzięki tym chłopcom, historia jeśli przybrała obrót jaki jej Trójka wyznaczyła, dziś oni mogą (bo mają z kim walczyć), budować sobie historię, być jej nowymi kreatorami, błyszczeć, zasiadać na urzędach, w partiach, narzucać wolę, wyznaczać kierunki i w majestacie prawa uciskać lud pracujący.
Może bez tego wszystkiego byliby dziś nikim, może mówiliby po niemiecku, a do urzędów nikt by ich nie dopuścił jako, że nie z niemieckiej oni krwi i korzeni. I gdy tak słuchałam słów batiuszki myślałam też właśnie o tym, że dziś gdy zapędziliśmy się w szaleństwie tak daleko iż wróg naszego wroga przyjacielem naszym jest, a nienawiść do Rosji silniejsza niż miłość do Polski, ten nasz dzisiejszy„wróg" instaluje krzyże w miejscach upamiętnień własnego narodu, gdy nasz „przyjaciel" ustanawia pomniki Banderze, Szuchewiczowi i innym, a i nazywa ich imionami ulice, skwery, prospekty, a nam nakazuje czcić to i szanować.
A my w osobach przedstawicieli naszych władz pokornie się na to, w imię nienawiści do Rosji, godzimy. Tak, przewrotna jest historia, ale gdyby tylko to. Jakże niebezpieczne są takie zabawy niewielu, nawiedzonych rusofobów, zdaje się zauważać.
Padło wiele słów, wiele takich na okazję, ale padły też takie, które każdy uczciwy Polak powinien wpisać sobie do sztambucha.
Jako, że sama jestem matką nie wyobrażam sobie, że moje dzieci musiałyby iść na wojnę. Nie próbuję nawet wyobrażać, że mogłyby zginąć gdzieś w obcej ziemi i tam na zawsze pozostać. A ktokolwiek mógłby i ważył się pluć na to i bezcześcić. Nie wyobrażam sobie i nie chcę!
Co więc do sztambucha? Ano to co z usłyszanych słów wywarło na mnie największe wrażenie. I nie dlatego, żem baba i oczy mam w mokrym miejscu, i nie dlatego żem matka i nie chcę sobie wyobrażać nawet, ale dlatego żem Polka, dlatego żem człowiek, dlatego że kocham pokój, dobrosąsiedztwo jako jego gwaranta i dlatego iż wiem, że o pokoju czy wojnie decyduje kilku, a cierpią, giną i płaczą miliony!
Przedstawiciel prasowy Mniejszości Rosyjskiej w Polsce pani Galina Trawkina-Sydorenko w swoim wystąpieniu, a dla mnie przesłaniu powiedziała słowa, które powinniśmy, my Polacy, naprawdę wziąć sobie do serca, zanim politycy zdążą z nas wydrzeć resztki człowieczeństwa.
Cytat wierny z zapisem: „ Szanowni mieszkańcy Mikolina i goście! Witam Was w imieniu Mniejszości Rosyjskiej, związku organizacji zrzeszającej większość rodaków w Polsce. Jako przedstawiciel mniejszości rosyjskiej zastanawiałam się w jakim języku mam przemówić. Odpowiedź przyszła dzięki ogromnemu poczuciu wdzięczności dla narodu Polskiego i kraju który stał się naszą drugą ojczyzną, a ostatnim domem dla wielu żołnierzy walczących z faszyzmem. Chociaż zawsze łatwiej mówić w języku ojczystym, ja tu i dziś będę mówić po Polsku. Chcę, żebyście wiedzieli, że dzień 22 czerwca jest dla Rosjan dniem smutnym i świętym, jak dla Polaków 1 września 1939 r. O 4 nad ranem 22 czerwca ta wojna zapukała do każdego domu w moim kraju praktycznie w każdej rodzinie jest żołnierz II wojny światowej. Dziś w Rosji wiele osób zapali znicz i my jesteśmy wdzięczni Polakom za to, że dziś możemy zapalić znicz tu! Umiejętność refleksji nad trudną historią Polsko — Rosyjską jest cechą ludzi światłych. Mimo politycznej propagandy, prób zniszczenia miejsc pamięci pod pretekstem walki z symboliką radziecką i nastrojów rusofobicznych, w Polsce powstał ruch społeczny ludzi z jasnym umysłem i gorącym sercem, takich jak członkowie „Kurska", dzięki którym stała się możliwa ta dzisiejsza uroczystość. Trudno przekazać swoimi słowami w dwie minuty, jak wiele znaczy dla nas praca i postawa Polaków z „Kurska" i wszystkich tych kto ich wspiera. Nasz związek wspiera ich działalność od samych początków i dlatego wiemy ile trudności oni pokonują, ile odwagi siły ducha ich to kosztuje. Dzięki postawie przewodniczącego „Kurska" Jerzego Tyca ja zrozumiałam skąd się bierze niezmierna siła Polaków, dlaczego potrafią odradzać się z popiołu chociaż mieliśmy różne momenty w historii, ale serce i duszę mamy jedną — słowiańską. Obrońcą i zwiastunem naszej jedności stał się „Kursk" na czele z niezwykłym człowiekiem Jerzym Tyc. Cały mój naród wspomina dziś męstwo poległych w II wojnie światowej żołnierzy, prosimy Was Polaków, ludzi dobrej woli chronić pamięć poległych tu.
Dziękujemy z całego serca."
To tak mało i tak dużo. Prosimy i dziękujemy. Dziś mogę to podsumować smutną refleksją tylko tyle, a może aż tyle.PS. Szanowni PO/PiSie, demagodzy, bezrefleksyjna rusofobio pod fałszywymi przykrywkami patriotyzmu, jak napisał i śpiewał Czesław Wydrzycki (Niemen)
„…lecz ludzi dobrej woli jest więcej".
Wszystkich nas nie zamkniecie.
Bożena Gaworska-Aleksandrowicz, publicystka polska
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)