
Oczywiście to nie pierwsze i nie ostatnie tego typu oświadczenia — uważa komentator Sputnika Alieksiej Timofiejew. Nie jest już tajemnicą, po co Stany Zjednoczone to robią. Odpowiedź jest oczywista: głównym celem jest zwiększenie budżetu. Jednak czyim kosztem? W 2017 roku budżet NATO wyniósł prawie bilion dolarów, a Stany Zjednoczone przeznaczą na wydatki obronne prawie 683,4 mld dolarów. Przypomnijmy — tylko 5 krajów z 29, w tym także Polska, wypełniają zobowiązania dotyczące przeznaczania 2% PKB na obronę.
Na szczycie sojuszu, który odbył się w maju tego roku, prezydent USA Donald Trump podkreślił, że obecna sytuacja jest niesprawiedliwa w stosunku do amerykańskich podatników, i wezwał partnerów do zwiększenia wydatków na obronę. Tak więc sygnał dotyczący „słabości" NATO jest najprawdopodobniej zaadresowany do tych członków sojuszu, którzy nie chcą płacić.Amerykanie nie dadzą więcej pieniędzy. A państwa, które nie płacą, mają pełno innych spraw na głowie — m.in. straty spowodowane sankcjami, zasiłki dla migrantów i tak dalej.
Jeszcze jednym celem demonstracji „słabości" jest wzmocnienie NATO na granicy z Rosją — kontynuuje Alieksiej Timofiejew. Przed spotkaniem przywódców UE prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė poinformowała o konieczności wprowadzenia tak zwanego „schengenu wojskowego" NATO. Wcześniej z podobną inicjatywą wystąpił dowódca Wojsk Lądowych USA w Europie Ben Hodges.Zgodnie z amerykańsko-litewską ideą NATO powinno mieć swobodę działania oraz możliwość szybkiego przemieszczania sprzętu wojskowego na terytorium całej Europy. Jednak jest całkowicie jasne, że prezydent Litwy, występując z podobną inicjatywą, nie mówiła tak naprawdę o „całej Europie". Najprawdopodobniej Dalia Grybauskaitė miała na myśli transport sprzętu NATO z terytorium całej Europy do państw bałtyckich. Mało jej tej broni, która już tam jest — podkreślił dziennikarz.
A przecież Litwa jest już blisko tych 2%, które trzeba płacić za członkostwo w sojuszu. Dlatego ma prawo nie tylko inicjować, ale i wymagać. Grybauskaitė zapomina jednak, że z sąsiadami, którzy nie płacą, daleko się nie zajdzie. Stworzenie infrastruktury dla „schengenu wojskowego" wymaga dodatkowych środków. A w budżecie jest dziura.Oprócz tego sekretarz NATO Jens Stoltenber poinformował, że nie planuje zwiększenia liczebności wojskowych w Polsce i państwach bałtyckich. Tak więc Dalii Grybauskaitė nie uda się zmienić swojego „kraiku" w ogromną bazę wojskową. Przynajmniej na razie. Jednak co będzie wtedy, gdy Spiegel i inni postarają się i będą nadal straszyć „rosyjskim zagrożeniem", nie zastanawiając się, po co Rosja miałaby na kogoś napadać? Wtedy wszystko jest możliwe. Strach ma przecież nie tylko wielkie oczy, ale i wielki budżet — podsumował Alieksiej Timofiejew.

Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)