Mój przyjaciel spotkał niedawno na obrzeżach Kazimierza Dolnego leciwą babuleńkę w niedzisiejszym paltociku i chustce na głowie.
W ręku trzymała niewielką walizeczkę przewiązaną sznurkiem.
Łamaną polszczyzną, śpiewnie zaciągając, nieśmiało zapytała: „Panie kochany, a gdzie ten cmentarz?". Odpowiedział także pytaniem: „Ale który?", bo w Kazimierzu jest kilka.
„No, panie kochany, ten — gdzie nasi chłopcy pochowani".

Zaczął rozpytywać, co i jak, wreszcie zaproponował gościnę, coś do zjedzenia i wypicia.
Usłyszał: — Ogromnoje spasibo! No ja nie mogu — prijechała na dwa czasa. Posietila mogilu syna i dolżna wozwraszczat'sia. Menia żdjot dołgaja doroga. Eto poczti piat' dniej w puti (Bardzo dziękuję, ale nie mogę skorzystać, przyjechałam na dwie godziny odwiedzić grób syna i muszę wracać. Czeka mnie długa droga. Prawie pięć dni w podróży).
"NALEŻĄ SIĘ SZACUNEK I MODLITWA"
— Czym dla Kazimierza Dolnego i jego mieszkańców jest cmentarz żołnierzy radzieckich? — zapytałem burmistrza Andrzeja Pisulę.
— To miejsce wiecznego spoczynku żołnierzy, którzy walczyli z niemieckim okupantem i oddali za wolność swoje życie. Miejsce jest symbolem krwawej ofiary, jaką trzeba było złożyć, aby następne pokolenia mogły się cieszyć niepodległością. Jestem i zawsze byłem jak najdalszy od upolityczniania tego typu nekropolii.
— Dbałość o cmentarz jest traktowana przez tutejsze władze wyłącznie jako obowiązek, a może jako coś więcej?
— Przykładamy dużą wagę do miejsc spoczynku ofiar wojen, w tym II wojny światowej. Z jednej strony, jest to oczywiście nasz obowiązek, aby w należytym stanie utrzymywać nekropolie, ale z drugiej, poprzez ich utrzymywanie mamy świadomość przedłużania pamięci o tamtych wydarzeniach. Tym samym dajemy możliwość zarówno rodzinom żołnierzy, jak i młodzieży szkolnej oraz rzeszy turystów sięgania pamięcią wstecz i pochylania się nad historią tamtego okresu.
— Czy kiedykolwiek ktoś podważał sens istnienia tego cmentarza?— Cmentarz żołnierzy radzieckich od chwili jego powstania traktowany był i przez społeczeństwo, i przez władze z należytym szacunkiem.
Nie ma żadnych powodów, dla których miałoby to się zmienić.
Jako rdzenny mieszkaniec Kazimierza Dolnego nie spotkałem się z informacjami, sugestiami ani działaniami zmierzającymi do podważenia istnienia tego cmentarza.
Powtarzam, ludziom, którzy oddali życie za naszą wolność, należą się szacunek i modlitwa.
— W przypadku kazimierskiej nekropolii nie słyszeliśmy o aktach wandalizmu.
— Nam wszystkim zależy na zachowaniu pamięci o tutaj pochowanych. Można ją okazać, po prostu dbając o ten cmentarz (sprzątanie, ustawianie zniczy itp.). Nie wyobrażam sobie działań, które mogłyby szkodzić temu miejscu.
Świadomość mieszkańców naszej gminy jest pod tym względem budująca. To m.in. efekt edukacji i wychowania w domach rodzinnych i szkołach.
W związku z tym w głowach naszych mieszkańców nie rodzą się pomysły, które mogłyby dyskredytować to szczególne miejsce, a nam wszystkim przynosić wstyd.
NIE WYZWOLILI NAS ANGLICY CZY AMERYKANIE
Cmentarz Żołnierzy Armii Radzieckiej w Kazimierzu Dolnym został założony w latach 1950-1953 na granicy miasta Kazimierz Dolny i sołectwa Cholewianka (wyjazd na Opole Lubelskie).
Zaprojektowali go Iwona Dworakowska i Kazimierz Kotowski. Cmentarz znajduje się na wzniesieniu, ma charakter parku-mauzoleum.
Spoczywa tam 8676 żołnierzy Armii Czerwonej, których ciała ekshumowano z tymczasowych nekropolii zlokalizowanych w okolicy Kozienic, Puław, Bochotnicy, Łukowa, Lubartowa, Lublina, Kraśnika i Poniatowej. Zostali pochowani w 56 grobach indywidualnych i 164 mogiłach zbiorowych.
We wrześniu tego roku znany z odwagi i samodzielnej refleksji ks. Wojciech Lemański napisał na Facebooku: „Setki tysięcy radzieckich żołnierzy spoczęło w tej ziemi, wyzwalając ją od faszystowskiej okupacji. Źle to brzmi, ale nie wyzwolili nas Anglicy, Francuzi ani Amerykanie. Prawdopodobnie żaden z tych żołnierzy nie uczestniczył w napaści na Polskę 17 września 1939 r. Tamtych faszystowska nawałnica zagłodziła w obozach jenieckich, założonych zresztą na ziemiach Rzeczypospolitej. Tylko niedouczeni głupcy przesiąknięci nienawiścią walczyć będą z grobami, pomnikami i tą jakże trudną prawdą historyczną — Sowieci, którzy w 1939 r. okupowali część Rzeczypospolitej, w 1944 i 1945 r. wyzwolili tę ziemię od hitlerowskich okupantów. Czy ci dewastujący pomniki sowieckich żołnierzy zadają sobie pytanie, co byłoby z Polakami, co z nami by było, gdyby nie ofensywa Armii Radzieckiej? A może by tak któryś z biskupów słowo na ten temat powiedział? A może sam przewodniczący KEP albo jego zastępca? Oj, nie mamy w Polsce zbyt odważnych biskupów, nie mamy".
CZYM DLA MŁODYCH LUDZI JEST CMENTARZ ŻOŁNIERZY RADZIECKICH?
Najmłodsza radna miasta Magdalena Grabczak odpowiada: — Od kiedy pamiętam, w szkole na lekcjach historii wiele czasu poświęcano miejscom pochówku znajdującym się na terenie naszej gminy. Dlatego mogę powiedzieć, że m.in. cmentarz żołnierzy radzieckich jest przez naszą młodzież traktowany z należytym szacunkiem. Doskonale wiemy, kto jest tam pochowany i w jakich okolicznościach zginął. Młodzież zdaje sobie sprawę ze znaczenia tego miejsca. Wpojono nam, młodym ludziom, docenianie takich wartości jak szacunek, patriotyzm i odpowiedzialność. Dla nas cmentarz żołnierzy radzieckich jest elementem historii wpisanym w codzienne życie naszego kazimierskiego społeczeństwa. Pobyt na tej nekropolii traktujemy jako lekcję wyjątkowo tragicznych zdarzeń oraz jako okazję do chwili refleksji nad losem rodzin żołnierzy pochowanych poza swoją ojczyzną.
Głównie z inicjatywy Henryka Kozaka, prezesa Stowarzyszenia „Wołyński Rajd Motocyklowy", w maju tego roku odsłonięto przy wejściu na cmentarz żołnierzy radzieckich obelisk poświęcony żołnierzom Armii Krajowej poległym podczas II wojny światowej, którzy — jak się okazało dopiero teraz — są pochowani na tym samym cmentarzu.

* * * * * * *
Naprawdę warto przypomnieć sobie i wziąć do serca słowa, jakie wypowiedział w Oświęcimiu-Brzezince 7 czerwca 1979 r. Jan Paweł II: „Przychodzę więc i klękam na tej Golgocie naszych czasów, na tych mogiłach w ogromnej mierze bezimiennych, jak gigantyczny grób nieznanego żołnierza. Klękam przy wszystkich po kolei tablicach… I jeszcze jedna tablica — wybrana… Tablica z napisem w języku rosyjskim. Nie dodaję żadnego komentarza. Wiemy, o jakim narodzie mówi ta tablica. Wiemy, jaki był udział tego narodu w ostatniej straszliwej wojnie o wolność ludów. I wobec tej tablicy nie wolno nam przejść obojętnie".
Maciej Polkowski, polski publicysta, Warszawa
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)