Rekordzistą jest Mariusz Błaszczak, obecnie szef MON, a wcześniej minister spraw wewnętrznych. W 2017 otrzymał on 82 100 zł premii. Najniżej wyceniono pracę Beaty Szydło, bo zaledwie na 65 tysięcy zł. Pozostali ministrowie zmieścili się w średniej, która wynosiła około 75 tys. zł. Nieźle, co? Oczywiście jak na typowo socjalny rząd. Tym bardziej, że dla niektórych ministrów premie te miały służyć otarciu łez po rekonstrukcji. Niektórzy nie będą już mieli szansy, aby zarobić podobnie bajońską sumę w 2018 roku.
Ale idźmy dalej, bo to nie koniec nagród. Mniej więcej po 70 tys. otrzymali również ministrowie bez teki z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów — między innymi Anna Maria Anders, Maciej Wąsik, Jarosław Pinkas czy Rafał Bochenek.Premie nie ominęły również wiceministrów! Ale oni dostali skromne zastrzyki gotówki — „tylko" po 50 tysięcy złotych. Media śmieją się, że musieli sobie odbić za niskie pensje w ministerstwach. W ten sposób rząd PiS udaje, że prowadzi „tanie państwo" — podstawy pensji rzeczywiście są obniżone w stosunku do zarobków.
I to nie koniec! Nagrody nie ominęły tych, którzy noszą cierpliwie teczki za ministrami! Gabinety polityczne, czyli ludzie od przygotowywania dokumentów i pilnowania kalendarza spotkań też dostali kasę — łącznie poszło na nich 1,3 miliona złotych (łącznie ministrowie dostali nagrody za 1,5 miliona).
Dziennikarze śmieją się i załamują ręce na przemian nad rzekomo tanim państwem PiS również w kontekście gigantycznej odprawy, jaką dostał odwołany prezes Orlenu — jednej z najbardziej dochodowych spółek Skarbu Państwa w Polsce. Wojciech Jasiński, którego zastąpić ma były wójt Daniel Obajtek (ulubieniec Jarosława Kaczyńskiego) — może otrzymać, według wyliczeń dziennikarzy — maksymalnie 190 tys. zł, a także drugie tyle w związku z czasowym zakazem pracy u konkurencji. Wprawdzie spółka milczy jak zaklęta i nie chce odpowiadać na pytania mediów, ale dzięki tzw. ustawie kominowej, wprowadzającej sztywne sumy podstaw wynagrodzeń, można łatwo wyliczyć minimalne i maksymalne kwoty, jakie zarobią prezesi oraz członkowie zarządów.Portal Business Insider podaje, że były już prezes w paliwowym gigancie w sumie zarobił od 4 do 5 milionów złotych.
PiS, obejmując władzę, krzyczało bardzo głośno o tym, że poprzednicy z Platformy Obywatelskiej dość się „nakradli". Partia Kaczyńskiego zapowiadała, że czas skończyć z gigantycznymi odprawami, nagrodami, a także ograniczyć aparat urzędniczy. Tymczasem liczba wiceministrów w rządzie PiS właśnie… sięgnęła setki, bijąc rekord Unii Europejskiej.Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Poglądy i opinie zawarte w artykule mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.
Klikając przycisk "Post", jasno wyrażają Państwo zgodę na przetwarzanie danych na swoim koncie w Facebooku w celu komentowania wiadomości na naszej stronie internetowej za pomocą tego konta. Szczegółowy opis procesu przetwarzania danych można znaleźć w Polityce prywatności.
Zgodę można wycofać, usuwając wszystkie pozostawione komentarze.
Wszystkie komentarze
Pokaż nowe komentarze (0)
w odpowiedzi na (Pokaż komentarzUkryj komentarz)