— Na konferencji w Katowicach Pan prezes zrezygnował z mandatu europosła. Co Pana skłoniło do podjęcia takiej decyzji?
— To jest po prostu już beznadziejne. Będą nowe wybory, będzie nowy skład parlamentu, to warto będzie tam być. Ale słuchanie tego bełkotu, który tam jest, już przekracza moje możliwości.
— Ale przecież tak wielu polityków ubiega się o ten intratny mandat…
— Na szczęście mam z czego żyć.
— Ale czy to oznacza, że to koniec Pańskiej kariery politycznej?
— Nie, no przeciwnie. Właśnie wracam do polityki. Przecież byłem na wygnaniu, na emigracji w zasadzie, więc musiałem wrócić do Polski.
— Więc Pan jeszcze nie ma programu na najbliższą przyszłość?
— Mam, oczywiście. Startujemy w wyborach samorządowych, potem są wybory do Parlamentu Europejskiego, gdzie będę startował ponownie. Następnie wybory do parlamentu polskiego. Od razu mówię, że do Parlamentu Europejskiego na pewno wejdziemy, natomiast mam nadzieję, że uda się nam wejść do Sejmu.— W ubiegły poniedziałek Komisja Wolności Obywatelskich i Spraw Wewnętrznych PE przyjęła rezolucję, w której domaga się od Rady UE „natychmiastowych działań" prowadzących do uznania Polski za kraj trwale łamiący zasady praworządności. A w przyszły poniedziałek, czyli 5 lutego, cały PE ma się ustosunkować do tej rezolucji. Jaki wpływ ta rezolucja może mieć na uruchomienie wobec Polski procedury zgodnej z 7. artykułem Traktatu o Unii Europejskiej?
— Żadnego. Mogą sobie tylko pogadać. Na szczęście istnieje liberum veto i mam nadzieję, że kilka krajów przegłosuje przeciwko temu.
— A czy realna jest możliwość powiązania unijnego budżetu, prace, nad którym trwają, z praworządnością państw, do których mają trafić unijne pieniądze. Czyli pieniądze europejskich podatników. Podobno projekt ten ma być gotowy już w maju. Więc, co polska dyplomacja może zdziałać, żeby Polska nie straciła części pieniędzy z unijnego budżetu?— Chcę powiedzieć jasno. Ja jestem Polakiem. Ja kocham Polskę. Zarówno PRL jak i III RP uważam za państwa okupacyjne, które okupują moją ziemię. I nie mam zamiaru im specjalnie doradzać. Rosja się rozwija lepiej od Polski. Chiny rozwijają się lepiej od Polski, bo nie dostają dotacji z Unii Europejskiej. Dotacje, moim zdaniem, szkodzą. I nie mam zamiaru tym problemem się zajmować.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)